Witam się na szybko.
Ostatnio znowu mi komp padł, 2 tygodnie "jechałam" na pożyczonym laptopie, ciężko było bo źle mi się patrzy na monitor, ciężko mi się robi. Plus taki, ze jak nie potrzebuje mieć włączonego to na półkę hyc i mi się mały szogunek nie dobiera pałer on-pałer of, resecik, pałer-pałer.
Odebrałam w sobotę swoja maszynę i znowu szwankuje, krew mnie zalewa, zwłaszcza jak nie zdążę zapisać co robiłam i poszło w p... to co zrobiłam.
Miku mój nie jest wielbicielem sanek, raz usiedział jakieś góra 3 minuty. Jak z nim idę to obcy ludzie mnie zaczepiają ile ma lat , bo niby tak dobrze chodzi jak na swój wiek(

choć wiecznie mnie to stwierdzenie dziwi, normalnie do przodu, do tyłu i w bok) i że nieźle się nalatam za nim. Ja akurat nie latam, ale Młody po prostu spid niebezpieczna szybkość, jakby szedł a nie biegł to chyba by wybuchł.
Zresztą śnieg u nas stary , nie dotarły te śnieżyce do nas, temperatura też ciągle zero stopni, więc breja niezła.
Jeszcze mi się przypomniało ze strych pogaduch, ze ja też mam wielka pleśń. Jeszcze na ostatnim piętrze mieszkam, wiec od dachu idzie. Musieli by mi blok ocieplić, no i musiałabym bym mieć swoje stare drewniane okna. Teraz choc wietrze to ciągle wykwity.
Ja , ja i jeszcze raz ja. Wybaczcie.
Ciekawe jak tam Mikołaj Oli, czy lepiej już.