Dziękuje dziewczyny za tak miłe powitanie
Farfalla - Marcia30 ma rację...ja po wielu kłótniach z moim mężem na temat naszych finansów i wydatków dochodzę powoli do wniosku, że jakby nie było nie jest tak źle..Są przecież wśród nas także tacy, którzy nawet takich dochodów nie mają i muszą jakoś dać radę...My musimy kupić jeszcze dodatkowy opał na zimę - mieszkamy we własnym domku, cobyśmy z dzidzią nie musieli marznąć jak już przyjdą chłodne dni, musimy ocieplić dodatkowo strych domu, który ma ponad 30 lat. To są wydatki rzędu około 3000-4000 zł na już. Dodatkowo musimy zamontować drzwi między pokojami ( drzwi robione na wymiar ok. 1000 zł u nas). Póki co mamy same 'łuki" bo jakoś nam nie przyszło do głowy przy remoncie domu, że takie otwarte przestrzenie przy maleństwie to jednak nie najlepsze rozwiązanie..ale człowiek uczy się na własnych błędach Do tego dochodzi kupno dodatkowego piecyka do ogrzewania pokoiku dla dziecka lub miejsca gdzie je będziemy kąpać ( dodatkowe 300-400 zł). I tak to wszystko się zbiera. Dlatego ja już od dłuższego czasu robię zakupy na miejscowym targu z odzieżą używaną. Powiem Ci, że jeśli dobrze się poszuka można znaleźć w taki sposób super ciuchy, w tym także te firmowe, dosłownie za parę złotych. Moje koleżanki czy nawet siostry z mamą dziwią się, że takie fajne ciuchy można w ten sposób kupić. Może spróbuj też Ty w ten sposób poszukać. To naprawdę super pomysł na zaoszczędzenie tych paru groszy.
Tak z innej beczki - ja swoją poprzednią dzidzię straciłam w 6tc prawie 2 lata temu ( na 3 dni przed swoimi urodzinami). To było okropne przeżycie i choć od momentu zrobienia testu do chwili kiedy wylądowałam w szpitalu minęły zaledwie 2 tygodnie dla mnie była to niewyobrażalna strata. Do tego jeszcze teksty typu: " jesteś młoda i będziesz jeszcze mamą", "przynajmniej wiesz, że możesz zajść w ciąże"....Po tamtej stracie nie wyobrażałam sobie tego, że mogę jeszcze kiedykolwiek być w ciąży. Szczerze mówiąc robiłam wszystko żeby w nią nie zajść..I tak przez prawie 2 lata...26 czerwca tego roku, w dniu spodziewanej miesiączki, robiąc test wiedziałam na 100 % jaki będzie jego wynik. W poprzedniej ciąży było zupełnie tak samo. Jakieś wewnętrzne przeczucie mówiło mi, że zaraz moim oczom ukażą się dwie kreski. I tak też się stało. No i zaczęło się. Z jednej strony strach, żeby historia się nie powtórzyła, z drugiej nadzieja, że może tym razem się nam uda. Od razu pędem poleciałam do ginekologa, który oczywiście nic jeszcze nie zobaczył i dla spokoju wysłał mnie na badania hcg, które potwierdziły ciąże. Od tej pory nie wiem, które z uczuć towarzyszy mi częściej. Ten strach o ponowną porażkę czy radość i nadzieja. Nie wiem jak Wy dziewczyny dajecie sobie z tym radę. Dla mnie to jakiś koszmar. Kiedy mnie coś zaboli boję się, że coś niedobrego zaczyna się dziać. Kiedy czuję się dobrze też się boję, że to może być koniec. Odliczam dni do każdej wizyty u lekarza i każdego usg, modląc się za każdym razem aby móc znów zobaczyć moją kruszynkę i usłyszeć bicie jej serduszka.
Nie wiem jak ja jeszcze wytrzymam ten czas.
Farfalla - Marcia30 ma rację...ja po wielu kłótniach z moim mężem na temat naszych finansów i wydatków dochodzę powoli do wniosku, że jakby nie było nie jest tak źle..Są przecież wśród nas także tacy, którzy nawet takich dochodów nie mają i muszą jakoś dać radę...My musimy kupić jeszcze dodatkowy opał na zimę - mieszkamy we własnym domku, cobyśmy z dzidzią nie musieli marznąć jak już przyjdą chłodne dni, musimy ocieplić dodatkowo strych domu, który ma ponad 30 lat. To są wydatki rzędu około 3000-4000 zł na już. Dodatkowo musimy zamontować drzwi między pokojami ( drzwi robione na wymiar ok. 1000 zł u nas). Póki co mamy same 'łuki" bo jakoś nam nie przyszło do głowy przy remoncie domu, że takie otwarte przestrzenie przy maleństwie to jednak nie najlepsze rozwiązanie..ale człowiek uczy się na własnych błędach Do tego dochodzi kupno dodatkowego piecyka do ogrzewania pokoiku dla dziecka lub miejsca gdzie je będziemy kąpać ( dodatkowe 300-400 zł). I tak to wszystko się zbiera. Dlatego ja już od dłuższego czasu robię zakupy na miejscowym targu z odzieżą używaną. Powiem Ci, że jeśli dobrze się poszuka można znaleźć w taki sposób super ciuchy, w tym także te firmowe, dosłownie za parę złotych. Moje koleżanki czy nawet siostry z mamą dziwią się, że takie fajne ciuchy można w ten sposób kupić. Może spróbuj też Ty w ten sposób poszukać. To naprawdę super pomysł na zaoszczędzenie tych paru groszy.
Tak z innej beczki - ja swoją poprzednią dzidzię straciłam w 6tc prawie 2 lata temu ( na 3 dni przed swoimi urodzinami). To było okropne przeżycie i choć od momentu zrobienia testu do chwili kiedy wylądowałam w szpitalu minęły zaledwie 2 tygodnie dla mnie była to niewyobrażalna strata. Do tego jeszcze teksty typu: " jesteś młoda i będziesz jeszcze mamą", "przynajmniej wiesz, że możesz zajść w ciąże"....Po tamtej stracie nie wyobrażałam sobie tego, że mogę jeszcze kiedykolwiek być w ciąży. Szczerze mówiąc robiłam wszystko żeby w nią nie zajść..I tak przez prawie 2 lata...26 czerwca tego roku, w dniu spodziewanej miesiączki, robiąc test wiedziałam na 100 % jaki będzie jego wynik. W poprzedniej ciąży było zupełnie tak samo. Jakieś wewnętrzne przeczucie mówiło mi, że zaraz moim oczom ukażą się dwie kreski. I tak też się stało. No i zaczęło się. Z jednej strony strach, żeby historia się nie powtórzyła, z drugiej nadzieja, że może tym razem się nam uda. Od razu pędem poleciałam do ginekologa, który oczywiście nic jeszcze nie zobaczył i dla spokoju wysłał mnie na badania hcg, które potwierdziły ciąże. Od tej pory nie wiem, które z uczuć towarzyszy mi częściej. Ten strach o ponowną porażkę czy radość i nadzieja. Nie wiem jak Wy dziewczyny dajecie sobie z tym radę. Dla mnie to jakiś koszmar. Kiedy mnie coś zaboli boję się, że coś niedobrego zaczyna się dziać. Kiedy czuję się dobrze też się boję, że to może być koniec. Odliczam dni do każdej wizyty u lekarza i każdego usg, modląc się za każdym razem aby móc znów zobaczyć moją kruszynkę i usłyszeć bicie jej serduszka.
Nie wiem jak ja jeszcze wytrzymam ten czas.