Mój Bartek pelza na brzuchu wokół własnej osi i do tyłu. Starsza w tym wieku robiła to samo, a po 12 w tydzień ogarnęła raczkowanie i chodzenie. Byliśmy z nim na kontroli u fizjo i powiedziala, geny siostry[emoji23] wszystko jest ok, musi dojrzeć/dorosnąć. Więc czekamy.Pytanie z innej beczki. Czy jest tu mama malucha, który jeszcze nie raczkuje/ pełza ?
reklama
caltha
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Luty 2014
- Postów
- 9 989
Widocznie to co na rehabilitacji to za mało. Niestety często trzeba ćwiczyć wbrew dziecku. Em na 14mcy rehabilitacji miała tylko 2mce, gdzie współpracowała. Pierwsze 3 to był płacz, ale bez oporu, potem było ok 2mce, a reszta to już walka lub podchody typu udaję, że śpięMy też mamy rehabilitacje ale w domu nie ma szans na ćwiczenia.. Bartek od razu się złości i kładzie.. potrafi utrzymać się w pozycji do raczkowania tylko nie chce i to jest najgorsze..
Cześć dziewczyny. Ja dziś z mała jednak wylądowałam u lekarza. Cała noc i dziś do 14 miała 38-38.3 . Mamy wirusowe zapalenie gardła . Nawet zrobili jej od ręki morfologie. Poza gorączka praktycznie
zero objawów. Może trochę marudna
zero objawów. Może trochę marudna
Mój Bartek pelza na brzuchu wokół własnej osi i do tyłu. Starsza w tym wieku robiła to samo, a po 12 w tydzień ogarnęła raczkowanie i chodzenie. Byliśmy z nim na kontroli u fizjo i powiedziala, geny siostry[emoji23] wszystko jest ok, musi dojrzeć/dorosnąć. Więc czekamy.
To mój wokół własnej osi też się kręci i to dosyć sprawnie. Jak jest na ziemi obok łóżka albo szafy to sie od nich odpycha ale sam nie ruszy. A żeby cos dostać to się turla [emoji12]
Widocznie to co na rehabilitacji to za mało. Niestety często trzeba ćwiczyć wbrew dziecku. Em na 14mcy rehabilitacji miała tylko 2mce, gdzie współpracowała. Pierwsze 3 to był płacz, ale bez oporu, potem było ok 2mce, a reszta to już walka lub podchody typu udaję, że śpię
U nas problem taki, że u rehabilitanta te pół godziny to on ćwiczy. Wiadomo, czasem muszę go zabawiać, ale widzę, że czuje respekt przed tym panem i jest grzeczny. Za to w domu to fochy, tyłkiem skacze ze złości i cieżko samej mi go okiełznać jak M w pracy. Rehabilitant powiedział ostatnio, że B robi postępy ale w swoim tempie bo wcześniej nie było mowy o obrotach na brzuszku czy wyższych podporach, a teraz już to robi. Dla niego to leń, a ja cały czas porównuje do starszego, który już dawno o tym czasie raczkował, siedział i pózniej się przejmuje..
Dam mu jeszcze chwile i chyba dla spokoju skorzystam z opinii innego rehabilitanta czy neurologa..
caltha
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Luty 2014
- Postów
- 9 989
Ważne, że się przemieszcza na swój sposób. To już dużo. Może faktycznie leń. A może rehabilitant by Wam jakieś inne ćwiczenia dał do domu? Może na piłce? Zawsze to ciekawiej. Albo przed lustrem.U nas problem taki, że u rehabilitanta te pół godziny to on ćwiczy. Wiadomo, czasem muszę go zabawiać, ale widzę, że czuje respekt przed tym panem i jest grzeczny. Za to w domu to fochy, tyłkiem skacze ze złości i cieżko samej mi go okiełznać jak M w pracy. Rehabilitant powiedział ostatnio, że B robi postępy ale w swoim tempie bo wcześniej nie było mowy o obrotach na brzuszku czy wyższych podporach, a teraz już to robi. Dla niego to leń, a ja cały czas porównuje do starszego, który już dawno o tym czasie raczkował, siedział i pózniej się przejmuje..
