reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mama G. - na językach.

No właśnie...to "czytanie w internecie" to jakaś nowa forma krzywdzącej plotki. Nawet nie wiesz ile razy u lekarza bez specjalizacji się leczyłaś...tak działa system, że specjalizację robi się już "w praktyce". To nie znaczy, że lekarz nie jest lekarzem, nie jest po prostu specjalistą ginekologiem. Podobnie jest np z inżynierami. Mój mąż będąc inżynierem i pracując w zawodzie zdobywał przez 5 lat pełny zakres specjalizacji z dziedzin składających się na jego branże. Nie znaczy to, że inżynierem nie był. Po prostu zdobywał uprawnienia przez kolejne pięć lat, które dawały mu szersze możliwości działania.
Przez to korzystam z usług lekarzy , czy innych specjalistów nie z branży lekarskiej do których mam zaufanie i pewność , że mają taką wiedzę i umiejętności potwierdzone . Ja rozumiem , że ludzie się kształcą całe życie , robią różne specjalizacje żeby być lepszymi w tym co robią , ale dla mnie zachowanie tej osoby jest poprostu niedorzeczne i tak nigdy nie korzystałam z wiedzy z jej bloga
 
reklama
to nie chodzi o wyrzucanie z siebie gniewu, a o to, by ludzie przejrzeli na oczy i zauważyli jak szkodliwą i wątpliwą moralnie działalność ta kobieta prowadzi.

Pisałaś o fundacji.
Czy wiesz, że fundacja ok. 3 lata temu uzbierała (zrzutka) ogromne pieniądze na busa z usg, żeby jeździć i zapewniać usg kobietom, które nie mają do niego dostępu? To była ogromna kwota. Do tej pory busa nie ma, ludzie od dwóch lat o niego pytają, komentarze są kasowane. Jakiś czas temu padło, że w końcu udało im się busa zamówić - były próby o pokazanie dokumentów potwierdzających zamówienie. Brak odpowiedzi, komentarze kasowane, pytający często banowani.

Czy wiesz, że fundacja zatrudnia też osoby zajmujące się marketingiem? I MG poszła kiedyś do biura fundacji, do jednej z dziewczyn tam pracujących i pokazywała, jak dziewczyna (zatrudniona przez fundację) opowiada/pokazuje/pracuje nad jej komercyjnym portalem mamaginekolog. Wszystko oczywiście sfilmowane i udostępnione na jej prywatnym IG - od A do Z.
Zaczęły padać pytania, czy dziewczyna jest zatrudniona w RP, czy może wykonuje pracę na rzecz RP w godzinach pracy dla fundacji. Czy środki wpłacane na fundację są przeznaczane na wynagrodzenie osoby, która zajmuje się w czasie pracy wykonywaniem zadań na rzecz RP.
Komentarze kasowane, pytający często banowani.

Tego jest mnóstwo.
Ja mówię o zwykłym, bezpodstawnym hejcie, którzy w tym wątku też się wylał, nie o takich postach jakie właśnie napisałaś. Pisanie o niej per "głupia" "osiągnęła dno". Ja wiem, że wszystko dosłownie da się przedstawić w negatywnym świetle i żeby taki post jak Twój wyżej cokolwiek zmienił w mojej głowie musiałabym znać relację dwóch stron i wyciągnąć własne wnioski. Za dużo jest "przekręcania" faktów, jak ten z "udawanym ginekologiem", żeby posiłkować się postami na forum. Bardzo trudno mi jest uwierzyć, biorąc pod uwagę skalę nienawiści z jaką ona się mierzy, że faktycznie jeździłaby na wakacje za pieniądze ze zbiórek i jeszcze nikt by się jej do tyłka nie dobrał. No way. Ludzie przy okazji "afer" z nią wylewają hejt i to regularnie.
 
