Witam się i ja. tradycyjnie dużo do nadrobienia miałam, ale na raty udało sie
Piękny ten filmik z porodem w wodzie. No ja nawet o takowym nie myślę, bo w moim mieście nie ma takiej opcji nawet. W szpitalu, w którym chce rodzić jest prysznic i wanna z hydromasażem, ale tylko do łagodzenia bólu, rodzić w niej nie można bo nie jest do tego przystosowana.
Co do zaparć to niestety łącze się z Wami w bólu.. też czasem patrząc na brzuch zastanawiam się czy to niunia się tak ułożyła, że tak go rozpycha czy to wzdęcia. Mnie pomaga siemie lniane. I teraz na wizycie gin przepisał mi czopki na hemeroidy i mam wrażenie, że one też trochę pomagają przy zaparciach. Tez od jakiegoś czasu łykam żelazo i zaobserwowałam u siebie (sorki za temat) - czarny stolec.. pierwszy raz jak zobaczyłam to się przestraszyłam, ale dowiedziałam się, że to własnie od łykania żelaza.
Tez mam schizy związane z porodem, że nie zdążę, że wody mi odejdą w jakimś dziwnym miejscu czy coś.. och wszystko przed nami najważniejsze, żeby te nasze maluszki się za prędko nie pchały tylko do jakiejś połowy kwietnia chociaż wytrwały w brzusiach.
Piękny ten filmik z porodem w wodzie. No ja nawet o takowym nie myślę, bo w moim mieście nie ma takiej opcji nawet. W szpitalu, w którym chce rodzić jest prysznic i wanna z hydromasażem, ale tylko do łagodzenia bólu, rodzić w niej nie można bo nie jest do tego przystosowana.
Co do zaparć to niestety łącze się z Wami w bólu.. też czasem patrząc na brzuch zastanawiam się czy to niunia się tak ułożyła, że tak go rozpycha czy to wzdęcia. Mnie pomaga siemie lniane. I teraz na wizycie gin przepisał mi czopki na hemeroidy i mam wrażenie, że one też trochę pomagają przy zaparciach. Tez od jakiegoś czasu łykam żelazo i zaobserwowałam u siebie (sorki za temat) - czarny stolec.. pierwszy raz jak zobaczyłam to się przestraszyłam, ale dowiedziałam się, że to własnie od łykania żelaza.
Tez mam schizy związane z porodem, że nie zdążę, że wody mi odejdą w jakimś dziwnym miejscu czy coś.. och wszystko przed nami najważniejsze, żeby te nasze maluszki się za prędko nie pchały tylko do jakiejś połowy kwietnia chociaż wytrwały w brzusiach.