reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Majóweczki 2020

Dziewczyny. Natchnęło mnie na przemyślenia. Czy Wy tłumaczycie wszystko swoim dzieciom zgodnie z rzeczywistością? Czy jak temat jest potencjalnie za trudny to skracacie do wersji 'bo tak'?
Byłam dzisiaj na basenie. Jest matka i córka lat około 4. Zdejmuje klapki pod prysznicem a matka krzyczy że ma założyć spowrotem. Ona się pyta po co? A tamta 'zakładaj!'. I tak kilka razy. Matka się wkurzyła totalnie. I mówi bo tak.
Ja nie wiem. Jesteśmy z partnerem oboje wykształceni, chcielibyśmy żeby nasz syn również wyszedł na ludzi. Tłumaczymy mu prawa fizyki, atmosferyczne, ciągi przyczynowo skutkowe. O grzybicy stóp też bym mu wytłumaczyła. A ma dopiero nieco ponad dwa lata. Wiem że ma z mózgu kisiel w większości zagadnień i to takie trochę jak grochem o ścianę. Ale wiem że wiele też z niego dociera i widzę że potrafi z wielu rzeczy wysnuć wnioski.
Czy rodzicom nie zależy by ich dzieci były mądre? Czy chodzi tylko o to by się podporządkować starszemu bo starszy tak mówi to jest święte. Ja traktuje syna jak równego sobie. Jest dla mnie odrębną jednostka która trzeba dobrze przygotować do życia. A nie jako coś własnego, co ma się mnie słuchać i mam być jego guru i kimś bez kogo w życiu sobie nie poradzi.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Bo nie da się ukryć że na pewno łatwiej jest żyć z dzieckiem któremu można wszystko podyktować i wymagać by we wszystkim się słuchał i robił co chcemy.
Ja staram się zawsze odpowiadać moim dzieciom. Jednak tylko na poziomie ich wieku i możliwości przyswojenia informacji, a niekoniecznie mojej wiedzy [emoji85] Tak w przypadku sytuacji na basenie z 4-latkiem pewnie nie robiłam wykładu o grzybicy, ale raczej coś o zarazkach lub nawet po prostu brudnej podlodze [emoji12]
Dziewczyny Pani doktor napisała mi że wyniki Dna są prawidłowe i będzie dziewczynka !!!!!! Aaaaaaa ;)
Cudowne informacje [emoji179] Cieszę się z Tobą całym serduchem [emoji3590]
Nawet nie wiedziałam że coś takiego istnieje [emoji85] Super sprawa [emoji106]
Dziewczyny, a sporo jest tu Was po trzydziestce?
Nawet gruuubo po [emoji23] Bardzo grubo[emoji16]


Powiem Wam że nadrobić Was po weekendzie to nie lada wyczyn [emoji4]
 
reklama
Naskrobalyscie ;) nie dam rady was nadrobić ;)

Ale co do cukru. Do domu staramy się nie kupować słodkiego ze względu na mnie , bo za bardzo je lubię , ale jak gdzieś jesteśmy nie odmawiam sobie. Mała też coś dostanie. :)
 
U dzień dobry. Za wizytujace trzymam kciuki. Widziałam nową towarzysze więc witam Cię :)

Co do wieku to ja teraz mam 25,urodze mając 26 rocznikowo [emoji847][emoji2960]

U mnie słodycze są obecne w domu, leżą i dzieci mają do nich wolny dostęp. Nie rzucają się na nie jakby nigdy nie jadły, jedzą z głową. :) Mc też, sama lubię to przecież nie będę dzieciom zabraniac [emoji2960][emoji848] szczególnie że w naszym mieście nie ma, więc bardzo rzadko korzystam z tego miejsca, tylko w przypadku jakiś wyjazdów. ::) miłego dnia [emoji4]
No największa hipokryzja to wtedy kiedy samemu się coś robi a dziecku zabrania żeby zdrowe było. I je się po kryjomu przed dzieckiemjestem zdania ze jak dorośnie to samo zdecyduje jaki styl życia będzie chciało prowadzić. Należy ograniczać ale nie zabraniać całkowicie. Wszystko z głowa i umiarem. Poza tym patrząc na ilość chemii jaka producenci ładują w żywność to naprawdę myśle ze trochę cukru to nic w porównaniu z ta chemia nawet w owocach. Co innego jak sie ma swoj ogródek:) my akurat mamy i czuć ogromna różnice choćby w pomidorach. A jednak pewnie i tak spaliny i cały syfek z powietrza się przedziera.
 
Ja tylko nie pozwalam lizaków właśnie i twardych cukierków. Trochę ze względu na zęby i trochę ze względu na to ze obawiam się ze się zakrztusi. Mąż mi mówi ze przesadzam ale szlag mnie trafia jak widzę biegające i skaczące dzieci z lizakami i twardymi cukierkami w buzi. Wiem ze to prawie paranoja ale zawsze zamiast lizaka dostaje coś innego. Miękkiego najlepiej:)
 
34 :)

Pytanie z rana :D
Stoję w laboratorium, i się tak zastanawiam, korzystacie z przywileju bycia w ciąży? I idziecie do przodu bez kolejki?? przede mną z 15 osób, na ścianie co krok informacja, że kobieta w ciąży, bez kolejki.. Ale ja stoję grzecznie, jeszcze mi głupio się wepchnac hihi..
Zresztą tylko raz w poprzedniej ciąży z takiej możliwości skorzystalam.. Usłyszałam szept 2 starych bab "rozłożyć nogi umiała.. Itd.."