Ja mówię o zwykłym, bezpodstawnym hejcie, którzy w tym wątku też się wylał, nie o takich postach jakie właśnie napisałaś. Pisanie o niej per "głupia" "osiągnęła dno". Ja wiem, że wszystko dosłownie da się przedstawić w negatywnym świetle i żeby taki post jak Twój wyżej cokolwiek zmienił w mojej głowie musiałabym znać relację dwóch stron i wyciągnąć własne wnioski. Za dużo jest "przekręcania" faktów, jak ten z "udawanym ginekologiem", żeby posiłkować się postami na forum. Bardzo trudno mi jest uwierzyć, biorąc pod uwagę skalę nienawiści z jaką ona się mierzy, że faktycznie jeździłaby na wakacje za pieniądze ze zbiórek i jeszcze nikt by się jej do tyłka nie dobrał. No way. Ludzie przy okazji "afer" z nią wylewają hejt i to regularnie.

Proponuję poczytać o jej powiązaniach z różnymi wpływowymi ludzmi z dziwnych światków. Myślę, że znajdziesz odpowiedź dlaczego nikt się do niej nie dobrał, a i zdanie wyrobisz sobie sama
 
Mnie jeszcze ciekawi @TuAga skąd wiesz, że nikt jej tu nie zna? Przecież normalnie mieszka w Warszawie i prywatnie na Wiatracznej ma sporo pacjentek. Naprawdę Warszawa to nie próżnia ;)
 
A ja Wam powiem, że ogólnie jak patrzę na polską służbę zdrowia to mi się robi mdło jak w pierwszym trymestrze.

Niestety to wina niektórych lekarzy i przyzwolenia na to. Bardzo często słyszę od znajomych, że jak nie masz "swojego" lekarza w szpitalu to traktują Cię w ciąży jak g... Z resztą nie tylko w ciąży. To dotyczy też chorób. Jeżeli z kolei masz lekarza w danym szpitalu to jego koledzy traktują dobrze, ale z kolei lekarze z którymi lekarz nie jest w najlepszych relacjach, też źle. Tego doświadczyłam sama i to dwukrotnie w dwóch różnych szpitalach. Widać, że po prostu taka tendencja. Słyszałam o przypadkach odesłania ze szpitala do porodu, bo pieczątka lekarza nie kwalifikowała do przyjęcia... To są jakieś kpiny.

Jest dużo uczynnych pielęgniarek i położnych, wielu też dobrych lekarzy. Jednak od jakiegoś czasu lekarze szpitale i przychodnie NFZ traktują jak swoje własne. Człowiek który wchodzi z ulicy często jest traktowany bardzo źle. Moi rodzice nie mogą się z tym pogodzić, bo kiedyś nie było czegoś takiego, że lekarz "wprowadzał" pacjenta do szpitala. Mojego tatę kiedyś odesłali, bo cytuję "po co Pan przyjechał do szpitala x skoro ma pan skierowanie od lekarza z miejscowości y". Na nic były tłumaczenia, że tam nie ma miejsca, że nie ma rejonizacji. Lekarz wypisał leki i zaprosił na wizytę w prywatnej poradni...

Takie zachowania i jeszcze tłumaczenie, że to normalne zasługują na potępienie. Taki ktoś nie powinien być autorytetem.
 
A ja Wam powiem, że ogólnie jak patrzę na polską służbę zdrowia to mi się robi mdło jak w pierwszym trymestrze.

Niestety to wina niektórych lekarzy i przyzwolenia na to. Bardzo często słyszę od znajomych, że jak nie masz "swojego" lekarza w szpitalu to traktują Cię w ciąży jak g... Z resztą nie tylko w ciąży. To dotyczy też chorób. Jeżeli z kolei masz lekarza w danym szpitalu to jego koledzy traktują dobrze, ale z kolei lekarze z którymi lekarz nie jest w najlepszych relacjach, też źle. Tego doświadczyłam sama i to dwukrotnie w dwóch różnych szpitalach. Widać, że po prostu taka tendencja. Słyszałam o przypadkach odesłania ze szpitala do porodu, bo pieczątka lekarza nie kwalifikowała do przyjęcia... To są jakieś kpiny.

