Dziewczyny, poradźcie mi proooszę
[zwłaszcza te z Was, które już mają ciążę za sobą i na pewno myślą bardziej trzeźwo i spokojnie
]
Miałam mieć gina wczoraj, ale panie w recepcji coś pokręciły (tzn jak się zapisywałam przez aplikację to dostałam info sms, że wizyta w czwartek o konkretnej godzinie, ale nikt nie był na tyle miły, żeby wspomnieć, że to czwartek 5.10, a nie najbliższy
).
Czuję się dobrze (no wiadomo, mdłości, zmęczenie, wkurzenie, czasami podbrzusze lekko poboli, ale nie mam skurczy ani plamienia, nie mam też teoretycznie podstaw, żeby zakładać, że coś idzie nie tak - to moja pierwsza ciąża, w pierwszym cyklu starań o nią), bety nie robiłam, na tej wizycie w październiku to będzie tydzień 8+6. W zasadzie z 1 strony to plus taki, że już będzie wszystko totalnie jasne - zamiast kropki albo krewetki na ekranie będzie już bardziej taki mały człowiek, serce też już będzie (oby).
Nie jestem z natury panikarą, ale to moja pierwsza ciąża i zastanawiam się czy teraz na szybko szukać jakiegoś innego lekarza na usg [wolałabym nie, bo usg dopochwowe tak do końca neutralne nie jest], robić szybko betę [ale też nie wiem czy sens, bo patrzę w tabele dla mojego tygodnia i norma ma jakąś taką gigantyczną rozpiętość, że generalnie nie wiem czy ten wynik coś mi powie
] czy co?
Albo niech mnie któraś walnie przez łeb i powie, że mam przestać wymyślać i tyle