A tak na marginesie bylam u gina przed zafasolkowaniem, dal mi skierowanie na badanie prolaktyny (okazay sie ok) i nasienia (nie udalo mi sie namowic meza bo mu lekarze powiedzieli ze przez infekcje ktora mial jako chlopiec nie bedzie mial dzieci). Umowilam sie na styczen 2009 na pierwszy monitoring i mialam zaczac ostro staranka a tu fasolcia
...Jednak nim skonczyla sie wizyta gin mi powiedzial ze o M mam sie nie martwic i czy widzialam poprzednia pacjentke (wybiegla zaplakana) ja na to ze "tak"...to on "ze jej maz ma b. malo plemniczkow ale i tak dadza rade"..Mial przypadek ze byl jedne sprawny, wylapali, wposcili i byla ciaza
....Nadzieja tknela moje serce wtedy....
A druga historia to historia mojej kolezanki z pracy (obecnie ma 39 lat)
Po 30 zaczela sie starac o dziecko nic nie szlo jak powinno w kolko cos tak...jak nie progesteron to prolaktyna jak nie prolaktyna to cos tam innego, potem cystac, pcos, niedrozne jajowody, cysta, torbiel, zapalenie jajnika, tarczyca, problem z zagniezdzeniem, brak owulacji, wrogi sluz, slabe plemniki itd jak wychodzilo lepiej na prosta wrocil znow niski progesteron, lata lecialy sterty lekow od @ do @ od wizyty do wizyty, jeden gin, drugi, trzeci...kazdy po swojemu...W koncu wyszla na prosta okazalo sie ze strasznie podskoczyla prolaktyna i zbijanie...i tak 36 lat...miedzy czasie inseminekcje (czy jakos tak)...W koncu in vitro w czechach gdzie zabolili kase kolejna (nie liczac na wszystko ladny samochod, sterta dodatkowych kg, depresja, stres, pogorszenie stosunkow z mezem)...I gdy do terminu byl tydzien zle sie zaczela czuc mdlosci, zawroty glowy, silny bol piersi, @ sie nie doliczyla bo przez te hormony wszystko rozregulowane...czeste siusiu itd itp...wszystkie objawy ciazy ale wg niej "to nie ciaza - nie ma szans"...No ale z uwagi na to in vitro maz powiedzial by na wszelki zrobila test i piekne II kreski od razu...Powiedziala ze zrobila go w pracy byla tak roztrzesiona ze nie byla w stanie do niej wrocic, plakala caly dzien nie wierzac, poszla do lekarza i 8 tydzien....urodzila cudowna Karolinka, ma teraz 3 latka, w wieku 37 i pol roku Kubusia ma 1,5 roku i jak pracowalam sluchalam z zachwytem jak o nich opowiada .... i to jest dla mnie cud...Gdy poszla do lekarza, gin powiedzial ze wszystko gotowe na in vitro ma sie nie martwic
Moja kuzynka z Sara zaszla natomiast w 1 cyklu, z Kubusiem probowali pelnych 18 mc, miesiac w miesiac, oboje zdrowi, wszystko gralo, nie opuscili zadnego mc...lekarz rozkladal rece bo bylo "ok" i w koncu zaszla :-)
Bylam 2 lata temu na innym forum...jak czytalam dziewczyny "22 cykl staran, 32...." powiedzialam ze ja nigdy bym nie dala rady, zaczelam sie podlamywac po 2-3 cyklach :-) i myslalam jak one moga tak rok , dwa...i jakby mi ktos wtedy powiedzial ze dopiero za 30 mc bym chyba go wysmiala...Takie tez widzialam historie na wykresach ff "18, 25, 45 cykl staran....60...."
To na tyle mam nadzieje ze kogos to wesprze na duchu....ufff sie napisalam ale co moge daje Wam z mojego skromnego 3 letniego doswiadczenia :-)