hejo laski!
my sie wakacjujemy, co chwile mamy gosci, hehe :-) dzisiaj przyjechali nawet do sasiedniego domku ciocia z wujkiem i synami, jeden calkiem niepelnosprawny, wiec jest co robic :-) i strasznie wesolo w takiej gromadce! zal bedzie sie pozegnac z Lubiana na caly rok.. z ogrodkiem itp..
u nas Turcja odplywa w sina dal, jakos zal kasy.. nie wiem, namawiam Dawida i jego mame chociaz, zeby gdzies na Lasta smignac pod koniec wrzesnia, troche slonca zlapac, bo tu niespecjalnie z pogoda..
co do newsow to postanowilam, ze przechodze na zaoczne w tym roku i bede sumiennie chociaz te dwa razy w miesiacu na zajeciach. troche odzyje, z ludzmi sie spotkam, przestane gnusniec jak to warzywko w domu ciagle. strasznie sie ciesze :-) nawet D obiecal mi, ze to on bedzie z dziecmi zostawal w te weekendy SAM ;-)
tak korzystam dopiero teraz z neta, bo mamy na karte i strasznie muli, nie mam sily sie uzerac z tym kompem. a teraz u sasiadki jestem na moment, przelewy zrobic.
a i dostalam zwrot podatku z US-u, wtajemniczone wiedza, o co kaman ;-) czynny zal, o ktorym wyczytalam w necie, dal rade ;-)
no i tyle ;-)
Agaton, fajny mialas sen ;-) ja i salon kosmetyczny.. uojezu, lda mnie pedicure fajowo wyglada i nieraz sie zmuszam, ale nerwa mam przy tym przepoteznego (tyle czasu w bezruchu, brrr).
mi sie za to snila dzis i wczoraj Dita - hehehehe ;-)
mysle o Istebnej ;-) to koniec wrzesnia czy sierpnia w koncu?
nieistotna, gratki dla Filipka :-)
kate, wspolczuje, dla mnie bezdech to horror z dziecinstwa i az nie chce wspominac. straszna mam traume do dzis i jak mi sie dzieci zanosza placze to malo zawalu nie dostaje.
a swoja droga, moj Filip byl ostatnio znowuz chory, az bylismy w szpitalu w nocy
obudzil sie z takim sciskiem w plucach, nie mogl oddychac, tak tylko plyciutko lapal powietrze i wyl wnieboglosy. okazalo sie ze to zapalenie gardla
no ale nic, teraz jest juz oki, tylko zeby mu okrutnie dokuczaja. mamy juz osiem
Maks za to rosnie i rosnie, jest niewiarygodnie silny. wlasnie, mialam sie was pytac. bo ja znowu o tym wzmozonym napieciu miesniowym mysle. on mianowicie non stop probuje siadac, jak jest w pozycji pollezacej (autentycznie sie sam dzwiga do siadu, na co mu ofcoz nie pozwalamy), a jak wezmiemy go przodem do siebie to probuje stawac, opiera sie tak silnie nogami i stoi. nawet sie nie kiwnie, dopoki sie nie zmeczy. myslalam, ze to taki odruch, jaki maja noworodki (stapanie), ale to nie mija, tylko sie coraz bardziej umacnia.
sama nie wiem, czy mam sie tym martwic, czy cieszyc raczej, ze taki silny...
aha, i jeszcze dostalam @
nawet sie ciesze, bo juz mialam filmy, ze znowu... ale nie ;-)
za to Maksiowi cos nie pasuje i od kilku dni takie mi cyrki odstawia przy cycku, ze dramat. i budzi sie w nocy caly czas na jedzenie, co 40min nawet. bo glodny. pewnie @ razem z kryzysem laktacyjnym sie witaja. echhhhhhhhhhhhh :-)
dobra, to tyle ;-) cos nie moge skonczyc ;-)
ale sie ociagacie z pisaniem postow, ze uooooooooo
aha, Dita, jaka nowa praca? co? co? nic nie wiem!!!