moj Maks doprowadza mnie do szalu, dzis w nocy 1,5h nas terroryzowal, ze chce do nas do lozka.. i jak sie darl na nas, nie tyle plakal, co wrzeszczal na mnie i na D. no koszmar a ze byla dopiero 1 w nocy to powiedzialam, ze nada, szczegolnie, ze to bylo takie żądaniowe wołanie. ech. i w dzien tez testuje nasza wytrzymalosc, o WSZYSTKO jest afera, obrazanie sie, fochy, a najgorsze ze wszystkiego - ogluszajacy wrzask, ktory sprawia, ze i ja zaczynam krzyczec, bo nie moge go zniesc. generalnie w miare spoko sobie radzimy, bo u niego wyjatkowo dobrze dziala 'karny jezyk' - siada na pufce malej w kacie i musi sie uspokoic i przyjsc przeprosic zawsze. no ale coz, w nocy nie bede go sadzac w kacie.. dzizas, rece opadaja. a jaki jest chciwy, jak chodzi o cukierki czy inne slodycze (Fiol zreszta tez, ale nie tak, jak Maks). dostana po rowno, to Maks wszystko naraz wlozy do buzi, polowe polknie, polowe pogryzie, i chce zabierac Filipowi, bo ten je po jednym. i to nie tyle, ze chce zabrac, on normalnie mu sie do ust rzuca, by mu wyjac!!! rozumiecie to?? no mam ochote go udusic nieraz...
ale musze Maksa pochwalic, bo codziennie zapominam! od trzech tygodni gdzies Masio w dzien lata bez pieluchy zaczelo sie, ze babka w przedszkolu powiedziala, ze sprobuje dzis go puscic bez pieluchy i zobaczymy - od tamtej pory ANI RAZU nie zsikal sie w przedszkolu; i doslownie raz/dwa razy na tydzien zdarzy mu sie popuscic w domu, ale tylko w najwiekszej zabawie albo przy jedzeniu, jak zapiety w foteliku siedzi i wsuwa z zapamietaniem. kochany moj a, no i problem z kupa, wiekszosc robi w majty lub rano, po nocce tuz, w pieluche; a to dlatego, ze on robi na czworaka kupe nie lubi w pozycji siedzacej
no ale i tak dumna jestem nieslychanie, ze tak latwo poszlo! i z butli w dzien nie pije juz (a kiedys flacha nie wypadala mu z reki caly dzien).