- Dołączył(a)
- 23 Kwiecień 2021
- Postów
- 8
Witam dziewczyny, odkopałam kilka tematów, ale z kilku lat wstecz. Chciałabym Was prosić o wasze historie i pomoc, chyba wsparcie bo wyjdę z siebie.
W 11 TC. Gin prowadzący wysłał mnie oczywiście na badanie USG ciążowe. Po zadaniu pytania czy przy okazji powinnam sobie zrobić badania prenatalne odparł, że jestem młoda, zdrowa i nie ma takiej potrzeby, a przynajmniej on nie widzi. Jeśli.mnie to uspokoi to oczywiście mogę, ale on jakoś specjalnie nie zaleca.
Poszłam, więc do jednego z lepszych lekarzy gin specjalizujących się w USG ciążowym i on zasugerował, że jednak jeśli mnie stać to w tych czasach warto zrobić badania prenatalne. Zgodziłam się będąc maksymalnie pozytywnie nastawiona. Samo badanie USG trwalo 40 min ! Sądząc po minie lekarza nie miałam podstaw do.zmartwien, myślałam, że tak po prostu jest, tyle to trwa.
USG ostatecznie zrobił mi przez powłoki brzuszne i dodatkowo dopochwowo. Po 40 min męki, różnych próbach dojrzenia dziecka z każdej strony dostałam informacje : serducho ok, mózg ok, przezierność 1.2, cała reszta również ok, ale ... Brak NOSKA wiem czym jest badanie prenatalne i co.ma sprawdzać, więc domyśliłam się , co gin chce mi przekazać.
Wspomniał jeszcze, że czasem w 11 TC nosek jest nieuwapniony i żeby przyjść jeszcze raz za dwa tygodnie, ale trzeba się liczyć z tym, że teraz prawdopodobieństwo ZD wzrosło. Dalej nic już nie słyszałam ... Mam czekać na wyniki z krwi i pełny opis od 7 do 10 dni.
Od dwóch dni jestem po prostu załamana im więcej czytam ( nie mogę się powstrzymać ) tym bardziej jestem wycofana. Stąd też ponowienie tematu. Miałyście taka sytuację ? Jak sobie radzilyscie ? Jak skończyły się wasze historie? Czytam na wielu forach, że nosek.moze być maleńki po.rodzicach, niestety i ja i mąż mamy taaaakie kulfony, więc to mnie zupełnie nie pociesza.
Straciłam chyba wiarę , spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Dodam, że to moja druga ciąża , a pierwszą poroniłam w 8tc
W 11 TC. Gin prowadzący wysłał mnie oczywiście na badanie USG ciążowe. Po zadaniu pytania czy przy okazji powinnam sobie zrobić badania prenatalne odparł, że jestem młoda, zdrowa i nie ma takiej potrzeby, a przynajmniej on nie widzi. Jeśli.mnie to uspokoi to oczywiście mogę, ale on jakoś specjalnie nie zaleca.
Poszłam, więc do jednego z lepszych lekarzy gin specjalizujących się w USG ciążowym i on zasugerował, że jednak jeśli mnie stać to w tych czasach warto zrobić badania prenatalne. Zgodziłam się będąc maksymalnie pozytywnie nastawiona. Samo badanie USG trwalo 40 min ! Sądząc po minie lekarza nie miałam podstaw do.zmartwien, myślałam, że tak po prostu jest, tyle to trwa.
USG ostatecznie zrobił mi przez powłoki brzuszne i dodatkowo dopochwowo. Po 40 min męki, różnych próbach dojrzenia dziecka z każdej strony dostałam informacje : serducho ok, mózg ok, przezierność 1.2, cała reszta również ok, ale ... Brak NOSKA wiem czym jest badanie prenatalne i co.ma sprawdzać, więc domyśliłam się , co gin chce mi przekazać.
Wspomniał jeszcze, że czasem w 11 TC nosek jest nieuwapniony i żeby przyjść jeszcze raz za dwa tygodnie, ale trzeba się liczyć z tym, że teraz prawdopodobieństwo ZD wzrosło. Dalej nic już nie słyszałam ... Mam czekać na wyniki z krwi i pełny opis od 7 do 10 dni.
Od dwóch dni jestem po prostu załamana im więcej czytam ( nie mogę się powstrzymać ) tym bardziej jestem wycofana. Stąd też ponowienie tematu. Miałyście taka sytuację ? Jak sobie radzilyscie ? Jak skończyły się wasze historie? Czytam na wielu forach, że nosek.moze być maleńki po.rodzicach, niestety i ja i mąż mamy taaaakie kulfony, więc to mnie zupełnie nie pociesza.
Straciłam chyba wiarę , spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Dodam, że to moja druga ciąża , a pierwszą poroniłam w 8tc