Jest dużo uczynnych pielęgniarek i położnych, wielu też dobrych lekarzy. Jednak od jakiegoś czasu lekarze szpitale i przychodnie NFZ traktują jak swoje własne. Człowiek który wchodzi z ulicy często jest traktowany bardzo źle. Moi rodzice nie mogą się z tym pogodzić, bo kiedyś nie było czegoś takiego, że lekarz "wprowadzał" pacjenta do szpitala. Mojego tatę kiedyś odesłali, bo cytuję "po co Pan przyjechał do szpitala x skoro ma pan skierowanie od lekarza z miejscowości y". Na nic były tłumaczenia, że tam nie ma miejsca, że nie ma rejonizacji. Lekarz wypisał leki i zaprosił na wizytę w prywatnej poradni...

Takie zachowania i jeszcze tłumaczenie, że to normalne zasługują na potępienie. Taki ktoś nie powinien być autorytetem.

A potem taki autorytet wychodzi i mówi, że KAŻDY DOBRY I EMPATYCZNY lekarz tak robi 🙋‍♀️
 
A potem taki autorytet wychodzi i mówi, że KAŻDY DOBRY I EMPATYCZNY lekarz tak robi 🙋‍♀️
Ja jestem ostrożna w osądach, ale to mnie wkurza strasznie. Pokazuje tylko skalę zjawiska i przyzwolenie.

I ktoś wcześniej pisał, że na wizytę u ginekologa czeka się krótko. Nieważne ile się czeka. Choćby jakiś człowiek czekał jeden dzień to kim jest ta pani, żeby kogoś wprowadzać wcześniej? Po prostu czegoś takiego nie powinno być DLA ZASADY i tyle. Powinien być system, który ustala zapisy według kolejności i tego czy przypadek jest pilny. Empatycznym i dobrym można być dla pacjenta, który przyszedł na wizytę w swoim czasie. Myślę, że to by było bardziej wartościowe.
 
A propo fundacji tak ogólnie i ich niby kryształowej uczciwości.
Polecam poczytać na FB grupę "Ada tak nie wypada". Ludzie punktują to, co oni wyprawiająz tymi biednymi zwierzetami (np. obcinanie bocianowi dzioba, zamiast dorobienia protezy).
Swego czasu tam byłam i to co robi ta fundacja pięknie otwiera oczy na kwestie dobrych serduszek i uczciwości.
A nie, wcześniej był wake up. Brodacz, który ponaciągał mnóstwo osób, w sumie na ponad 10 000 euro. Wziął psy, którym nie zapewnił podstawowej opieki (charciatko które miał spuchło i umarło, bo biedny pańcio 2 km do weta ze szczeniakiem na rękach by nie doszedł). 🙄 Narozrabiał w tamtejszych schroniskach. Pisał z Dorotą ckliwe teksty, kradł zdjęcia psów i miał pewnie niezły ubaw z naiwniaczek finansujących mu wakacje w Hiszpanii. To wtedy zrozumiałam, że fundacja gwarantuje dokładnie nic, można zbierać, kluczyć, nie brać odpowiedzialności i nikt z tym nic nie zrobi. 🙄

Teraz wspieram jedynie moją lokalną fundację. Mają przejrzyste zasady, dokumentują każdy wydatek i rozliczają zbiórki co do grosza. Mało tego, pomagają mawet psom właścicielskim. Czasami człowiek straci pracę, pies zachoruje i klops. Dziewczyny z fundacji pomagają. Nie zabierają od razu stworzeń. Nie robią nagonki w internecie, nie preparują zdjęć robiąc pieskom panierkę z błota i nie robią nagonki na właściciela. Rozmawiają i naprawiają sytuację. To jest prawdziwa fundacja i ludzie z dobrymi sercami. 😊
 
A ja Wam powiem, że ogólnie jak patrzę na polską służbę zdrowia to mi się robi mdło jak w pierwszym trymestrze.

Niestety to wina niektórych lekarzy i przyzwolenia na to. Bardzo często słyszę od znajomych, że jak nie masz "swojego" lekarza w szpitalu to traktują Cię w ciąży jak g... Z resztą nie tylko w ciąży. To dotyczy też chorób. Jeżeli z kolei masz lekarza w danym szpitalu to jego koledzy traktują dobrze, ale z kolei lekarze z którymi lekarz nie jest w najlepszych relacjach, też źle. Tego doświadczyłam sama i to dwukrotnie w dwóch różnych szpitalach. Widać, że po prostu taka tendencja. Słyszałam o przypadkach odesłania ze szpitala do porodu, bo pieczątka lekarza nie kwalifikowała do przyjęcia... To są jakieś kpiny.

