reklama
Rozwiązanie
Dzieci bywają męczące tak samo jak bywają męczący dorośli. Tak to jest. Nie jesteś w tym sama, nawet jak kochasz je do szaleństwa to masz prawo mieć ten gorszy czas czy dzień podczas bycia mamą.
Ja miewam te dni, trudno-dziś się już tego nie wstydzę- ale mimo to bycie mamą jest fajne.
Bunty były, są i będą niezależnie od wieku dziecka. Objawiają się na różnym etapie w inny sposób. Trzeba przeżyć albo lamentywac i przywdziewać wór pokutny.
Ja miewam te dni, trudno-dziś się już tego nie wstydzę- ale mimo to bycie mamą jest fajne.
Bunty były, są i będą niezależnie od wieku dziecka. Objawiają się na różnym etapie w inny sposób. Trzeba przeżyć albo lamentywac i przywdziewać wór pokutny.
No niestety nie kazdy ma taka mozliwosc aby dziecko komuś pod opieka zostawić. Ja mieszkam za granica i rodziny nie mam obok siebie. Przyjaciele i znajomi maja swoja prace, rodziny i zycie ( a kazdy z nich weekendami tez potrzebuje oddechu i spokoju), tak więc....
reklama
Ja mam podobnie a dziecko mam bardzo żywe, nie usiedzi na miejscu, tzn bawi się sam zabawkami ale np nie interesuje go wogole jak mu czytam. Kiedyś mu czytałam a teraz juz nie bo albo mnie przedzeznia albo mi książkę wyrywa. Dodam że rozwija się prawidłowo. Więc to jest najważniejsze.Nie zostawiamy go z nikim bo też będzie miał mały zabieg za rok. A nie chcemy żeby ktoś się dowiedział z rodziny bo po co a to przy przewijaniu widac.O powrocie do pracy nie ma mowy. Nie dam go do żłobka bo i tak znów jestem w ciąży i nie miała bym jak go odwozic i z kim małe dziecko zostawić. Chciała bym znaleźć jakaś dorywcza pracę ale narazie i tak jestem na urlopie wychowawczym.S robienie czegoś hobbystycznie odpada bo szkoda mi na to czasu.Kasy za to i tak nie ma a gotowanie sprzątanie pranie i opieka nad małym pochłania sporo czasu zwłaszcza teraz jak jestem w ciazy.Przeraza mnie to że wnet skończy mi się kasa i bedziemy życ z wypłaty męża wychowawczego i rodzinnego.Zawsze miałam swoją wypłatę więc było lżej a życie jest drogie. Chciała bym cos robić a w niczym tak naprawdę nie czuję się dobra choć skończyłam studia.Meczy mnie to że utkwilam w jakimś martwym punkcie. Dzisiaj nawet z dzieckiem nie chce mi się iść na spacer bo się przeziębiłam lekko.
Poczekaj jak zacznie gonić i nie będzie można go spuścić z oka.Ja aktualnie jestem na etapie że non stop chodzę i zbieram zabawki z podłogi lub garnki które mi wywala w kuchni z polek albo robię coś do jedzenia a on mnie trzyma za nogę i się drze.Bedzie dobrze , dzieci strasznie szybko rosna.Ja sie pocieszam tym że jeszcze trochę i mały pójdzie do przedszkola
@marcopolo77
Robiliśmy tak w lato, gdy dziecko było kilkumiesięczne i spało podczas spacerów. Dziadkowie wpadali i brali na godzinny spacer, a my mogliśmy pobyć sami w spokoju. I rzeczywiście działa to ożywczo.
Teraz jest ciężko, bo zima sroga i dziadkowie nie mogą chodzić na godzinne spacery. Z utęsknieniem czekam na wiosnę.
@NewMom
Już niedaleko nam do 16mcy, a już dziecka pełno wszędzie mimo że jeszcze samo nie chodzi. Potykam się o zabawki. W ciągu dnia robię to co niezbędne, czasem nawet niektóre rzeczy odpuszczam. Niestety nie mam podzielności uwagi i nie potrafię zrobić czegoś dla siebie jednocześnie pilnując dziecka.
