dzięki za wyjasnienei tej macicy. ;-)
z angielskim kompletnie nie mam nic wspólnego. Raczej noga jestem i rozumiem co 2 słowo z tego artykułu. Mojemu męzow w pracy się nudzi ;-)i buszuje po necie z kolegami z gry po czym podrzuca mi co ciekawsze niusy.
Sam ten dzieciak ył dla mnie mocnym szokiem, ale w porównaniu z ta "mamusią" to juz sprawa zaczyna być dla mnie mocno niesmaczna
ja kupuję, ale tylko ciązowe, na owu jeszcze nie mam odwagi. Jeszcze poczekam.
Zakupiłam dziś żel durexa - czerwony :-) (w rosmanie tylko 11 zł) tak z przyczajki złapałam nie zastanawiając się nawet co łapię, bo za mną mąż z dzieckiem kroczył a miała to być walentynkowa niespodzianka :-)
także uzbrojona jestem, jutro walentynki i walentynkowa owu zgodnie z suwaczkiem ;-) (choć po obserwacji szyjki wydaje mi się, że już była).
A wspominałam Wam, że mój Kuba byl w walentynki robiony? :-)