Martolinko życzenie zostanie spełnione w najbliższym czasie. Kto wie może nawet dziś. Niby co 4 tygodnie robię sobie sesyjkę telefonem i popatrz wyleciało mi z głowy ostatnio. Po dzisiejszej wizycie okazało się że nie wiadomo ile jeszcze będę mogła cieszyć się swoim dodatkiem z przodu zatem czas go uwiecznić.
Sowinko udanej podróży i miłych wspomnień :-)
Najnowsze wieści z frontu:
Idę jak co 2 tygodnie na wizytę i co się dzieje? Skurcze mnie złapały podczas badania z rozłożonymi nogami. Najpierw słyszę że z mojej szanownej szyjki nic już nie zostało, że wszystko rozpulchnione ale tragedii nie jeszcze nie ma a za chwilkę jak mnie nie złapało o mamma mia. No i moje słowa o nawiedzających mnie skurczach nie były już tylko pustymi słowami. W te pędy na ktg. No i leże, mała się kręci, nie można przyczepić tego czegoś okrągłego co ma monitorować jej serduszko, wszystko wykopuje, brzuch szaleńczo podskakuje, położnik ze śmiechu nie może się powstrzymać woła koleżankę co by zobaczyła fenomen
a ja sobie myślę, no pięknie jaka matka taka córka
Po 10 minutach uspokajania udało się przyczepić i słuchamy i patrzymy na wykres. Po wszystkiemu dostałam coś już sama nie wiem co to była w celu wyciszenia owych skurczy. Poleżałam jeszcze z moim ginkiem (tzn ja leżałam a on siedział przy mnie, nie leżeliśmy na sobie
) i po godzinie wypuścił mnie do domu.
Usłyszałam że mała się odwróciła główką w dół pomimo tego że nie chciała wcześniej no i nie będzie tragedii gdybym rodziła ponieważ jesteśmy jakieś 2 tygodnie dalej niż wg pierwotnych założeń. Wiadomo lepiej żeby siedziała sobie jeszcze w środku ale jeżeli by się miała lada chwila urodzić z całą pewnością poradzi sobie sama ze wszystkim.