heeeeej, kochanienkie :-)
Dita - dziekuje za osobiste zyczonka :-) i zycze przede wszystkim zdroweczka dla was wszystkich, a Natalki w szczegolnosci i udanej sylwestrowej imprezki z kate :-)
kate - u nas generalnie problemu alko juz nie ma (odkad zmarl moj ukochany dziadzius, ktory byl niestety strasznym alkoholikiem... dopoki nie przepil niemal calej emerytury chlal sam do lustra i awantury co chwile byly o to... cos okropnego.. a poza tymi okresaim cugu byl cudownym, cieplym czlowiekiem. :-( alkohol to straszna, straszna rzecz :-( ) ale np. zadna impreza bez alko nie moze sie odbyc... co mnie wkur.wia.. postanowilam, ze roczek mlodego bez alko totalnie, tylko szampan lampeczka za zdrowko i juz. ale oczywiscie rodzice moi nie wytrzymali, dziesiec razy sie pytali, a dlaczego nie, a co, a jak i w koncu wywiercili dziure.. i dzieki temu roczek, zamiast o planowanej 20-21 skonczyl sie o 24

wkur.wiona bylam na nich strasznie... nie, zeby sie ktos schlal, nie, ale juz gupie smichy, gupie zarciki kosmonauciki, glosy dwa tony wyzej itp... mlody zasnal o 23 dopiero, padl po prostu ze zmeczenia... eeeechhhhhhhhhhhhhh
impry u mnie beda bezalko totalnie tez...
u nas tez sredniawka swieta. ogolnie juz nigdy nie powtorze bledu z tego roku - ze mamy byc u kazdego. bedziemy co roku zmieniac, raz tu na wigilie, a tu na pierwszy dzien swiat, a w nastepnym roku odwrotnie. bo tak to masakra, stres ze zmiana miejsca co chwile, nigdzie nie mozna sie rozsiasc, eeech :-) ogolnie nie wypoczelam nic a nic :-) nie zachwycila mnie atmosfera, koledy, spokoj, zarcie, nic. na nic nie bylo czasu.
i nie mowie juz o tym, ze dalej kazdy u swich rodzicow mieszka, dol totalny...
a, i w ogole sie nie najadlam. u babci najpierw zjadlam odrobinke, zeby wiecej zjesc u dawida mamy i potem moich rodzimych pysznosci wigilijnych. jak juz podjadlam u babci, to nie mialam apetytu u mamy D. i zjadlam malutko, pamietajac, by zostawic miejsce na zareuko u nas. i kuzwa, bylismy tam o 21 i nikt juz tam nic nie jadl, wiec atmosfery do jedzenia nic... jeszcze kucharze nasi z knajpy sie pomylili i dali za malo pierogow z kapusta, a zamiast tego dali ze szpinakiem i chooooj, nie bylo moich pierogow ulubionych juz wcale...
demyt
ogolnie to lekkie rozcarowanie tymi swietami.. gdybysmy mieszkali u siebie, byloby tysiac razy lepiej...