Jest dużo uczynnych pielęgniarek i położnych, wielu też dobrych lekarzy. Jednak od jakiegoś czasu lekarze szpitale i przychodnie NFZ traktują jak swoje własne. Człowiek który wchodzi z ulicy często jest traktowany bardzo źle. Moi rodzice nie mogą się z tym pogodzić, bo kiedyś nie było czegoś takiego, że lekarz "wprowadzał" pacjenta do szpitala. Mojego tatę kiedyś odesłali, bo cytuję "po co Pan przyjechał do szpitala x skoro ma pan skierowanie od lekarza z miejscowości y". Na nic były tłumaczenia, że tam nie ma miejsca, że nie ma rejonizacji. Lekarz wypisał leki i zaprosił na wizytę w prywatnej poradni...

Takie zachowania i jeszcze tłumaczenie, że to normalne zasługują na potępienie. Taki ktoś nie powinien być autorytetem.
Tak mi się przypomniało przy twojej wypowiedzi. Ponad 2 lata temu mialam mieć usuwanego polipa, histeroskopia. Dostalam skierowanie do szpitala, w mękach umówiłam się na 1 wizyte, odstalam swoje 4h w kolejce na korytarzu, zostałam zakwalifikowaną. Potem akurat byla awaria sprzętu, potem pademia i mialam zabieg 3 razy przekładany. Ostatecznie doczekałam się po ponad roku.
W każdym razie przyszedł do mnie lekarz który miał robic zabieg i pyta kto jest moim lekarzem prowadzącym. Podalam nazwisko mojej ginekolog z luxmedu, ktora mnie badała i skierowała.
Wzbudziłam kompletny szok i niedowierzanie ze nie mam lekarza prowadzącego z oddziału. Od wizyty kwalifikacyjnej minął ponad rok - wtedy pierwszy i jedyny raz mialam kontakt z lekarzem, potem byly tylko polozne i pielęgniarki.
Ten lekarz poczul się akurat mega zobowiązany, wzial mnie na prywatna rozmowę po obchodzie, wszystko wytlumaczy i upewnił się czy wiem co to za zabieg.
Ale tak - jest jakieś przekonanie ze musisz mieć lekarza z oddziału, bo jak inaczej...
 
reklama
Tak mi się przypomniało przy twojej wypowiedzi. Ponad 2 lata temu mialam mieć usuwanego polipa, histeroskopia. Dostalam skierowanie do szpitala, w mękach umówiłam się na 1 wizyte, odstalam swoje 4h w kolejce na korytarzu, zostałam zakwalifikowaną. Potem akurat byla awaria sprzętu, potem pademia i mialam zabieg 3 razy przekładany. Ostatecznie doczekałam się po ponad roku.
W każdym razie przyszedł do mnie lekarz który miał robic zabieg i pyta kto jest moim lekarzem prowadzącym. Podalam nazwisko mojej ginekolog z luxmedu, ktora mnie badała i skierowała.
Wzbudziłam kompletny szok i niedowierzanie ze nie mam lekarza prowadzącego z oddziału. Od wizyty kwalifikacyjnej minął ponad rok - wtedy pierwszy i jedyny raz mialam kontakt z lekarzem, potem byly tylko polozne i pielęgniarki.
Ten lekarz poczul się akurat mega zobowiązany, wzial mnie na prywatna rozmowę po obchodzie, wszystko wytlumaczy i upewnił się czy wiem co to za zabieg.
Ale tak - jest jakieś przekonanie ze musisz mieć lekarza z oddziału, bo jak inaczej...
Super, że Tobie sie trafiło tak, że lekarz wszystko wytłumaczył i wziął odpowiedzialnosc. Tak powinno być. Ja np. raz dostawałam w koło pytania dlaczego zostałam skierowana do szpitala i co mój lekarz miał na myśli, a wszystko zapisane w skierowaniu.

Tak naprawdę to przecież skąd ja mam wiedzieć czy powinnam być w szpitalu czy w domu...
 
Do góry