reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mamusie w 2012

Witajcie,
znajomi zaprosili dziś nas na grilla , ale zobaczymy czy deszcze nie pokrzyżuje planów. Zamierzam zjeść tłustą , grillowaną kiełbasę , bo potem moze być różnie
wink2.gif


na poród się nie zapowiada więc bedziemy w ten weekend używać życia
wink2.gif
o ile z 2 latkiem to możliwe
wink2.gif



Lelek mała jest cudowna!!!!

Wysyłam Ci dano ciepłe myśli i szczerze życzę żeby los się w końcu do Was uśmiechnął!!!
 
reklama
Dana nie łam się jeszcze. Mam bardzo bliską przyjaciółkę, z którą razem wspierałyśmy się nawzajem, kiedy ja miałam również problemy. Mi leki też w końcu pomogły. 2 lata to zajęło. Ona z kolei nie wie jeszcze czy z nią jest coś nie tak, bo nie może się doczekać badań porządnych, ale jej mąż, który przeszedł chemię jest kompletnie sterylny. 0% szans jakichkolwiek. Także albo IVF z dawcą albo adopcja. Zdecydowali się jednak na adopcję. Ona ma 26 lat, on 28 czy 9. Nie mają własnego mieszkania, mieszkają w pokoju u jego rodziców. On jest doktorantem, więc nie zarabia, ale agencja adopcyjna uznała, że ona zarabia wystarczająco. A dodam, że jej pensja jest daleka od wielkich pieniędzy, więc byli pewni, że zostaną zdyskwalifikowani na starcie. Nic z tych rzeczy. Przywitani zostali z otwartymi ramionami i właśnie przechodzą cały proces.
Zobaczysz, że nie będziesz bez dzieci. Jeśli tego bardzo chcesz, znajdzie się droga. I z całego serca Ci tego życzę.

Lelek przecudna :-))))
 
Prawdopodobnie jestem straszną panikarą, możliwe, że przesadzam sporo. To nie jest tak, że 24 godz na dobe, 7 dni w tygodniu myślę tylko o jednym. Jest wprost przeciwnie. Wierzyłam zawsze, że gdy się o tym nie bedzie myslało bedzie ok. Ale zawsze myśl wracała - w dzień okresu. To nie jest tak, że całymi dniami płaczę i stękam: nie będę miała dzieci, nie będę miała dzieci. Tak po prostu jest, ze ostatnie dwa, trzy dni strasznie mnie ten temat dręczy. Prawdopodobnie jutro, pojutrze przejdzie całkowicie, bo dzisiaj jest znacznie lepiej. Ale.. no własnie... to zawsze będzie wracać. Teraz wiem, że nic z tego więc pewnie nie będzie płaczu jak przyjdzie @, ale za miesiąc, dwa, trzy znów mnie dół będzie napadać. Nie jest to łatwe.
Nie twierdze też, ze tylko ja mam taki problem. Mam świadomość, że wiele kobiet się z tym boryka. Wiem też, że niektóre z Was również wiele przeszły. Pisałam już zresztą o tym, że zazdroszczę Wam tej siły psychicznej, która pozwoliła Wam nie zwariować. Calogera i Twoja historia potwierdza fakt, że silna z Ciebie babka. Gdzie mi tam do Ciebie:zawstydzona/y: Się schować w krzaku powinnam.:zawstydzona/y:
Zawsze mi się wydawało, ze mam dość silną psychikę, chyba muszę zmienić zdanie na ten temat.:tak: Trzymam się jeszcze jakoś bo... nie mam innego wyjścia. Ale to nie ma nic wspólnego z moją cierpliwością

Swoją drogą wszystkie jak jedna wyjątkowo cierpliwe jesteście, że potraficie znieść moje depresyjne zawodzenia średnio raz na miesiąc:tak:

W ramach pocieszenia zrobiła sobie ciacho:-D
 
Ostatnia edycja:
Dana - ciasto powiadasz - nie zajadaj smutku :-p:-p:-p te tematy są takie trudne :-( To nie wchodź na FB :-p widziałam sporo dzieciaczków wśród Twoich znajomych, Ja ostatnio podsumowanie swojego wesela zrobiłam - gdzie wszystkie pary były bezdzietne, a na ten moment tylko my i jeszcze 2 pary nie doczekali się dzieciaczków, w zeszłym roku ok 4-5 się urodziło i w tym już 3, ale ja tam wierzę że przed 40 stka się wyrobimy Dana :tak::tak:
 
