mi_lva wiesz mnie to szczerze ani grzeje ani ziębi byle im się dobrze chowało i było zdrowe... ale czuję że jak będzie chłopiec to obydwie córki pójdą w odstawkę i syn będzie faworyzowany, a jak będzie dziewczynka... to dalej młodsza co ma obecnie chyba 4 lata-ta zdrowa będzie na pierwszym miejscu...:/
Morela,dontforget moja szwagierka, to jak się dowiedziała że ja jestem w ciąży(ja mam termin na 10 maja ona na 6 maja...):/ to dosłownie co tydzień mi truła tyłek pytaniami "hej widać już co u was będzie?","co byś bardziej chciała?","ja chce syna!"(nie że chciałabym syna, fajnie by było żeby był syn bo mam dwie córki czy coś...ona twierdzi że jak trzeci 'dziurawiec' będzie to się zrzeknie praw albo sobie podmieni dziecko na oddziale noworodkowym
)...,"gdzie do lekarza chodzisz?","Co??? prywatnie??do faceta??? mnie nie stać na ;prywatne wizyty","a jakie masz smaki? ooo słone to podobno na chłopaka","podobno w 12 tygodniu już dobry lekarz się pozna" itp...
Odkąd dowiedziała się że my będziemy mieć syna, to jest obrażona,zazdrosna i co tam jeszcze się da jak nie wiem co...nawet nas wywaliła ze znajomych na fb ;] pff... wali mnie to...dla mnie to dziecinne zachowanie i tyle...jak mozna komuś zazdrościć i się obrażać o takie coś???
to co moje dziecko będzie dla niej złe, niedobre, głupie i bo ma siusiaka czy co?
Bo wiesz, ona od początku marzy o chłopcu, a tu jak na złość już ma dwie córki, i trzecia to wielka niewiadoma... i jest zazdrosna, że nie dość że my wiemy już na 100% że syn, to jeszcze u nas za pierwszym razem się udało...
Dlatego zdecydowałam że na pewno nie będę rodzić w Dąbrowie... Jak jest taka zdesperowana, to jeszcze gotowa mi dziecko podmienić i podrzucić swojego dziurawca... Bo to już jest obsesja na punkcie syna...
Moja mama się na mnie obraziła ;|
Powiedziałam jej że bez obrazy, ale ja jej nie zostawię dziecka pod opieką jak wrócę do pracy...
Nie żebym była złośliwa... moja mama bez przerwy narzeka na swój stan zdrowia... że jej się kręci w głowie, że raz mało nie zemdlała, że ciśnienie jej skoczyło i musiała wzywać pogotowie...
Ile razy było tak, że ja musiałam pierdzielić wszytsko, bo ona była w pracy i nagle dzwoni do mnie że jej się słabo zrobiło a tu dziecko roczne pod opieką... i była załamana jak po którymś razie, mama tego chłopczyka jej powiedziała, że przeprasza ale ma nie przyjemności w pracy że co chwilę się musi zwalniać...
No bez obrazy... to co ja będę siedzieć w pracy i się zamartwiać? czy też pójdę do pracy np na 14 i o 16 ona zadzwoni że jej słabo, w głowie się kręci i żeby przyjechać? Aż w końcu będę mieć rozmowę z "górą"???
To wyszło że uwaga"Powiedz mi od razu że nie chcesz żeby twoje dziecko miało kontakt ze mną!"
Chyba żadna normalna matka nie zostawi maleństwa pod opieką kogoś, kto dzień w dzień narzeka na nagłe zawroty głowy i nagłe omdlenia....
I wyszło że to ja jestem wyrodna, bo nie dość że ją zostawiliśmy i się wyprowadziliśmy, to jeszcze ja odbieram radość z patrzenia na wnuka...
Chcę się wyprowadzić ;(