Felidae
Jakoś dziwnie czułabym się gdyby pojechał sam
Faktycznie decyzja była trafna.....gdyby zachorował w obcym mieście, gdzie nie macie swojego lekarza...byłby poważny problem.
Roxiak
spanie w hotelu tam gdzie sala...a po weselu trzeba sie przetransportować do teściów. Myślę podobnie jak Ty...małego dziecko, hałas...każdy będzie chciał go zobaczyć...zacznie się guganie , cmokanie.....a wydaje mi się,że takie malutkie dziecko nie może być poddawane tak wielu bodźcom...zwłaszcza,że już jest nerwusem przez co ma lekko zwiększone napięcie mięśniowe.
Wiem,że decyzja zależy w większości od niego....tylko wkurzył mnie, bo zapytał czy ja nie mogłabym spędzić nocy w pokoju z małym (pokój nad salą)...albo on się zajmie przez pierwsze 3 godziny zanim się impreza rozkręci i zanim wypije...a ja resztę. Myślałam,że padnę trupem....
Niańki nie wezmę,bo pojedziemy tam tylko dzień wcześniej i nie zdążę nikogo wybrać. Zresztą dziecko będzie spało w normalnym łóżku i nie ufam za bardzo obcej osobie...zwłaszcza,że synek pewnie będzie już potrafił kilka manewrów ruchowych wykonać
Za dużo się nasłuchałam o niańkach żeby ryzykować
Nie mogę też wymagać od babci żeby zamiast na weselu syna siedziała w pokoju z wnukiem. Zresztą tak jak pisałam Patryk jej nie zna, więc nie wiem jak będzie reagował
Jakoś nie mam zapału do tego wesela...tyle godzin jazdy na jeden wieczór, w którym na pewno więcej się umęczę niż pobawię....Zresztą kiedy my robiliśmy przyjęcie po ślubie to szwagier znikał co chwilę i w rezultacie zamieniłam z nim dwa słowa i wypiłam jeden kieliszek. Było to skromne przyjęcie,bo tylko 13 osób, więc dało się zauważyć jego nieobecność...Może dlatego mam takie podejście do jego wesela.
Chciałam pójść na kompromis i zaproponowałam,że pójdziemy do kościoła i ewentualnie na 2-3 godzinki zostaniemy na weselu.....Ta opcja nie podoba się mężowi...Trochę mnie wkurza,bo mówi,że chodzi o to,żeby zobaczyć jak brat się żeni (co jest zrozumiałe) a nie o zabawę,ale jak proponuję wcześniejsze urwanie się to się złości...więc trochę przeczy sobie. Ślub i tak jest późno ,bo chyba o 18...więc zanim na salę pójdziemy to trochę minie....a mi jakoś te 3 godzinki wydają się optymalne. Wtedy wszyscy byliby zadowoleni. Perspektywa biegania co chwilkę do dziecka na górę jakoś mnie nie ciekawi.
https://www.babyboom.pl/forum/members/roxiak-71362.html