Dzięki dziewczyny za powodzenia!
Na rozmowie bardzo, bardzo fajne, pan to mną zachwycony, ale praca... 12 godzin, raz na rano, raz na noc (a ja studiuję dziennie!) za... UWAGA... 5 zł za godzinę...
Chyba poczekam na odpowiedź z tego klubu fitness, a jak nie, zacznę udzielać koreptycji
Któraś z Was tam wstawiła tekst, że jakaś dziewczyna nie chce przytyć w ciąży. Wiecie, zależy jak na to patrzeć. Ja mam następujące zdanie: dwa lata temu schudłam 40 kilogramów i nie chcę przez ciążę znów stać się grubasem. Zamierzam w ciąży odżywiać się tak jak dotąd, racjonalnie i zdrowo, bez nadmiernej ilości słodyczy i słonych przekąsek (fast foodów i wieprzowiny nie jadam, panierowanych potraw także, ograniczam białe pieczywo i makarony - dla zdrowia) a jedyne kilogramy, których chcę nabrać, to te "dziecięce". Przeczytałam, że przy moim wzroście i wadze nie powinnam w ciąży przytyć więcej, niż 8 kg - i tego chcę się trzymać. Dopytam jeszcze jutro lekarza. Ja doskonale rozumiem, że można nie chcieć przytyć w ciąży - kilogramy nie zawsze traci się łatwo. Moja postawa wynika z faktu, że dobrze wiem, jak to jest być spasionym prosiakiem i nie chcę za żadne skarby do tego wrócić. Nie zamierzam wykorzystywać ciąży jako dobrej okazji do obżerania się, bo kilogramy same z siebie nie znikają.
Uważam za chore, że cytowana dziewczyna chce się w ciąży odchudzać (dobrze pamiętam?), bo jej mąż nie chce mieć w domu grubasa. Za takie podejście od razu w łeb, i jego, i ją.
Chociaż powiem szczerze, gdy patrzę czasami na to, jak wyglądają niektóre "mamuśki" po porodach, to po prostu nie dziwi mnie, że ich mężowie tracą nimi zainteresowanie. Ale to działa też w drugą stronę, mężowie także się zaniedbują. A moim zdaniem szacunek w związku polega na tym, że ciągle staramy się wyglądać dla siebie atrakcyjnie - na tyle, na ile mamy możliwości. Wpierdzielanie olbrzymiej pizzy osiem razy w tygodniu "bo ciąża" nie jest zbyt rozsądne.
Możecie na mnie teraz spuścić gromy, wiem, mam strasznie radykalne podejście