reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mamusie w 2012

reklama
witajcie

Izulka - super, ze dałaś znak życia, trochę niepokojące sa te Twoje plamienia, ale może to tak w przebiegu tej choroby jest... ale wierzę, że wszystko będzie w porządku i badania wyjdą dobre. Trzymam za to kciuki!!!! Trzymaj sie dzielnie i zdrowo!!!!
 
Witam moje panny wpadłam was odwiedzic u mnie wszystko ok czekam na @ albo i nie
dowiedzialam sie dzis ze juz za dlugo biore luteine (9mies) i moze tez to utrudniac zajscie ale nie wiadomo
Tesknie za wami bardzo
wklejem dane gdyby ktos chcial pomoc
Całuje wszystkie z osobna
buziaki mam nadz ze szybko wroce

Zobacz załącznik 429222
 
Qcz - dzieki serdeczne.
Z mamą niestety jest źle. Jak byłam w ciąży z Maćkiem miała udar, po którym nie wróciła już do sił. Była w takim stanie, że musiała mieć opiekę 24 h. PRzez pewien czas mieszkała z nami, niestety musiałam wrócić do pracy i nie mogłam się nią dłużej zajmować. Znaleźliśmy jej dom opieki, w którym do teraz przebywała. Po przenosinach do Gda, tam też szukaliśmy w końcu się udało ale niestety stan mamy się pogorszył w grudniu. Lekarz powiedziała, że musi nabrać sił, żeby mówić o transporcie. A ona za bardzo nie chciała ani lekarstw jeść, ani jedzenia ani pić. Miała podłączane kroplówki, ale niestety odwodniłą się i dostała dużej anemii. W końcu nie byli w stanie jej wkłuć kolejnej kroplówki, bo żyły zaczęły pękać. No i poprosili o pomoc pogotowie. Lekarz nie chciał zabierać jej do szpitala, ale pielęgniarka go uprosiła, a że młody był, więc jeszcze nie wypalony. A w szpitalu okazało się, że to tylko wierzchołek góry. Badania wykazały jakiś stan zapalny w jamie brzusznej, coś nie tak ze sprawami kobiecymi i nerkami. I właściwie lekarze nie wiedzą co jej jest. Czy to jakieś zakażenie czy nowotwór. Mają ponawiać badania. W każdym razie lekarz prowadzący powiedział nam dziś, że on raczej nie sądzi, że mama wyjdzie ze szpitala i że to jest kwestia najbliższego tygodnia. Jak ją zobaczyłam z tymi wszystkimi rurkami i widać było, że ją boli, to chciałabym dla niej, żeby się jak najszybciej to cierpienie skończyło, skoro faktycznie ma tak być. Najgorsze to patrzeć na ból bliskiej osoby. A ja moge tu zostać najdalej do niedzieli. M musi wracać do pracy, a samej mnie przeciez nie zostawi. Dół jednym słowem. powinnam teraz przygotowywać sie do porodu a planuję pogrzeb. Ot ironia losu.
 
Trina a mama ma świadomość tego co sie dzieje?
Kochana tak mi przykro.. niesamowicie przykro. Wolę nie wyobrażać sobie co Ty czujesz..
 
Trinuś tak mi przykro :-( może jednak wydobrzeje na tyle by poznać wnuczkę i spędzić z nią choć kilka miesięcy. Tego Wam życzę z całego serca.

Martolinko Qcz
o dziwo słowem nie wspomniał :-pOliwierek się nagadał opowiadał jak jest w zerówce i nagle pada pytanie "a gdzie jest mały Aleksander?" hmmm ok byłam w ciąży z synem ale przecież jeszcze by się nie urodził więc skąd pytanie o Aleksandra? Patrzymy na księdza z rozdziwionymi oczyma a ten dodaje "Aleksander urodzony 7 lutego 2008r" hahahahaha no tak chodziło o Amadeuszka, ktoś źle zapisał na poprzedniej kolędzie i tak widniało w papierach przez rok :-D
 
Martolinka - poznała mnie jak zobaczyła, ale zaraz dostała silny lek przeciwbólowy, taki już z gatunku psychotropów i zaczęła odlatywać. Myslę jednak, ze to lepiej, sama chyba wolałabym mieć wyłączoną świadomość...
 
Trina, kochana, trzymaj się dzielnie. Życzę by mama nie cierpiała, a Tobie życzę siły.
Z badaniami na NFZ to idź do pierwszego lepszego ginekologa w Wawie niech ci przepisze te badania i bez szemrania zrobią.

Wczoraj byli u nas znajomi i Bartek dostał mega wielki tor, po którym jeżdżą dwa autka i był zachwycony:-D a najlepszą miał frajdę jak te autka wylatywały z toru jak za szybko jechał:-p
Sowinka, co to za "tor"?
A ja mam dziś kolędę i aż mnie ściska na myśl o standardowym tekście jaka to ja paskudna że się rozwiodłam :confused2:
a przecież kościół rozwodów nie uznaje i w świetle kościelnego prawa Piotr moim mężem nie jest zatem żyjemy w konkubinacie :confused2::confused2::confused2::confused2: ręce opadają.
Ja bym księdzu powiedziała, że skoro kościół mnie nie chce taką jaką jestem to trudno, w przyszłym roku mogą na kolędę nie przychodzić. A z tymi rozwodami to dziwne, że nie akceptują bo sami też dają. Ale najpierw musiałabyś na witraż dać by go dostać.

Izulqa, trzymam kciuki za zdrówko maleństwa.
 
Syneczki, Qcz - same wiecie, że Kościół kościołem, ale to zależy tez od podejścia samego księdza. To też ludzie i jedni niestety fanatycznie wyznają konserwatywne zasady Kościoła, ale są i NORMALNI księża, bardziej życiowi.
 
reklama
Trina potwornie mi przykro. Ciężko cokolwiek powiedzieć. Wiem, że chciałabyś przy niej być cały czas, ale w takim stanie transport rzeczywiście mógłby być dla mamy niebezpieczny. Może jeszcze los się odwróci. Byle nie cierpiała. Trzymaj się, słońce. Ślę Ci dużo siły.

Ja bym księdzu powiedziała, że skoro kościół mnie nie chce taką jaką jestem to trudno, w przyszłym roku mogą na kolędę nie przychodzić. A z tymi rozwodami to dziwne, że nie akceptują bo sami też dają. Ale najpierw musiałabyś na witraż dać by go dostać.

Izulqa, trzymam kciuki za zdrówko maleństwa.

Jak chodziłam do iatolickiego liceum, to mówili, że kościół rozwodów nie daje "tylko może unieważnić jeśli sa ku temu powody". Zwał jak zwał, efekt ten sam ;-)


[FONT=Tahoma, Calibri, Verdana, Geneva, sans-serif]
Syneczki, Qcz - same wiecie, że Kościół kościołem, ale to zależy tez od podejścia samego księdza. To też ludzie i jedni niestety fanatycznie wyznają konserwatywne zasady Kościoła, ale są i NORMALNI księża, bardziej życiowi.

Tak, tak. Absolutnie masz rację. Ja pierwszych i jedynych normalnych księży do tej pory poznałam właśnie w liceum, które prowadzili.[/FONT]
 
Ostatnia edycja:
Do góry