reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Majowe mamy 2018

U nas w szpitali przed porodem podposuje sie dokumenty gdzie jest zgodna na.naciecie, na lewatywe itp. Lewattwa nie jest straszna. Wole to niz potem zapaskudzic pol porodowki. Nacinana bylam. Nic nie czulam a zszywac I tak mnie musieli bo corka rozerwala.mi szyjke macicy dodatkowo. Widzialam za to dziewczyne ktora nie zgodzila sie na naciecie I pekla az do odbytu. Dwa dni po porrodzie ledwo chodzila. Potem.moga byc problemu. Np z wyproznianiem itp. Takze ja naciecia bym nie demonizowala. O ile jest uzasadnione to naprawde lepsze niz pekniecie.

Co do blizny to nie wiem. Nigdy jej nie czulam poki co.
Racja mi nacięcie szybciej się wygoiło niż pęknięcie.

Napisane na Redmi 4A w aplikacji Forum BabyBoom
 
reklama
Nie, to prlowska pamiątka z ustroju, gdy kobiety rodziły leżąc cały poród na łóżku a ojciec stał pod oknem szpitala.

Przy drugim porodzie nikt mnie nie golił, nie miałam lewatywy a rodzić mogłam na głowie :laugh2: W sali był półmrok, na porodówce cisza (nie licząc moich jęków :p) i nie byłam nacinana. Nie zgodziłabym się na narzucanie czegokolwiek. Mamy XXI wiek.

Podanie znieczulenia boli (nie zawsze, różnie boli). Nie można się ruszać, także w czasie skurczu. Czasem po zzo są problemy z kręgosłupem. Czasem znieczulenie nie działa w ogóle, czasem znieczula tylko pół ciała. Nierzadko wydłuża poród, nie czuć skurczy partych, to ingerencja medyczna jak każda inna. Są choroby, które wykluczają podanie zzo.

Ja tez pierwszy poród bardzo źle wspominam. Do tego stopnia ze powiedziałam ze nie chce więcej dzieci... tez miałam wszystko to co Ty... zarówno przy jednej jak i przy drugiej... tyle że pierwsza urodziłam w terminie a z drugą byłam brana z patologii bo byłam już po terminie... tylko trafilam na świetną położna za drugim razem i jakoś poszło... zastanawia mnie jedna rzecz... dlaczego nie brali mnie na zabieg skoro tętno maluszków się zatrzymywalo razem z każdym moim skurczem.... nie wiem... chyba bym umarła gdyby coś się stało... jeszvze pamiętam ze starszą wyszła sina jak śliwka i nią trzepali żeby " zalapala" to była masakra.... po jednym jak i po drugim porodzie musieli mnie czyścić bo skurcze ustały i nie umiałam urodzić łożyska... trzeslam jak galareta... po wszystkim straciłam przytomność, straciłam dużo krwi... i za każdym razem miałam bole od krzyza... ech...

Nigdy mnie nie pytano jak bym chciała żeby wyglądał mój poród...
Zawsze leżąc, znieczulenia nikt nie proponował, nawet bym nie chciała bo chciałam czuć skurcze, kiedy mam przeć i bałam się komplikacji...


@basia89 druga. Niestety w pierwszej miałam poronienie wstrzymane i to był dopiero hardcore - nie dość, że dostałam oksytocynę to jeszcze nic nie puściło i po 8 godzinach zdecydowali, że się nade mną zlitują i wzięli mnie do zabiegowego.
Ale nie ma co - było minęło ;) Tym razem będzie Okey [emoji844][emoji3]

@Gosika88 niestety też nie mam pojęcia. Ale ja chyba się zdecyduje na znieczulenie [emoji5]



Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom

Współczuję, bardzo mi przykro...

Napisane na SM-G900F w aplikacji Forum BabyBoom
 
Co do znieczulenia to boją się je podawać i nie dużo szpitali tego nie robi.

