Już kiedyś chyba pisałam że mi straszna porządnisia rośnie, ale powoli to się w pedanterię przekształca.
Nie wiem po kim Magda to ma, bo na pewno ani po mnie ani po Małżu.
Dowody na jej pedantyzm:
- namiętne wyrzucanie wszystkich śmieci do kosza - robi to i sama z siebie, i poproszona o wyrzucenie czegoś. Dzielnie maszeruje ze śmieciem do kuchni, każe sobie otworzyć szafkę (na szczęście nie otwiera się za łatwo), po czym wyrzuca śmieć i zamyka szafkę.
- ostatnio wyciągnęłam z szuflady nowe rajstopy, położyłam na łóżku i odeszłam na chwilę. Magda złapała te rajstopy, podeszła do szuflady i zaczęła jęczeć żeby jej otworzyć, bo przecież na łóżku nic nie może leżeć, schować trzeba
- Weronika oglądała film na wideo i pudełko po kasecie zostawiła na łóżku. Magda złapała pudełko i poszła odłożyć na miejsce na regale - a do tego jeszcze "wyrównywała" żeby nie wystawało...
- jak mnie nie było to coś rozlała na dywan, poszła do kuchni, wzięła ścierkę (do naczyń;-)) i zaczęła wycierać nią dywan
- o poprawianiu narzuty na łóżku, którą ściąga wchodząc już mówiłam
Śmieszne to wszystko, ale biorąc pod uwagę nasze ogólne bałaganiarstwo zaczynam się zastanawiać czy mi dziecka w szpitalu nie podmienili.
A, no i niestety Madzia jest na etapie "śama będę jeść". Jest to nieco uciążliwe, bo nie chce nic jeść od kogoś i jest dzika awantura.