jasne ze po przyjsciu utesknionego brzdaca wszystko sie moze zmienic, ale bez przesady, sa rzeczy na ktore sami mamy wplyw...ale kazdy robi i bedzie robil jak uwaza, mnie tylko smieszy jak ktos zmienia swoje cale zycie i podporzadkowuje sie zyciu dziecka, mowie glownie na przykladzie moich kuzynek w polsce (bo wsrod naszych znajomych w niemczech takich cudow macierzynstwa nie ma) np. nie wychodza ze swoimi mezami zupelnie nigdzie, nie spedzaja ze soba sam na sam ani chwili bo i tak nie maja o czym gadac, jesli gadka to tylko o dziecku, skacza sobie do oczu non stop o bzdury dotyczace..oczywiscie tylko dziecka typu: co jej robisz? uwazaj na nia bo upadnie! trzymaj ja tak a nie inaczej! ...itp itd takie ciagle upominanie, sluchac tego nie moglam normalnie, zadych uczuc do siebie nie maja..on jej ani razu nie przytuli, nie pocaluje, nie pochwali ani ona jego..w lozku oczywiscie pomiedzy nimi dziecko - nie ma mowy o seksie zreszta oni juz tego nie potrzebuja chyba...ona sobie nic nie kupuje bo i tak nigdzie nie wychodzi...mala nie siedzi w wozku bo nie lubi, w siedzonku tez nie, w lozeczku swoim tez nie lubi spac...24 godziny na dobe zabawianie malej...moja kuzynka anoreksja juz, mala dalej na cycku wisi (14 miesiecy ma), nie no moglabym tak pisac i pisac...rece mi opadaja..i do mnie ta sama gadka: no zobaczysz jak sama dziecko dostaniesz jak to jest...bla bla bla
moja przyjaciolka ma dziecko i mieszka niedaleko mnie, od razu mowila ze u niej tego nie bedzie i nie ma! jest dokladnie tak jak postanowila zanim maly na swiat przyszedl, idzie.. mowie wam to idzie...i wierzcie mi jest najwspanialsza matka chyba pod sloncem, moje kuzynki to sie do niej nie umywaja