Elajar świetne wieści. Trzymamy kciuki żeby reszta spraw ułożyła się pomyślnie. Kurcze wyobrażam sobie ich...patrząc przez swój pryzmat kilka miesięcy temu...cichociemnej matki, co nie ma bladego pojęcia co ta kruszynka chce i w ogólnym chaosie próbuje wszystkiego. I ciągle z poczuciem że nie wie czy robi dobrze. Niesamowicte ile człowiek miał wtedy niepewności w sobie, a teraz to wszystko się wydaje takie oczywiste. Muszą przeżywać teraz magiczne chwile. I niech nic tego nie zburzy.
Mdła - myślę ża sama sobie odpowiedziałaś na to pytanie w poprzednich postach kiedy mówiłaś o swoim parciu na samodzielność Własnie dlatego wybierasz momenty kiedy jesteś sama Wiem to z autopsji
Lody...kurcze chciałoby się wrócic do tych czasów 20 kg temu kiedy człek bezkarnie mógł jeść słodycze i nie mieć wyrzutów sumienia. Teraz wyrzuty sumienia są a slodycze dalej wpieprzam...inaczej nie powiem, po prostu wpieprzam. Wrrr
Ormianka tez dzisiaj wspominałam bo zgrywałam zdjecia z aparatu bo karta sie zapełniła. Uwielbiam patrzeć na zdjęcia Młodego...taki malutki słodziak był. A teraz taki łobuzior i szantażysta. A mężowy Twój dowcipniś
Ja dziś z Młodym byliśmy w sprawach różnych...załatwiliśmy dwie choć lista była długa, ale dziec jakoś nie chciał kooperować.
Po pierwsze sprzedaliśmy fotelik nosidełko - pare stówek wpadło; po drugie oddaliśmy mój telefon do naprawy - pare stówek się upłynniło. Ech w przyrodzie nic nie ginie, tylko szkoda ze ja wychodze na minus. No ale, wygrały sentymenty, mam tam tyle zdjęć Leośka że warte każdej kasy.Babci kupiliśmy czkoladki i zrobiliśmy niespodziankę przyjeżdżając popołudniu. Młody odpakowany na dzentelmena podzierżył z bombonierą do babci a ja się wyrwałam na zakupy do wiejskiego sklepu i w jego imieniu do dziadka na cmentarz :/
Wczoraj u nas była dobra noc. Nie chcę zapeszyc ale budził się może 2 razy, koło północy jak byłam w wannie i raniutko jak już mężowy do roboty się zbierał, więc on był pierwszy do reakcji jak zapłakał. No i udawało mu się go uspokoić. Jak po kapieli weszłam do pokoju a m. trzymał go śpiącego na rękach to słodki widok zobaczyłam. Taki był uszcześliwiony, aż mu się micha cieszyła na szerokość Do tej pory jak on brał Młodego na ręce to on w gorszy ryk i odpychanie, dopóki ja go nie wzięłam. Ach był z siebie dumny i odrazu zaintonował ze musi częściej wstawać do Leona żeby go przyzwyczaić bo przecież sama sobie nie dam rady z tym klocem (troskliwy taki ) Zobaczymy na ile mu wystarczy tej inicjatywy Po 7 już ja wstałam i jeszcze na fotelu się przytulaliśmy i karmiliśmy że zasnął znowu i wstał o 9 dawno już tyle nie spaliśmy.
Także widzisz paulamamo - od jakiegoś miesiąca może dwóch codziennie któraś z nas zamieszcza posta że miała przekichaną noc. Raz lepiej raz gorzej ale chyba jeszcze za wcześnie na przesypianie.
Mdła - myślę ża sama sobie odpowiedziałaś na to pytanie w poprzednich postach kiedy mówiłaś o swoim parciu na samodzielność Własnie dlatego wybierasz momenty kiedy jesteś sama Wiem to z autopsji
Lody...kurcze chciałoby się wrócic do tych czasów 20 kg temu kiedy człek bezkarnie mógł jeść słodycze i nie mieć wyrzutów sumienia. Teraz wyrzuty sumienia są a slodycze dalej wpieprzam...inaczej nie powiem, po prostu wpieprzam. Wrrr
Ormianka tez dzisiaj wspominałam bo zgrywałam zdjecia z aparatu bo karta sie zapełniła. Uwielbiam patrzeć na zdjęcia Młodego...taki malutki słodziak był. A teraz taki łobuzior i szantażysta. A mężowy Twój dowcipniś
Ja dziś z Młodym byliśmy w sprawach różnych...załatwiliśmy dwie choć lista była długa, ale dziec jakoś nie chciał kooperować.
Po pierwsze sprzedaliśmy fotelik nosidełko - pare stówek wpadło; po drugie oddaliśmy mój telefon do naprawy - pare stówek się upłynniło. Ech w przyrodzie nic nie ginie, tylko szkoda ze ja wychodze na minus. No ale, wygrały sentymenty, mam tam tyle zdjęć Leośka że warte każdej kasy.Babci kupiliśmy czkoladki i zrobiliśmy niespodziankę przyjeżdżając popołudniu. Młody odpakowany na dzentelmena podzierżył z bombonierą do babci a ja się wyrwałam na zakupy do wiejskiego sklepu i w jego imieniu do dziadka na cmentarz :/
Wczoraj u nas była dobra noc. Nie chcę zapeszyc ale budził się może 2 razy, koło północy jak byłam w wannie i raniutko jak już mężowy do roboty się zbierał, więc on był pierwszy do reakcji jak zapłakał. No i udawało mu się go uspokoić. Jak po kapieli weszłam do pokoju a m. trzymał go śpiącego na rękach to słodki widok zobaczyłam. Taki był uszcześliwiony, aż mu się micha cieszyła na szerokość Do tej pory jak on brał Młodego na ręce to on w gorszy ryk i odpychanie, dopóki ja go nie wzięłam. Ach był z siebie dumny i odrazu zaintonował ze musi częściej wstawać do Leona żeby go przyzwyczaić bo przecież sama sobie nie dam rady z tym klocem (troskliwy taki ) Zobaczymy na ile mu wystarczy tej inicjatywy Po 7 już ja wstałam i jeszcze na fotelu się przytulaliśmy i karmiliśmy że zasnął znowu i wstał o 9 dawno już tyle nie spaliśmy.
Także widzisz paulamamo - od jakiegoś miesiąca może dwóch codziennie któraś z nas zamieszcza posta że miała przekichaną noc. Raz lepiej raz gorzej ale chyba jeszcze za wcześnie na przesypianie.