O jak dobrze że taka g**niana pogoda dziecko śpi jak zlote. W ogóle póki co, tfu tfu, dziś jeszcze nie było płaczu. Pobudka o 7, żarełko, koło 10 zasnął w huśtawce spał do 12. Wstał żarełko - dałam mu cycki, dopchałam mm, które z resztą ulał, jak również się zesr.. więc kąpiel (on jak teraz robi to trzeba go kąpać i wszystko z niego prać :/) Wsadziłam do leżaczka i poszliśmy do kuchni robić obiad. Coś tam nogami pomachał, pomarudził ze 2 godziny zeszło, patrzę a jemu oczy się kleją i sobie teraz drzemie. Uuuu jeeee!!
Mój sposób na przetrwanie to telewizja muzyczna...jedziemy po kolei viva mtv vh4 nawet polo.tv no i zabawkowym hitem jest najbardziej tandetna grzechotka jaka moze byc. Zaczynam tym telepać a on milknie
A propo sasiadów, dzisiaj u mnie któryś napierwiaszcza młotkiem od samego rana non stop. Też chcę dommmm.
U mnie polozna z przychodni była 2 razy. Pierwszy raz pępuszki itp. taka podstawa obsługi noworodka. Aleona do laktacji sie nie wpierdzielała. Zaytała tylko jak karmię i jakoś się zbytnio nie przejęła tym że te cyckowanie mi nie wychodzi. Potem była na pogaduszkę o szczepieniach, przy czym gadka była krótka, że pani farmaceutka to na pewno wie co i jak i tyle rozmowy Umówiła na pierwszą wizytę do pediatry i wypisała te kwity wyboru lekarza. Podpisałam jej jakiś papier na 6 tematów. Pewnie 6 wizyt zrobiła w dwóch Ale generalnie bardzo miła. Kazała dzwonić jak coś i pytać albo wołać. Więcej nie przyszła.
Ta od laktacji była płatna (poza kochanym nfz ) i była tylko raz. Szczerze mówiąc myślałam, że ona sama będzie się pchała na wizyty żeby po 120 zł przytulić ale nie. Jak zadzwoniłam do niej z wagą małego po jej pierwszej wizycie to tylko telefonicznie kazała zmniejszyc mm. Nawet zasugerowalam żeby jeszcze przyszła bo czuję ze technika przystawiania ciągle kuleje, ale kazała mi tylko zmienić to dawkowanie mm i zobaczyć jak bedzie z wagą i jeśli się pogorszy to wtedy przyjdzie. Niestety musze się przyznać, że nie zważyłam malego drugi raz bo stwierdziłam ze oszukuję samą siebie. Przez ten brzuch i marudność dostawał nie 3 a 4 razy dziennie butlę, bo już nie wiedzialam co mu jest, myślałam, że głód. Gołym okiem widac ze przybiera wiec uznałam ze wynik nie będzie rzeczywistym odzwierciedleniem laktacji i dałam spokój
Filipiamamo - nawijaj wszystko. Najlepiej marudzić. Poprawisz tym humor pozostałym Zawsze to człek lepiej się poczuje jak wie że nie tylko jemu źle czytałam ostatni blogowy wpis. Z moim starym to samo. Cały dzień tarmosze młodego na rękach i czekam na jego powrót jak na zbawienie, a on zbyt zmęczony żeby go nosić. Wiec kombinuje łózeczko, leżaczek, dupa maryna a dziecko tylko ryczy aż ja zmięknę. Nie mówię już o tym że w między czasie musi mi go oddać z 5 razy żeby wyjśc zapalić wkurzona jestem na niego za to do samego spodu bo obiecał że jak dziecko sie urodzi to rzuci. Na razie ze wszystkich jego obiecanek dupa zbita
A własnie mi poradził z mlekiem...że mogę sobie bebiko rozrobić. Zatłukę jak wróci do domu
P.S. O cholera! ale posta dowaliłam!
edit : już się obudził :/
Mój sposób na przetrwanie to telewizja muzyczna...jedziemy po kolei viva mtv vh4 nawet polo.tv no i zabawkowym hitem jest najbardziej tandetna grzechotka jaka moze byc. Zaczynam tym telepać a on milknie
A propo sasiadów, dzisiaj u mnie któryś napierwiaszcza młotkiem od samego rana non stop. Też chcę dommmm.
U mnie polozna z przychodni była 2 razy. Pierwszy raz pępuszki itp. taka podstawa obsługi noworodka. Aleona do laktacji sie nie wpierdzielała. Zaytała tylko jak karmię i jakoś się zbytnio nie przejęła tym że te cyckowanie mi nie wychodzi. Potem była na pogaduszkę o szczepieniach, przy czym gadka była krótka, że pani farmaceutka to na pewno wie co i jak i tyle rozmowy Umówiła na pierwszą wizytę do pediatry i wypisała te kwity wyboru lekarza. Podpisałam jej jakiś papier na 6 tematów. Pewnie 6 wizyt zrobiła w dwóch Ale generalnie bardzo miła. Kazała dzwonić jak coś i pytać albo wołać. Więcej nie przyszła.
Ta od laktacji była płatna (poza kochanym nfz ) i była tylko raz. Szczerze mówiąc myślałam, że ona sama będzie się pchała na wizyty żeby po 120 zł przytulić ale nie. Jak zadzwoniłam do niej z wagą małego po jej pierwszej wizycie to tylko telefonicznie kazała zmniejszyc mm. Nawet zasugerowalam żeby jeszcze przyszła bo czuję ze technika przystawiania ciągle kuleje, ale kazała mi tylko zmienić to dawkowanie mm i zobaczyć jak bedzie z wagą i jeśli się pogorszy to wtedy przyjdzie. Niestety musze się przyznać, że nie zważyłam malego drugi raz bo stwierdziłam ze oszukuję samą siebie. Przez ten brzuch i marudność dostawał nie 3 a 4 razy dziennie butlę, bo już nie wiedzialam co mu jest, myślałam, że głód. Gołym okiem widac ze przybiera wiec uznałam ze wynik nie będzie rzeczywistym odzwierciedleniem laktacji i dałam spokój
Filipiamamo - nawijaj wszystko. Najlepiej marudzić. Poprawisz tym humor pozostałym Zawsze to człek lepiej się poczuje jak wie że nie tylko jemu źle czytałam ostatni blogowy wpis. Z moim starym to samo. Cały dzień tarmosze młodego na rękach i czekam na jego powrót jak na zbawienie, a on zbyt zmęczony żeby go nosić. Wiec kombinuje łózeczko, leżaczek, dupa maryna a dziecko tylko ryczy aż ja zmięknę. Nie mówię już o tym że w między czasie musi mi go oddać z 5 razy żeby wyjśc zapalić wkurzona jestem na niego za to do samego spodu bo obiecał że jak dziecko sie urodzi to rzuci. Na razie ze wszystkich jego obiecanek dupa zbita
A własnie mi poradził z mlekiem...że mogę sobie bebiko rozrobić. Zatłukę jak wróci do domu
P.S. O cholera! ale posta dowaliłam!
edit : już się obudził :/
Ostatnia edycja: