Zgodzę się zupełnie. Aczkolwiek znam historie dziewczyn, które dzięki temu ze były pacjentami dr który pracował na szpitalu byly lepiej traktowane. Niestety.
U mnie bylo tak ze bedac 7 razy na IP w szpitalu którym mialam rodzic (800 metrów od mieszkania) to znałam większość położnych i rezydentow. A jak przyszlo co do czego to nagle pojawiły się stare położne. A te wszystkie co byly fajne poszły do domu. Taki pech. I rodzilam sama A rano byly tylko 4 cc. Taka nisza sie trafiła. A byl to czas covidu gdzie szpitale zamykano dla rodzących.
Koleżanka miala porod domowy ze świetnymi pozoznymi i mówi że nie spodziewala sie ze tak dużo wnosi polozna do porodu i doula. Ja tym razem chyba zapłacę za prywatna polozna. Moje bóle z kręgosłupa i przedłużająca się 2 faza porodu i nacięcie stosują mnie przed kolejnym razem. Bylam zostawiona sama sobie. Nikt mi nic nie mowil. Nie było meza bo byl zakaz. Straszne doświadczenie. Jedyna cudowana radość jak przyszla na świat corka. To mi wszystko zrekompensowało.
A u was jak doświadczenia z pn?