ja dziś też miałam koszmarną noc - S mnie tak wkurzył,że szok!
obudziłam się ok 4tej nad ranem sikać a on dalej siedzi i gra w te przeklęte czołgi!
ostatnio przegina w tym temacie, wczoraj doszłam do wniosku że prawie przez to nie rozmawiamy, a on wpadł w jakiś cholerny nałóg!!!
więc jak go zobaczyłam o tej 4tej to się poryczałam, nawrzucałam mu że z kumplem przez słuchawki gada więcej ostatnio niż ze mną, że gdyby nie to że wyciągnęłam go wczoraj do marketów to by prawie wogóle ze mną nie rozmawiał (pomijam poranną kawę, obiad i pojedyncze chwile) itp itd
Rano wczoraj już się zaczęło, strzeliłam mu focha, bo pokazuję mu w necie różne opcje tych cholernych szafek do łazienki , w tv leci byleco, a on niby mnie słucha ale jak zadałam pytanie to złapałam go na tym że jednym uchem wpada a innym wypada.... podziękowałam mu za poświęcenie mi uwagi i zainteresowanie i przestałam się odzywać....
to w ciągu dnia stwierdził że idzie pograć to wieczorem będziemy mieć czas dla siebie... polazł, ok 22giej wpadł z nowiną że sam z siebie skończył i wow! jaki to on nie wspaniały, i żartował że teraz już koniec mojego spokoju i będę musiała słuchać jego paplaniny itp itd
Ja walczyłam w kuchni z mięsem, po pół godzinie pytam się go co z tą paplanina bo może 6 zdań sklecił jak dotąd (wgapił się w tv). I niby przylazł do kuchni, zaczął mi pomagać, ale jak sie położyłam to on dalej tv, a potem nakryłam go przy tym kompie o 4tej i wpadłam w furię....
zaczął mnie przepraszać, obiecywać że się poprawi i niby przyznał mi rację że przegina...
zobaczymy....
nawrzucałam mu że czuję się sama ze wszystkim, że nie dość że brak bliskości mi doskwiera bo on się boi (to jeszcze mogę zrozumieć, czasem nam się zdarza bzyknąć ale częstotliwość/ nie pytajcie!), na dodatek te gry teraz... że jak przestane do pracy chodzić to wogóle zapomnę jak się rozmawia...
dziś od rana do rany przyłóż, pojechał na spotkanie - zobaczymy jak będzie.... obiecał że łazienkę posprząta i że czas razem spędzimy,ciekawe....
nie wiem co z nim jest, gra odkąd go znam w jakieś cuda, ale zawsze było to nieinwazyjne - max 1-2h i nie codziennie a teraz?!
a ja głupia pyszne obiadki i serniczki pichcę!