Napisane na Redmi 4A w aplikacji Forum BabyBoom
 
Ja miałam znieczulenie zewnatrzoponowe od pasa w dół nic nie czułam powiem wam super sprawa naprawdę polecam przed podaniem znieczulenia istny koszmar a po leżałam i grzebalam w telefonie czekając aż maluszek zacznie wychodzić położna jak tylko zauważyła że mogę przec dosłownie spielam się jak w normalnym porodzie nie czując żadnego bólu polozna mi mowila kiedy mam przec a kiedy przestac może 5 minut parcia i dzidziuś na świecie zadnego pęknięcia jedynie co to się zmywiotowalam jak mały się pojawił:errr:
U nas w UK nie ma żadnej lewatywy i nacięcia krocza chyba że już naprawdę trzeba ale normalnie kobieta pęka i moim zdaniem lepiej się to goi bo to jest naturalne pęknięcie ;-) ;)
 
Ciekawi mnie to, że za granicą nie robią wielkiego szumu wokół znieczulenia. Kobiety jak chcą to dostają, a u nas zniechęcają, zwlejaja żeby było już za późno...
 
U nas zoo jest bardzo popularne każda kobieta może o nie prosić w każdym szpitalu jest dostępny anestezjolog 24 godziny na dobę ryzyko jakieś jest ale z tego co pamiętam to chyba 1:100000 może wystąpić paraliz :rolleyes: wiem że w Polsce weszla niedawno ustawa o możliwości znieczulenia zoo ale chyba w praktyce inaczej to trochę wygląda :hmm:
 
U nas zoo jest bardzo popularne każda kobieta może o nie prosić w każdym szpitalu jest dostępny anestezjolog 24 godziny na dobę ryzyko jakieś jest ale z tego co pamiętam to chyba 1:100000 może wystąpić paraliz :rolleyes: wiem że w Polsce weszla niedawno ustawa o możliwości znieczulenia zoo ale chyba w praktyce inaczej to trochę wygląda :hmm:
Pewnie zależy od szpitala, ale nawet w popularnej krakowskiej klinice była taka sytuacja, gdzie starsza położna na prośbę o zoo powiedziała żeby nie cyrkowac. To jest też ostrzeżenie żeby rodzic z kimś, kobieta rodzaca nie jest w stanie się bronić i oni o tym wiedzą.
 
U nas w szpitali przed porodem podposuje sie dokumenty gdzie jest zgodna na.naciecie, na lewatywe itp. Lewattwa nie jest straszna. Wole to niz potem zapaskudzic pol porodowki. Nacinana bylam. Nic nie czulam a zszywac I tak mnie musieli bo corka rozerwala.mi szyjke macicy dodatkowo. Widzialam za to dziewczyne ktora nie zgodzila sie na naciecie I pekla az do odbytu. Dwa dni po porrodzie ledwo chodzila. Potem.moga byc problemu. Np z wyproznianiem itp. Takze ja naciecia bym nie demonizowala. O ile jest uzasadnione to naprawde lepsze niz pekniecie.
Co do blizny to nie wiem. Nigdy jej nie czulam poki co.
Ja mam podobne zdanie jak Ty :)
Miałam okazję (po pierwsze) być nacięta, ale miałam też pękniętą szyjkę - więc nie chcę myśleć co było z moim kroczem, gdyby niekontrolowanie mi pękło, poza tym (to po drugie) widziałam sporo pęknięć III i kilka IV stopnia - ile mnie chcą nacinać tyle niech mnie nacinają byle mnie to nie spotkało :D A obecnie ginekolodzy nacięć raczej nie robią w standardzie, tylko wtedy gdy sytuacja tego wymaga. A co do lewatywy - zdecydowanie chcę mieć. Miałam, nie taki diabeł straszny, a wstyd jaki przeżywają pacjentki, które oddają niekontrolowanie stolec przy porodzie czy po cięciu - no ja wolę tego nie przeżyć ;)
Podawanie znieczulenia jest bolesne? W ogóle ono ma sens jak już zacznie się poród?