Dana, tak jak napisała Anastazja - "jakbym czytała siebie" parę lat wstecz.
Ja cię całkowicie rozumiem, czułam to samo, co więcej, mimo, że mam dwóch chłopców, chcę mieć jeszcze dziecko i ten lęk, że się nie uda nadal we mnie jest, podejrzewam, że to czekanie na pierworodnego zostawiło we mnie swój ślad. Też widziałam wiecznie ciężarne wokół siebie, też uważałam, że ze mnie wybrakowany towar, płakałam gdy koleżanka mówiła, że jest w ciąży, wiedziałam i nadal wiem, że urodziłam się by być matką, nie widziałam dla siebie innej roli na tym świecie, to było moją obsesją, nie pocieszał mnie fakt, że takich kobiet jak ja jest masa, że inne starają się dłużej, ja widziałam tylko te, które zachodziły z łatwością, czasami nie chcąc dziecka, uważałam, że to wszystko niesprawiedliwe.
Mimo, że zawsze uważałam się za twardą babkę, wtedy byłam słaba . . . ale moja nadzieja nie umarła.
Najważniejsze dla mnie było podejmowanie decyzji, jakieś działanie, bym nie czuła, że stoję w miejscu, bo te półtora roku czekania to był dla mnie stracony czas, byłam zawieszona jakby w próżni, nie byłam w stanie robić zbyt wiele konstruktywnych rzeczy. Byłam już po badaniach, wiedziałam, że mam rzadko owulację, że podejrzewają u mnie PCO, wiedziałam że mam drożne jajowody, wiedziałam, że jeśli nie będę w stanie urodzić sama zaadoptuję, wiedziałam, że nie jestem na tyle silna by adoptować chore dziecko, wiedziałam, że koleżance gdy tylko chciała udało się za pierwszym razem - ich rada: w okolicach owulacji seks 10 dni pod rząd :-) Wyjechałam na wakacje, już nie dostosowywałam wszystkiego pod ciążę, dostałam clostylbegyt, ale że nie mogłam chodzić na monitoring z racji wyjazdu miałam wziąć tylko po pół tabletki od 2 do 5 dnia cyklu, a potem mieliśmy brać większą dawkę z monitoringiem, wyluzowałam, nastawiłam się na monitoring więc ten cykl odpuściłam, na wakacjach niczego sobie nie odmawiałam, poza obowiązkowym seksem przez 10 dni nawet jak nie mieliśmy ochoty i byliśmy pokłóceni (wiem głupie, ale byłam zdeterminowana, nie chciałam odbierać sobie szansy, mimo założenia niepowodzenia), i wtedy się udało!!!!!!
Nie mogłam uwierzyć, dużo przeszłam w ciąży, ale udało się i tobie też się uda, jestem tego pewna.
Problemy z owulacją to nie są problemy nie do pokonania, tak samo jak za duża prolaktyna, są leki aktywujące owulację, są leki zbijające prolaktynę, to jedne z "łatwiejszych" problemów z zajściem w ciążę, które się rozwiązują, ale nie zawsze w pierwszym miesiącu, więc głowa do góry, dystans, determinacja i tak jak napisała Calogera - Carpe Diem
 
reklama
Cześć,

@ zawitała z samego rana, następny "sezon" przed nami, dopiero albo aż 8 - dobrze że weekend majowy trafił się tygodniowy - już zapowiedziałam że nikogo nie zapraszamy i nikogo nie odwiedzamy na dłużej niż 12 h :-D:-D

Nie chcę mi się już zmieniać wątku na 2013 albo i dalej - mogę zostać i Wam smęcić ?:baffled:
ubieram gumiaczki dzisiaj , zadzieram kiecę i lecę do pracy:-p:-p
martolinka - jeszcze nie rodzisz? znowu pogoda się pogorszyła.:sorry:
 
Do góry