reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Mamusie jako Staraczki po raz drugi :-)

Kinga - wiadomość otrzymana. Dzięki :tak:
ale po co kasujesz konto na BB. przecież to nie tylko dla staraczek, ale dla mam. Ja się zarejestrowałam na BB w 6 miesiącu ciąży, bo potrzebowałam porady, już nie pamiętam jakiej. Chyba o wyprawkę chodziło :-D

O BB przypomniałam sobie ponownie jak niunia się urodziła, a potem to już wiesz, starania...

Szkoda marnować tak fajnie wyhodowane konto. Po prostu nie zaglądaj, ale nie likwiduj Plissss....
 
reklama
witam się dziewczynki niedzielnie
Mou mogę paracetamol i tym się ratuję dostałam jeszcze od koleżanki przepis na syrop na krtań i tchawicę mam nadzieję, że pomoże :-D

Mary-Beth miłej niedzieli:)

ze mną ciutkę lepiej, Sebek kaszle brzydko, ale ratujemy się syropami
śmiać mi się chciało bo tak kobieta karmiąca nie może flegaminy ale miesięczne dziecko już tak :szok::sorry2:
 
Pajeczko zdrowia!!! No niestety pora roku jest lekko nie sprzyjająca zdrowiu...;-)
Wiesz...no u mnie też torbiele i właśnie na tej podstawie każdy lekarz krzyczy że to PCO, tym bardziej że mam takie nieregularne cykle (chociaż oststnio nie jest najgorzej) a w sumie badania hormonalne nei potwierdziły tego, mało tego FSH wyszło mi 8 a LH 2 więc stosunek 0,25 co sugerowałoby niedomogę lutealną....No ale z drugiej strony do tego zapłodnienia w sumie dochodzi więc te pęcherzyki co jakiś tam czas pękają...A jak Cię leczyli?? Przepraszam że tak wypytuję ale po prostu Twoja historia daje mi nadzieję i ja też teraz szukam ratunku gdzie tylko mogę...W tym tygodniu zrobię badania pod kątem Hashimoto bo TSH może wychodzić super a chorobę można mieć...Liczę na to że jak pójdę do gina jutro albo we wtorek to może uda mi sie wyłudzić skierowanie na badania, chociaż za bardzo na to nie liczę bo drogie są podobno jak pieron....
Kinia też uważam tak jak MOU że nie ma sensu zamykania konta na bb bo tu nie tylko są staraczki ale także kobietki z innymi problemami związanymi z dziećmi. Przemyśl to!!!
Dorcia gdzie Ty zniknęłaś???
 
Enya - Dorcia siedzi u mamy i leniu****e.

Ja jestem bardzo ciekawa, co Ci w tych badaniach wyjdzie. Bo płodna to Ty jesteś bez dwóch zdań. Ale co dalej się dzieje?
 
Enya mnie leczyła lekarka luteiną+clo dodatkowo ja brałam kurde ten lek na zmniejszenie prolaktyny no i do tego miałam pregnyl
 
hej
jestem
:-D

ech w domku jesteśmy od piątku wieczorem, ale nie miałam jak wczoraj wejść

w skrócie - mówiłam wam, ze brzuch mnie boli jak przy wyrostku, no i pojechałam do lekarki pierwszego kontaktu, ona stwierdziła że to nie wyrostek, bo mam za miękki brzuch i nie mam tych odruchów obronnych
no ale jak się powtórzy to mam udać się na IP - ok 18 znów mnie bolało i powiedziałam mężowi, żebyśmy jechali, bo nie chcę czekać aż mnie zacznie napieprzać o 3 w nocy i wtedy kombinować co z młodym
pojechaliśmy, poczekaliśmy na lekarkę [bo była na bloku operacyjnym] zrobiła usg, powiedziała że nie widzi żeby się kosmówka odklejała, wymiary dziecka zgodne z tc, słyszałam serduszko [w ogóle duuużo lepszy sprzęt niż mojej ginki, no ale szpital kliniczny Pomorskiej Akademii Medycznej], potem pobieranie krwi, nospa domięśniowo i spać
na sali dwuosobowej byłam z babką z niezłośliwym nowotworem [tam nie ma patologii ciąży, tylko jest oglólnie ginekologia]- na początku było ok, sle potem zaczęla mnie kobieta konkretnie drażnić - opowiedziała mi swoje życie [ostatnie dwa lata, jak ją mąż zdradzał a potem się powiesił] że nei dostała renty a ona ma syna na utrzymaniu [ale że mężuś oszczędzał na zusie, bo biznes prowadził nelegalnie - ściągał samochody z niemiec, naprawiał i sprzedawał, jej nie pozwolił iść do pracy itd.] i że pójdzie do strassburga z tym, że nie dostała renty [sorry nóż mi się w kieszeni otwiera, nienawidzę cwaniactwa] i potem znalazła jakiegoś faceta, raz się z nim widziała, on non stop do niej wydzwaniał, po 10 razy dziennie, w nocy np [aż jej zwróciłam uwagę że to mi przeszkadza, jak ja już śpię, a jej telefon buczy] i że on ją kocha, a ona "nie jest łatwa, dopiero po ślubie" - znalazła sobie kurna chata we mnie powierniczkę i przyjaciółkę [a co ja mam robić? a jak myślisz nie za krótko go trzymam? itp. itd] miałam jej już w pewnym momencie dość
w niedzielę dostałam plamienia i prysła nadzieja, że wyjdę w poniedziałek, we wtorek jeszcze mnie zostawili, dopiero w środę zrobili mi badanie i wypuścili, też się naczekałam, bo profesor nie powiedział na obchodzie że idę do domu, tylko że na badanie i inne lekarki zbadały wszystkich do wypisu, a ja miałam czekac na prof, on się kręcił, więc podeszłam i mówię że na niego czekam, a on że nic nie wie, ale zgarnął innych lekarzy, wzieli mnie do gabinetu, zbadanie, zrobili posiew [odbieram w poniedziałek] i powiedzieli że wychodzę - głodna już byłam, zdążyłam się poryczeć zanim mnie wzięli, ale po badaniu juz spokój i cisza
żarcie dramat, dobrze że moi mi przywieźli z domu, bo bym chyba umarła z głodu ;-)
no
to tyle...
od jutra już jestem stałym rytmem na forum
 
