Hej Wam!
syn śpi, ja już wykąpana, głowa umyta w turban zawinięta
mieszkanko aż lśni (ale dziś fazę na sprzątanie miałam, a Szymek mi dzielnie pomagał
) i teraz jeszcze czekam aż się ostatnie pranie skończy wirować, żeby powiesić, i mam wolne
mężuś w pracy, to mogłam spokojnie wszystko porobić, bo jak mąż w domu, to zawsze coś trzeba załatwić, i zazwyczaj nas pół dnia nie ma...
a jutro na rehabilitację idę na 7, bo już mnie wkurza chodzenie na rehabilitację w połowie dnia - rano wstać nie mogę, potem się wyszykować nie mogę, a jak już pójdę na tę rehabilitację i wrócę, to już jest po 15 i jak obiad zrobię i zjemy z Szymkiem, to już na nic czasu nie ma :/ a tak - wrócę i jeszcze cały dzień będę mieć
a co do chłopów - mój jest kochany
nie ma na szczęście takich odpałów, na imprezy rzadko chodzi, a jeśli już ma wyjść pźóniej, to sam do mnie dzwoni i mówi, że posiedzi jeszcze troszkę (ale to jest zwykle pół h do 1h, więc co to jest. A no i zawsze wie kiedy przestać pić - nigdy się nie upił, żeby mieć następnego dnia kaca czy żeby chociaż chrapać w nocy... no i po alko jest zawsze wesoły, beztroski, milusi i w ogóle - lubię go po alko
jedyne, co mnie wkurza, to że sporo czasu przed kompem siedzi, ale już lepiej niech gra w swoje gierki niż po knajpach by miał chodzić
No i się czasem miga od prac domowych - szczególnie teraz jak na L-4 lestem a według niego stan mojej kostki nie przeszkadza mi w wykonywaniu prac domowych... No ale nie powiem, miło by było, gdyby mnie czasem w prasowaniu wyręczył, jak wtedy co pracowałam
No, ale, chyba mi za dobrze, że na takie pierdoły narzekam, bo on złoty człowiek jest - czuły, kochający odpowiedzialny
za to mój poprzedni facet (jedyny przed moim mężem - ale to były moje nastoletnie lata) to była totalna porażka, klapa i w ogóle, aż sama nie mogę uwierzyć w to, jaka kiedyś byłam głupia i naiwna