Ale naskrobalyscie przez weekend, chyba nie nadrobię!!!

Jakbym usłyszała taki tekst od starszej kobiety to przysięgam że bym odpowiedziała równie w sposób wulgarny.
Bezczelna baba.

Ja ani razu z tego nie korzystałam ale to tylko dlatego że znając mentalność ludzka bardzo bym się zdenerwowała jakby były jakieś komentarze i dyskusje, a wiadomo że takie będą.
 
No największa hipokryzja to wtedy kiedy samemu się coś robi a dziecku zabrania żeby zdrowe było. I je się po kryjomu przed dzieckiemjestem zdania ze jak dorośnie to samo zdecyduje jaki styl życia będzie chciało prowadzić. Należy ograniczać ale nie zabraniać całkowicie. Wszystko z głowa i umiarem. Poza tym patrząc na ilość chemii jaka producenci ładują w żywność to naprawdę myśle ze trochę cukru to nic w porównaniu z ta chemia nawet w owocach. Co innego jak sie ma swoj ogródek:) my akurat mamy i czuć ogromna różnice choćby w pomidorach. A jednak pewnie i tak spaliny i cały syfek z powietrza się przedziera.

Nie uważam tego za hipokryzję. Ja patrząc dzisiaj wolałabym, żeby moi rodzice nie dawali mi przetworzonych słodyczy. Dorosły wybiera sam a za dziecko decydują rodzice. Szczęśliwy ten kto nie wie co jest w przetworzonej żywności, dla dorosłych również jest to niejadalne :) mi się zdarzy zjeść, ale potem źle się czuję i żałuję. Dąże do tego żeby jeść tak zdrowo jak tylko mogę. Wiem, że to uzależnienie jeszcze bije bo uzależniacze mają praktycznie wszystkie słodycze sklepowe. Nie lubie jak ktoś mówi co należy robić a co nie, kazdy sam decyduje :) każda decyzja może być gorsza albo lepsza tylko w naszej ocenie. Takie mam zdanie :)
 
Nie uważam tego za hipokryzję. Ja patrząc dzisiaj wolałabym, żeby moi rodzice nie dawali mi przetworzonych słodyczy. Dorosły wybiera sam a za dziecko decydują rodzice. Szczęśliwy ten kto nie wie co jest w przetworzonej żywności, dla dorosłych również jest to niejadalne :) mi się zdarzy zjeść, ale potem źle się czuję i żałuję. Dąże do tego żeby jeść tak zdrowo jak tylko mogę. Wiem, że to uzależnienie jeszcze bije bo uzależniacze mają praktycznie wszystkie słodycze sklepowe. Nie lubie jak ktoś mówi co należy robić a co nie, kazdy sam decyduje :) każda decyzja może być gorsza albo lepsza tylko w naszej ocenie. Takie mam zdanie :)
Dlatego ja uważam to za hipokryzje. Albo mam zdanie takie ze to jest nie zdrowe wiec sama nie jem i tym samym tak odżywiam dzieci albo skoro ja czasem mogę to moje dziecko tez bo nic się nie stanie. A jie ze to niezdrowe ale ja czasem mogę:/ dziecko takie rzeczy widzi i traci się wiarygodność w jego oczach. Bo skoro niezdrowe to dlaczego to robisz a mi zabraniasz. Jak z paleniem papierosów to jest albo piciem alkoholu. Dajesz dziecku przykład. I nigdzie nie napisałam ze przetworzone jest zdrowe. Pisałam o hipokryzji i chemii w zwykłych jabłkach sklepowych.
 
Hej dziewczyny.
Ja dopiero zaraz się podnoszę i jedziemy oglądać płytki i panele.


Widzę, że pojawiła się dyskusja o słodyczach. Mój syn je czasami - latem głównie lody- w inne pory roku żelki czy lizaki, chrupki. Są fajne zdrowsze zamienniki w Rossmannie. Ale zjada czasem Kinder jajko albo zwykłe żelki.

Owoców nie chce jeść-jedynie banana i nie czuję się winna, że tak jest bo my jemy A on to widzi ale spróbuje trochę i więcej nie chce. Za to lubi warzywa.

Zimą w ogóle nie wolno mu słodyczy bo dostaje jakiejś dziwnej wysypki ( jest alergikiem) i prawdopodobnie to reakcja na konserwanty oraz barwniki w ubraniach. Więc problem z głowy :)
 
reklama
Hej kochane, bozee jak tak czytam co piszecie to ja jestem całkiem zielona:D:D nie mam pojęcia jak narazie co i jak zaplanować, jeszcze jest kupa czasu na zakupy bo mamy 12t2d ale przeraża mnie moja niewiedza. Póki co grzecznie czekamy na 6 lis i pierwsze prena i czekamy aż wyskoczy może jakiś brzuszek;) apetyt powoli wraca, na coraz więcej rzeczy mam ochotę ale waga narazie stoi w miejscu, 58kg i nic wiecej. Pozdrawiam i życzę miłego dnia:)
 
Do góry