3jgxskjosc311c31.png
To tu wypowiem się jako anestezjolog ;) Samo znieczulenie nie jest bolesne. Najpierw znieczula się skórę (na tym etapie może być uczucie szczypania i rozpierania), potem już samo znieczulenie nie boli - wiadomo, że coś jest robione, ale bólu nie powinno być. Co do drugiego pytania: standardowo zakładamy gdy rozwarcie jest 3-7cm, więc akcja porodowa jest już przez pacjentkę odczuwana. I to ma największy sens, bo pacjentka odczuwa ulgę (więc wie, że znieczulenie działa) - bo nie oszukujmy się, znieczulenie ma zmniejszać ból, a nie znosić całkowicie - przy zniesionym całkowicie, bardzo duży odsetek porodów kończy się cięciem. Więc znieczulany poród boli, ale boli mniej ;)
Ciekawi mnie to, że za granicą nie robią wielkiego szumu wokół znieczulenia. Kobiety jak chcą to dostają, a u nas zniechęcają, zwlejaja żeby było już za późno...
U nas (w sensie w Polsce) też od plus minus 2 lat więcej szpitali ma dostępne znieczulenia, ale fakt faktem, często położne odradzają znieczulenie :( U nas w szpitalu 99% porodów, do których pacjentka zażąda znieczulenie, jest znieczulanyh, ten 1% to wtedy gdy np. jesteśmy w trakcie jakiegoś innego znieczulenia w trybie ostrodyżurowym. A piszę, że zażąda bo jeśli tylko prosi to położne zaczynają akcję "odradzanie j obrzydzanie znieczulenia" ;)
 
Ustawa weszła kilka lat temu a o zzo nadal doprosić się trudno. Ale myślę, że warto zakręcić się wokół własnego porodu, zawczasu wybrać szpital świadomie. Ja po pierwszym porodzie nie chciałam powtórki, szukałam szpitala który reflektuje uczciwie zmiany jakie wywalczyła akcja Rodzić po Ludzku. I znalazłam, aż dwa. Fakt, muszę do nich podjechać 40 km, ale to zbyt ważne wydarzenie, by dać się poniżać i by pozwolić odebrać radość.

W ogromnej liczbie szpitali nie podają zzo z braku anestezjologa. Musi być na porodówce do podania leku i po podaniu. Nie ma lekarza, nie ma znieczulenia.

W nacięciu krocza nie ma nic dobrego ani naturalnego, tylko kilkanaście procent porodów wymaga zastosowania (kleszczowe itp), u nas nadal tnie się rutynowo. Przy pierwszym porodzie miałam kilka szwów, goiłam się trzy miesiące, blizna ciągnie mnie do dziś. Nikt nie pytał mnie o zgodę a to moje ciało i tylko ja mam do niego prawo. Przy drugim lekko pękła śluzówka, miałam jeden szew, zero problemów.

Z perpektywy wiem, że przy pierwszym porodzie popełniono dużo błędów, które potem próbowano naprawić kolejnymi. Za te błędy i rutynę zapłaciłam tylko ja i dziecko.

Lewatywa :) Wszystkie boją się wypróżnić podczas parcia. Lewatywa przed tym nie chroni. Mnie nie uchroniła. Tymczasem podczas drugiego porodu dopiero dowiedziałam się, że organizm sam się oczyszcza i żadna lewatywa nie jest potrzebna. Jedna wizyta w toalecie, flaki puste, nic nie zostało na poród.

Natura jest mądra i do wszystkiego nas przygotowała , pod warunkiem, że człowiek nie pcha swoje łapy, bo jest mądrzejszy. Jeśli u nas jest tak dużo cc ze wskazań to znaczy, że szpitale ingerują nadmiernie w naturalny proces i go zaburzają.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Nikt nie mówi, że nacięcie krocza jest naturalne - ale jako ochrona krocza - w sytuacjach tego wymagających (ile kobiet, tyle sytuacji) się przydaje. Nacięcie nadaje kierunek, pęknięcie jest nieprzewidywalne.

Co do cięć się zgadzam - niestety w Polsce już poszliśmy za daleko i odwrotu chyba w tej chwili już nie ma :( Teoretycznie cięć powinno być 15%, obecnie (statystyka z mojego miasta) jest koło 35-45%. Licząc nawet że nie wszystkie z pacjentek będą miały kolejne cięcia to i tak z roku na tok ten odsetek będzie rósł.
 
Do góry