A gdy śpi, to też zasypiam, by odespać nieprzespaną noc.
O jak dobrze, że jest takue forum, gdzie można wylać swoje żale.
Dobija mnie monotonia.
Jak nakarmię rano, to potem sprzątam po jedzeniu krzesełko i wokó£, jak zdążę dziecko oczyścić z resztek jedzenia, to już rpbi kupkę, trzeba przewinąć... Gdy fartem uda mi się złapać uciekającego bobasa, by założyć pieluchę, to już mam obsikane panele. Wyrzucę pieluchę, powycieram, w końcu zrobię sobie śnuadanie, z zadyszką je robię, siadam zjadam, dzień ledwo się zaczął, a ja już nie mam siły. Po śnuadaniy dziecko chce drugie śnuadanko. I znowu bez przerwy, karmienie, sprzątanie, przewijanie. Pitem marudzi, że spać. Wygibasy robię, bujam, śpuewam, głaszczę. Po niemal 30min usypia, bo lubi chyba słuchać jak śiewam. Padam na drzemkę. Po dwóch godzinach budzi się głodomor. Zatykam chrupkuem kukurydzianym, bo inaczej nie da rady spokojnie odgrzać obiadku. Karmienie, sprzątanie przewijanie. Potem jakieś pranie trzeba zrobić, bo nie da się już wejść do łazienki. Trochę trzeba pobawić się z bobasem. Tata wraca z pracy, co za ulfa. Podać obiad, zjeść. Chwila odpoczynku, bo tata bawi się z dzieckiem . ale nie długo, bo musi odpocząć po pracy. Znów przewijanie, podwieczorek, kolacja. Kąpiel... I czynności towarzyszące. Pi kąpieli zabawa, bo jeszcze nie chce zasnąć. Potem znów usypiam 30min i już padam na twarz, nie mam siły. Chwilę obejrzę tv, dziecko się przebudza. Dotulić, dobujać. Nie mam siły na nic idę spać. W nocy ze dwie pobudki. Czasem potem zasnę, czasem już nie da rady i leżę i patrzę w sufit.
Każdego wieczoru boję się następnego dnia.
Każdego ranla boję się wieczoru i nocy.
Mam dość. Nie chce mi się tego wszystkiego robić
Robiliśmy tak w lato, gdy dziecko było kilkumiesięczne i spało podczas spacerów. Dziadkowie wpadali i brali na godzinny spacer, a my mogliśmy pobyć sami w spokoju. I rzeczywiście działa to ożywczo.
Teraz jest ciężko, bo zima sroga i dziadkowie nie mogą chodzić na godzinne spacery. Z utęsknieniem czekam na wiosnę.
@NewMom
Już niedaleko nam do 16mcy, a już dziecka pełno wszędzie mimo że jeszcze samo nie chodzi. Potykam się o zabawki. W ciągu dnia robię to co niezbędne, czasem nawet niektóre rzeczy odpuszczam. Niestety nie mam podzielności uwagi i nie potrafię zrobić czegoś dla siebie jednocześnie pilnując dziecka.
A gdy śpi, to też zasypiam, by odespać nieprzespaną noc.
O jak dobrze, że jest takue forum, gdzie można wylać swoje żale.
Dobija mnie monotonia.