Dam mu jeszcze chwile i chyba dla spokoju skorzystam z opinii innego rehabilitanta czy neurologa..
Jetkaa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 23 Wrzesień 2017
- Postów
- 4 930
Ja szczepilam starszaka na rotawirusa. Moj bratanek i siostra co ma 5lat przechodzili strasznie rota bo jeden drugiego zarazil chyba a mojemu nie bylo nic.. A nie wiedzialam ze sa chorzy i sie bawili.. Na drugi dzien bratanek i siostra byli w szpitalu z powodu wymiotow. A mojemu nic nie bylo. A po za tym tutaj kazali mi przynieść ksiazeczke szymonka i sprawdzili na co byl szczepiony. I byli zadowoleni bo jest mniejsze ryzyko ze zarazi oskiego czyms.. A szczepilam go na pneumokoki i rotawirus.. Maly od małego jest szczepiony platnymi bo mialam z nim ciężki poród i specjalista ktory prowadzi takie dzieci nam to doradzil . i nigdy mu nic nie było po szczepieniu.. Za to oski nie jest szczepiony prawie na nic.. Tylko zoltaczka.. I tyle.. Nie moze być..
Dziewczyny mamy wyjsc w przyszla srode do domu:\ dobilo mnie to troche bo mialo byc wiele badan itp ale chyba medycyna zamknela dla nas drzwi.. Chormony będzie bral nadal. Rehabilitacja,karmienie pozajelitowe zostaje. Noi sonda... Nie zdiagnozuja go bo jest za slaby na to.. Mowia ze nie ma sensu bo nie moze byc uspiony itp.. Ze maja tyle pytan ale nie maja możliwości tego sprawdzic... Boje sie ze to juz koniec.. Ze teraz jest woz albo przewóz:\ boje sie... Profesor powiedział mi szczerze ze jest do dupy ale ze zyje... Oszaleje.. Nie ma ratunku by ratowac go w chorobie do konca.. Bo niewiedza na co go leczyc oprócz niewydolności tej przysadki.. Jedynie jak by sie cos dzialo nie Daj Panie Boze, to w tedy beda go ratowac... Tak cholernie sie boje.. Biorę go do domu i czas pokaże co będzie sie dziac.. Oby nic.. Obysmy zyli spokojnie w domu. Wszyscy razem... Nie wiem co mam o tym myslec. Chce go stad zabrac bo idzie nam 10ty miesiąc jak tu jestesmy.. Ale boje sie ze cos sie moze zdarzyc w domu.. Nie moge przyjąć to do wiadomosci ze on moze nie przeżyć.. Cierpie i to bardzoo.. Chcialam usluszec jak mowi mamo. Ale czy to będzie nam dane? Boziu pomoc nam .. Chron nas.. Miej nas w swojej opiece... Nie pozwol by cos zlego nas spotkało..
Zaczynam wariowac wiecie? Boje sie każdego dnia.. Kazdego bezdechu ... Ale musze sie ogarnąć.. Musze dac rade.. Mam dla kogo.. Musimy walczyc.. Ale tez pogodzic sie z tym wszystkim.. Przyjąć to do wiadomości gdzies w glowie to miec ze roznie moze byc..
