Różnie. Ja mogę napisać Ci jak było u mnie. Był to jakiś 5 tydzień (5 i kilka dni). Pojechałam na pierwszą wizytę aby potwierdzić ciąże, lekarz potwierdził badaniem (nie było usg), wyliczył ze to 5 tc i dal skierowanie na usg za ok 2 tyg (czyli w 7tc). Nie pamiętam już czy to było dzień po wizycie ale szybko po. W wc na papierze zauważyłam w śluzie pasemka krwi, mało ale dostałam zawału, serio. Od razu zadzwoniłam do męża i do lekarza. Byłam u niego tego samego dnia. Zbadał mnie, twierdził, że plamie, macica powiększona i powiedział, że tak może być w ciąży bliźniaczej. Od razu wysłał mnie na usg, wcisnęłam się między pacjentkami. Lekarz, który robił usg stwierdził ciążę, pecherzyk i ciałko żółte i powiedział ze tak ma być w 5tc. Dostałam duphaston 3xdziennie, nospe na ból brzucha i zalecone leżenie. Rano miałam zrobić progesteron i bete. Plamienie było bez zmian, nie za dużo. Rano tez. Poszłam na te badania, zrobiłam co miałam zrobić i wróciłam. Głównie ze strachu leżałam. Pod wieczór dostałam mocniejszego krwawienia. Pojechaliśmy na Izbe przyjęć. Tam lekarz zrobił mi usg i stwierdził poronienie. Zostałam od razu na zabieg. Jeszcze tego samego dnia wróciłam do domu.