Jak nakarmię rano, to potem sprzątam po jedzeniu krzesełko i wokó£, jak zdążę dziecko oczyścić z resztek jedzenia, to już rpbi kupkę, trzeba przewinąć... Gdy fartem uda mi się złapać uciekającego bobasa, by założyć pieluchę, to już mam obsikane panele. Wyrzucę pieluchę, powycieram, w końcu zrobię sobie śnuadanie, z zadyszką je robię, siadam zjadam, dzień ledwo się zaczął, a ja już nie mam siły. Po śnuadaniy dziecko chce drugie śnuadanko. I znowu bez przerwy, karmienie, sprzątanie, przewijanie. Pitem marudzi, że spać. Wygibasy robię, bujam, śpuewam, głaszczę. Po niemal 30min usypia, bo lubi chyba słuchać jak śiewam. Padam na drzemkę. Po dwóch godzinach budzi się głodomor. Zatykam chrupkuem kukurydzianym, bo inaczej nie da rady spokojnie odgrzać obiadku. Karmienie, sprzątanie przewijanie. Potem jakieś pranie trzeba zrobić, bo nie da się już wejść do łazienki. Trochę trzeba pobawić się z bobasem. Tata wraca z pracy, co za ulfa. Podać obiad, zjeść. Chwila odpoczynku, bo tata bawi się z dzieckiem . ale nie długo, bo musi odpocząć po pracy. Znów przewijanie, podwieczorek, kolacja. Kąpiel... I czynności towarzyszące. Pi kąpieli zabawa, bo jeszcze nie chce zasnąć. Potem znów usypiam 30min i już padam na twarz, nie mam siły. Chwilę obejrzę tv, dziecko się przebudza. Dotulić, dobujać. Nie mam siły na nic idę spać. W nocy ze dwie pobudki. Czasem potem zasnę, czasem już nie da rady i leżę i patrzę w sufit.
Każdego wieczoru boję się następnego dnia.
Każdego ranla boję się wieczoru i nocy.
Mam dość. Nie chce mi się tego wszystkiego robić
Kaśka 1983
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 24 Kwiecień 2009
- Postów
- 568
To chyba norma taki stan rzeczy z czasem pewnie będzie łatwiej. Dzieci szybko rosną
ja od kwietnia wracam do pracy nie mogę doczekać się powrotu. Ubiorę się w coś innego niż getry i bluza. Rok to strasznie długo ....
ja od kwietnia wracam do pracy nie mogę doczekać się powrotu. Ubiorę się w coś innego niż getry i bluza. Rok to strasznie długo ....
Też kwestia zależy od tego gdzie się mieszka, wkurzają mnie komentarze typu, "jak mąż wróci z pracy to idź na kawę z koleżankami albo na paznokcie a mąż niech się bawi z dzieckiem".Wiadomo, że poświęca czas dzieciom po pracy ale ma też dużo innych rzeczy do zrobienia, my mieszkamy w domu na wsi i zawsze się jakaś robota znajdzie, czy naprawa bo mąż większość rzeczy robi sobie sam.
Jest tu jeszcze ktoś aktywny, dziewczyny jak wrócić do życia przy dwóch małych dzieciakach, mając w dodatku nerwicę? To głębszy temat, czy jest jakiś czat gdzie można porozmawiać na ten temat bo widzę że tu aktywność jest co kilka miesięcy.
@NewMom, zeby wrocic do zycia trzeba zaczac wychodzic z domu, isc do kina, przejsc sie na basen, umowic ze znajomymi na piknik, spacer lub impreze. Niestety zaden czat nie da ci poczucia powrotu do zycia. Chcwilowo bedzie zapelniac czas, jednak ta zmiana jest krotkotrwala. To w tobie cos sie musi zmienic. Najlatwiej to osiagnac wychodzac. Znow poczujesz sie wolna, nie uwiazana, zdolna do roznego dzialania. Rozumiem, ze mieszkasz na wsi, masz 2 dzieci, meza i kupe roboty. I dlatego siedzisz z dzieciakami 24h (takie wyolbrzymienie). Jednak musisz wyrywac sie z chaty. Dalam przyklady, ktore mozesz robic z dziecmi, ale trzeba tez wygospodarowac czas tylko dla siebie na spotkanie z kolezankami. Chocby godzine dwie i to nie tylko w tygodniu, ale codziennie. Przypomnij sobie co lubisz robic, kim jestes, jakie masz marzenia. I dobrze przywrocic choc od czasu do czasu wypady we dwoje z mezem bez dzieci.
