dadzi
Moderatorka
- Dołączył(a)
- 29 Sierpień 2016
- Postów
- 11 473
Dokładnie! Gdyby nie mój mąż to nic bym nie jadła. Teraz jedna torba dla dziecka a druga z jedzeniemMało dają i licho dziwią się potem że komuś laktacja się nie może rozkręcić
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Dokładnie! Gdyby nie mój mąż to nic bym nie jadła. Teraz jedna torba dla dziecka a druga z jedzeniemMało dają i licho dziwią się potem że komuś laktacja się nie może rozkręcić
O mój post został wzięty za reklameA na rozkręcenie laktacji został mi jeszcze **********. Mi sie wydaje, ze u mnie podzialal.
U mnie niestety nie ma znieczuleniaJa pojechałam na ktg w dniu terminu i już zostałam. Dziecko miało podwyższone tętno. Miałam wywoływwany poród. Najpierw balonik-tragedia, skórcze sie pojawiły ale nic nie dały, potem masaż szyki, ból gorszy od najgorszego Skórczu chyba. Nasyepnego dnia dostałam oxytocyne i poszło. O 8 byłam na porodówce o 10 zaczęły sie skórcze, odeszły wody i tak te skórcze do 13.30, poprosiłam o zzo, dostałam je i za 30 minut tuliłam córke
Teraz też biorę zzo.
Wcześniejsze porody to było jeżdżenie. W 1 ze 3 razy w 2 dwa. Jedbak mimi przeżyć 3 poród był najłatwiejszy.
Cały dzień miałam skurcze ale nie mocne, dałam radę z nimi chodzić i normalnie funkcjonować, ale ze był to dzień po terminie to zdecydowałam żeby mąż mnie zawiózł do szpitala. O 20 mnie przyjęli, zbadal mnie lekarz i miałam już 5 cm rozwarcia, później usg i było wszystko okey. I tak do 3 w nocy męczyłam się z tymi bólami a rozwarcie nie postępowało, dostawałam jakieś czopki na rozwarcie ale nic nie pomagały. Aż w końcu poczułam że coś że mnie chlusnęło, myślałam że to wody bo wcześniej tylko krwawiłam. I pamiętam tylko wystraszoną minę pielęgniarki jak zobaczyła ile to krwi.. Szybko zadzwoniła po lekarza, zbadal mnie i powiedział żeby szybko na cc i przygotować krew do transfuzji. Miałam dość, nie wiedziałam co się dzieje, zdążyłam tylko poprosić aby podały mi tel i zadzwonić do męża aby przyjechał. Na szczęście zdążyli i o 3:10 urodziła się córka. Więc jak kto chce może czekać do ostatniej chwili ale według mnie lepiej jechać wcześniej i być pod obserwacja.To straszne co piszesz. Ale czułaś że coś się dzieje złego? Czy po prostu wyszło przy badaniu?
Ja jestem tego samego zdania. U mnie tętno dziecka szalało, dobrze ze pojechałam na to ktg w dniu terminu. A nic się zupełnie nie działo, nic nie czułam. Jeszcze byłam w tedy u swoich rodziców i mówię ze jade tylko z mezem na ktg i na obiad będziemy no i się przedłużylo. Wyszłam po 5 dniach...Cały dzień miałam skurcze ale nie mocne, dałam radę z nimi chodzić i normalnie funkcjonować, ale ze był to dzień po terminie to zdecydowałam żeby mąż mnie zawiózł do szpitala. O 20 mnie przyjęli, zbadal mnie lekarz i miałam już 5 cm rozwarcia, później usg i było wszystko okey. I tak do 3 w nocy męczyłam się z tymi bólami a rozwarcie nie postępowało, dostawałam jakieś czopki na rozwarcie ale nic nie pomagały. Aż w końcu poczułam że coś że mnie chlusnęło, myślałam że to wody bo wcześniej tylko krwawiłam. I pamiętam tylko wystraszoną minę pielęgniarki jak zobaczyła ile to krwi.. Szybko zadzwoniła po lekarza, zbadal mnie i powiedział żeby szybko na cc i przygotować krew do transfuzji. Miałam dość, nie wiedziałam co się dzieje, zdążyłam tylko poprosić aby podały mi tel i zadzwonić do męża aby przyjechał. Na szczęście zdążyli i o 3:10 urodziła się córka. Więc jak kto chce może czekać do ostatniej chwili ale według mnie lepiej jechać wcześniej i być pod obserwacja.
No to mnie nastraszylyście. Mi tak radził pewien ginekolog...ile mialyscie wtedy lat ?Cały dzień miałam skurcze ale nie mocne, dałam radę z nimi chodzić i normalnie funkcjonować, ale ze był to dzień po terminie to zdecydowałam żeby mąż mnie zawiózł do szpitala. O 20 mnie przyjęli, zbadal mnie lekarz i miałam już 5 cm rozwarcia, później usg i było wszystko okey. I tak do 3 w nocy męczyłam się z tymi bólami a rozwarcie nie postępowało, dostawałam jakieś czopki na rozwarcie ale nic nie pomagały. Aż w końcu poczułam że coś że mnie chlusnęło, myślałam że to wody bo wcześniej tylko krwawiłam. I pamiętam tylko wystraszoną minę pielęgniarki jak zobaczyła ile to krwi.. Szybko zadzwoniła po lekarza, zbadal mnie i powiedział żeby szybko na cc i przygotować krew do transfuzji. Miałam dość, nie wiedziałam co się dzieje, zdążyłam tylko poprosić aby podały mi tel i zadzwonić do męża aby przyjechał. Na szczęście zdążyli i o 3:10 urodziła się córka. Więc jak kto chce może czekać do ostatniej chwili ale według mnie lepiej jechać wcześniej i być pod obserwacja.
Miałam 23 lataNo to mnie nastraszylyście. Mi tak radził pewien ginekolog...ile mialyscie wtedy lat ?
O kurcze, tak mi przykro
Jak się czujesz ogólnie?
Pamiętaj tylko o tym, że to nie Twoja wina, na takie rzeczy nie mamy wpływu. Weź zwolnienie na parę dni, odpocznij o zobaczysz i że będzie dobrze. Trzymam kciuki!
Ja po pierwszym poronieniu 3 mc później byłam w ciąży[emoji110]