LAurana pamiętam jak w szpitalu spotkałam pokrewną duszę pod postacią mamy Oliwierka i jak tak z dziećmi w "mydelniczka" spacerowałyśmy z pokoju na oddział patologii noworodka i mówiłyśmy sobie, że jeszcze trochę a będziemy sie spotykać z wózkami w parku koło astry a nie tu i wydawało nam się, że to niemożliwe byśmy rozmawiały tylko i wyłącznie dziecięcych "kupkach" ich kolorach konsystencjach...nie minęły 2 miesiące jak spotkałyśmy się w parku a upragnionym spacerze ( je ledwie wyrobiłam, bo jak sie małego ubrało to ryczał, ze głodny potem siku itd itp) i pierwsze co to było jak dziecko je ile przybrało i historie kupkowe...i każda mam radzi sobie inaczej. mnie wtedy piorun strzelił. pranie prasowanie obiad dla nas ( mąż pracował sklepie z kompami i nie bylo go 12 h a czasem i dluzej) zakupy wizyty u lekarza. o fryzjerze nie myślałam o tym żeby sie malować ... a kto by miał siłę potem demakijaż robić...
a ona wyfryzowana,wymalowana spokojna...a mąż u boku...i do tej pory nie wiem czy to mój brak organizacji czy jakie licho ?
a jednak kupa zdominowała temat spotkania , KUPA to duży problem bo jak nie za twarda to za rzadka i tak w kółko... i tak to już jest, że życie młodej mamy kręci sie w okół kupy...
sorki za ten wywód...jakoś mnie tak naszło :-) teraz się z tego śmieje ale swoje tez przeszliśmy i mam wielką nadzieję,że Ty tez za jakiś czas będziesz mogła sie śmiać z takich wspomnień...
a ona wyfryzowana,wymalowana spokojna...a mąż u boku...i do tej pory nie wiem czy to mój brak organizacji czy jakie licho ?
a jednak kupa zdominowała temat spotkania , KUPA to duży problem bo jak nie za twarda to za rzadka i tak w kółko... i tak to już jest, że życie młodej mamy kręci sie w okół kupy...
sorki za ten wywód...jakoś mnie tak naszło :-) teraz się z tego śmieje ale swoje tez przeszliśmy i mam wielką nadzieję,że Ty tez za jakiś czas będziesz mogła sie śmiać z takich wspomnień...