Macie duzo pracy przy domu, ale praca nie zajac. Jak cos bedzie dluzej niedomagac niz dzien, czy dwa nic sie nie stanie. Natomiast brak aktywnosci jak sama zauwazasz wyniszcza zwlaszcza psychike. Ja nie mam nerwicy. Nie bede udawac, ze znam temat. Wiem tylko, ze uprzykrza zycie. Tym bardziej potrzebujesz o siebie zadbac, bo jak nie bedzie ciebie, to maz nie bedzie mogl ani pracowac, ani zajmowac sie obejsciem, a dzieci straca mame. Jak widzisz wygospodarowanie czasu dla ciebie jest teraz niezbedne. A wiem jakie to trudne, kiedy ma sie 2 malutkich dzieci (mam synka 1,5 roku i corke 6 miesiecy). Jednakze do zrobienia
Macie duzo pracy przy domu, ale praca nie zajac. Jak cos bedzie dluzej niedomagac niz dzien, czy dwa nic sie nie stanie. Natomiast brak aktywnosci jak sama zauwazasz wyniszcza zwlaszcza psychike. Ja nie mam nerwicy. Nie bede udawac, ze znam temat. Wiem tylko, ze uprzykrza zycie. Tym bardziej potrzebujesz o siebie zadbac, bo jak nie bedzie ciebie, to maz nie bedzie mogl ani pracowac, ani zajmowac sie obejsciem, a dzieci straca mame. Jak widzisz wygospodarowanie czasu dla ciebie jest teraz niezbedne. A wiem jakie to trudne, kiedy ma sie 2 malutkich dzieci (mam synka 1,5 roku i corke 6 miesiecy). Jednakze do zrobienia
U
usunięty
Gość
Nie tylko Ty włączasz YouTube dziecku staram się bardzo mało dawać córce dwa razy na tydzień ale 3 latka to już taki fajny wiek że dziecko dużo rozumie. Ale jak jestem na skraju załamania bądź najzwyczajnij w świecie nie mam sił to już jej dam Smoka Edzia no ale przy jedynym nie ma tyle obowiązków co przy dwójce bądź większej gromadceKażdy ma czasem dość: monotonia ciągle stanie przy kuchni, czekanie az zje,zabrudzi się nie chce się przebrać, nie chce jeść, ciągle chce na ręce. Kiedy tylko mogę zostawiam Potfora mężowi i wychodzę na zakupy, spacer do koleżanki, kiedy spi czytam książkę mam w nosie naczynia i zmywanie, czasem ogląda piosenki dla dzieci na Youtube i nie wierze ze zadna eko sreko Matka nie wlaczyla czasem dla spokoju, ja zwykle wtedy zjadam swój zapas czekolady, dzwonię też do mamy albo wychodzimy na spacer razem.Sama jestem w tym macierzyństwie no i chodzę do szkoły zaocznie bezpłatnie mimo studiów robie sobie administrację zawsze to wyjście do ludzi mąż musi wtedy być z Synem☺
reklama
U
usunięty
Gość
Buntu 2 latki nie przerabiałam ale za to mam bunt 3 latki. Tupanie nogami, Zosia samosia, nic nie można dotknąć, wszystko jej a jak sprzątać zabawki pffff gdzie tam chodzi i się przewraca. Dotkniesz włosy żeby uczesać mamo nie dotykaj moje włosy i chodzi cały dzień jak mop na głowie, chodzi o pyskuje i co chwilę co to czemu po coE tam dziewczyny poczekajcie na bunt 2-latka se se se se bicie, plucie, drapanie, to lajtowe rzeczy....
Tylko niech mnie nikt nie przebija juz buntem 3-latka czy nastolatka. Tak wiem, wiem, wiem
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 18
- Wyświetleń
- 1 tys
- Odpowiedzi
- 4
- Wyświetleń
- 482
- Odpowiedzi
- 12
- Wyświetleń
- 7 tys
- Odpowiedzi
- 23
- Wyświetleń
- 4 tys
Podziel się: