Ale Wam zazdroszczę tego spania :/ Już się rozbudziłam, ale rano miałam ochotę się z Anielą położyć. A dziś mnie czeka chyba praca do nocy...
Muniuś, Aniela urodziła się bez odruchu ssania. Strasznie ciężko jej szło. Wygodniej jej było pić z butelki. Karmiłam ją, a potem dokarmiałam, ale szybko się kapnęła, że jak ryknie, to dostanie od razu butelkę i nie będzie się musiała męczyć
Tak się stresowałam, że laktatorem nic nie mogłam odciągnąć.
W końcu się wkurzyłam (po tygodniu), wywaliłam butelki, laktator i stwierdziłam, że choćby cały dzień jadła co pół godziny, to jej mm nie dam i MUSI się nauczyć. No i podziałało. Na drugi dzień już jadła ładnie.
Ale to była ewidentnie wina jej wcześniactwa, więc nie ma się co stresować na zapas
A o
diecie matki karmiącej to nie ma co za wiele czytać. Wszędzie sprzeczne informacje. Trzeba sobie zaufać.
Ja mam czasem wrażenie, że kobiety się "specjalnie" katują
Bo fajnie tak powiedzieć: "Nie, ja tego nie mogę jeść, bo karmię"
I spoko - pierwszy miesiąc tak można przeżyć czy dwa. Nikomu się tym nie zaszkodzi. A potem minie pierwszy "szok" po porodzie i człowiekowi się przestanie chcieć "poświęcać". I wtedy każda z nas zacznie jeść w miarę normalnie.
Pierworódki, nie przejmujcie się, jeśli któraś z wieloródek będzie mówiła, że jadła to czy tamto, a Wy będziecie czuły, że tego nie możecie zjeść przy karmieniu. Po prostu nie jedzcie. Grunt to słuchać swojej intuicji, a nie tego, co inni robią
Można coś tam podpatrzyć, ale bez przesady
Przede wszystkim trzeba się dobrze czuć z tym, co się robi.
Franek urodził się w grudniu i też analizowałam, co mogę zjeść na Wigilię. Odpadały grzyby, smażona ryba, nie chciałam za bardzo jeść maku (w sumie to nie wiem dlaczego), jakieś ciężkie masowe ciasta też odpadały, pierogi z kapustą... Zjadłam w końcu barszcz i ruskie
No i co - i przeżyłam
Pewnie by mu się nic od jednego kawałka ryby nie stało, ale ja czułam, że dobrze zrobiłam
Teraz już tak będzie - wszystko analizowane po 15 razy - jak dziecko ubrać, co jeść, jak trzymać, jak przewijać, w czym kąpać, czym smarować, na co szczepić, kiedy zabrać smoka, kiedy ściągnąć pieluszki... I tak w kółko. I zawsze będzie 1000 rozwiązań
***
To się filozoficznie rozpisałam