Taaaa porody.
Ja sobie przypomniałam dlaczego pod koniec już jest tak ciężko, słabo, źle i niedobrze -żeby strach został przyćmiony chęcią żeby to już się skończyło!!!!
Mnie poród nie przeraża, dopiero jak się okaże, że nie dostanę zzo to zemdleję
No i nie chciałabym cc a póki co moje dziecko uparcie siedzi na tyłku... ale ma jeszcze czas
Najgorszy nie był poród -najgorsze było to co działo się po -a o tym już na szkole rodzenia nie powiedziały...
takiej jazdy hormonów i nastrojów w życiu nie miałam. Czułam się jak zaszczute zwierzę masakra
teraz już wiem, że nie ma co się martwić, że miałam prawo i powinnam być bardziej pyskata i bezwzględna dla otoczenia. No i powinnam korzystać jak dziecko spało po porodzie a nie się na nią gapić całą noc.
A obok na łóżku leżała dziewczyna, której mężowi nikt nie wytłumaczył, że fizjologiczny spadek wagi jest ok. Terroryzował tą swoją kobietę strasznie
darł się do niej, że ma karmić cały czas, że jakaś jest wybrakowana, że co ona ma za mleko, ze do domu wagę kupił i dziecko ma przybierać książkowo... nie wytrzymałam i kazałam mu wyp******lać z sali bo i mnie stresował
zadzwoniłam do niej 4 miesiące po porodzie -już była po rozwodzie...
może to i lepiej.
Szyszunia trzymam kciuki żeby było już wszystko ok!