Dziewczyny mamy wyjsc w przyszla srode do domu:\ dobilo mnie to troche bo mialo byc wiele badan itp ale chyba medycyna zamknela dla nas drzwi.. Chormony będzie bral nadal. Rehabilitacja,karmienie pozajelitowe zostaje. Noi sonda... Nie zdiagnozuja go bo jest za slaby na to.. Mowia ze nie ma sensu bo nie moze byc uspiony itp.. Ze maja tyle pytan ale nie maja możliwości tego sprawdzic... Boje sie ze to juz koniec.. Ze teraz jest woz albo przewóz:\ boje sie... Profesor powiedział mi szczerze ze jest do dupy ale ze zyje... Oszaleje.. Nie ma ratunku by ratowac go w chorobie do konca.. Bo niewiedza na co go leczyc oprócz niewydolności tej przysadki.. Jedynie jak by sie cos dzialo nie Daj Panie Boze, to w tedy beda go ratowac... Tak cholernie sie boje.. Biorę go do domu i czas pokaże co będzie sie dziac.. Oby nic.. Obysmy zyli spokojnie w domu. Wszyscy razem... Nie wiem co mam o tym myslec. Chce go stad zabrac bo idzie nam 10ty miesiąc jak tu jestesmy.. Ale boje sie ze cos sie moze zdarzyc w domu.. Nie moge przyjąć to do wiadomosci ze on moze nie przeżyć.. Cierpie i to bardzoo.. Chcialam usluszec jak mowi mamo. Ale czy to będzie nam dane? Boziu pomoc nam .. Chron nas.. Miej nas w swojej opiece... Nie pozwol by cos zlego nas spotkało..
Zaczynam wariowac wiecie? Boje sie każdego dnia.. Kazdego bezdechu ... Ale musze sie ogarnąć.. Musze dac rade.. Mam dla kogo.. Musimy walczyc.. Ale tez pogodzic sie z tym wszystkim.. Przyjąć to do wiadomości gdzies w glowie to miec ze roznie moze byc..
caltha
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Luty 2014
- Postów
- 9 989
@Jetkaa wyobrażam sobie Twój stres, ale bycie w domu jest Wam potrzebne do życia, Wam wszystkim. Dom i bliskość rodziny to też jak lekarstwo. A Wy wszyscy jesteście chorzy i potrzebujecie siebie, każdy każdego. Namiastki normalności. Nikt nie wie, co będzie z Oskim, ale można my w domu dać, to czego nie dostanie w szpitalu. Brata, tatę, babcię, spokojniejszą mamę, dźwięk rozmów codziennych i śmiechu, zapach jedzenia z kuchni i wiele więcej. To inna, lepsza jakość życia. A w życiu liczy się jego jakość, ludzie którzy nas otaczają, uczucia których doświadczamy a nie jego długość. Ja nie wiem, ale mam ciocię, która żegnała swoją córkę chorą na raka. Powiedziała, że lepszy miesiąc życia w domu niż dodatkowy rok w szpitalu. Aga miała 13lat i jedyne czego chciała, to być w domu. Wiedziała, że nie przeżyje. Ponoć te dzieci wiedzą. Namówiła wujków na dom. Zgodzili się i jak mówią, to było najlepsze, co im się mogło zdarzyć w tym trudnym czasie. Ciocia mówi, że wiedziała, że Aga może i pewnie umrze, ale dopiero akceptacja tego, że może się to stać była wyzwalająca.
A Ośki, Ośki jest cudem i wojownikiem. I myślę, że tym domem możecie dużo więcej zyskać niż stracić, bez względu na to, co i kiedy jest mu pisane. Ja tak uważam także z doświadczenia odchodzenia mojego taty, ale zdaję sobie sprawę, że to zupełnie inna sytuacja.
Ściskam Cię
A Ośki, Ośki jest cudem i wojownikiem. I myślę, że tym domem możecie dużo więcej zyskać niż stracić, bez względu na to, co i kiedy jest mu pisane. Ja tak uważam także z doświadczenia odchodzenia mojego taty, ale zdaję sobie sprawę, że to zupełnie inna sytuacja.
Ściskam Cię
reklama
szczesliwa66
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 6 Wrzesień 2017
- Postów
- 417
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 6 tys
- Wyświetleń
- 318 tys
- Odpowiedzi
- 9 tys
- Wyświetleń
- 454 tys
Podziel się: