MOU zle zrozumialas. Ludzie sie nie smieja z naszego jezyka. Ale Patryk biegnie do dzieci, ostro z nimi gada, one do niego i nagle konstrenacja... one miedzy soba, ze go nie rozumieja, ze co on mowi. Mama kaze im byc milymi, ze wie ze nie rozumieja go ale powinny byc mile dla niego. Nikt inny z naszego jezyka sie nie smieje, mieszkamy w dzielnicy Polakow a szkoda. Chcemy zeby Patryk mial konkakt z dziecmi, uczyl sie roznych rzeczy, kreatywnie sie czyms zajmowal, bo ja w domu nie umiem z nim siasc i rysowac czy malowac, mm tymbardziej. Szybsza nauka jezyka to wielki plus no i to, ze nie bedzie mnie na kazdym kroku pytal co to dziecko/pan/pani mowili. Z jezyka polskiego nikt sie nie smieje, ale dzieci to co innego, Patryk tez jest biedny ze ich nie rozumie tak jak one jego..
A maz mnie denerwuje, bo wie ze nie jem po 18 a teraz glod dotkliwiej odczuwam bo az mi sie w glowie kreci a on pizze robi, wypasiona i mowi ze nie musze wachac, wchodzic do kuchni a zjem jutro...
A maz mnie denerwuje, bo wie ze nie jem po 18 a teraz glod dotkliwiej odczuwam bo az mi sie w glowie kreci a on pizze robi, wypasiona i mowi ze nie musze wachac, wchodzic do kuchni a zjem jutro...