Fajnie Fiolecik, że już wróciłaś :tak: Dobrze że Cię konkretnie przebadali. Ale wiadomo w końcu skąd te bóle???
Co do koleżanki to rozumiem... jak leżałam na transfuzji, też była taka jedna. Miałyśmy jej dość. Dostawała morfinę, ale bolało ją najbardziej wtedy, kiedy jakiś lekarz albo pielęgniarka byli w pobliżu (więcej morfiny od razu dostawała) robiła jazdy, krzyczała stękała, a jak lekarza nigdzie nie było, to sobie normalnie konwersacje prowadziła, śmiała się itp... a jak zauważyła tylko rąbek kitla to w histerię i płacze i krzyki.
Co do jedzenia to współczuję... ja miałam menu - i zamawiałam sobie z karty dań :-D (ale jestem okropna że o tym piszę) :-p
 
Mou a Ty w hotelu byłaś?:-p

Fiolecik super, ze ok:)

he he poważnie. Przynoszą Ci menu, i tam masz do wyboru - zamawiasz na przód - na 3 dni. śniadanie obiad kolacja. Na kolację i obiad są trzy wybory, plus jaki napój sobie życzysz. Kawa soki, jakie soki itp.

Na śniadanie to w ogóle nie wiesz co wybrać, bo opcji jest z 10 :-D:tak: jajka, tosty, płatki, bułka, z dżemem, wędliną, serem... itp itd. W ciągu dnia kilka razy chodzi pielęgniarka! nawet nie jakaś tam robotnica, tylko pielęgniarka, bo musi wiedzieć co kto może. I roznosi napoje, wszelkiego typu (no może niestety nie wyskokowe). Natomiast na porodówce było tak, że był mini stół szwedzki, ok 3 obiadów do wyboru, i np. potrawka z kurczaka, coś tam i coś tam, a do każdego mięsa czy wegetariańskiego dania (zawsze jest jedno wegetariańskie) dobierasz sobie dodatki typu ziemniaki, makaron, ryż... taaaak, tak to sobie można leżeć w szpitalu. Każda "miejscówka za parawanami, i łóżkiem na pilota :-D


a no i zapomniałam o deserach... też były. Przeważnie pudding ryżowy z owocami albo ciasto polane kremem budyniowym :-D
 
reklama
dziewczynki moje kochane, starałam się nadrobić, przeleciałam po łebkach, jutro R w pracy Ami w przedszkolu, to usiądę i nadrobię tych kilka dni...byłam u Mamy, a raczej byliśmy wszyscy nawet pies...dziśdopiero wróciliśmy, groby odiwedziliśmy, ale w domku najlepiej, chociaż już tęsknię za Mamą

Pajeczko
odpowiem Tobie, bo najkrócej, jutro całej reszcie się rozpiszę...nie mam pojęcia kiedy, wiem jedno, że kombinezony dziecięce chyba niestety trzymają cenę, ale szczerze to warto wydać tyle kasy, bo uwierz mi, Amela chodzi w kombinezonie 2 sezony, to jest już jej drugi a pierwszy nic nie zniszczony, narazie trzymam dla drugiego Maleństwa, pytanie tylko czy będzie też dziewczynka, bo jak nie będę musiała sprzedać, ale napewno nie stracę :tak::-)

miłego wieczoru i do jutra
 
Do góry