U nas śliczna pogoda, słońce, błękitne niebo... ale co z tego, skoro W. zabrania mi wyjść samodzielnie na spacer, zupełnie jakbym była jakaś ubezwłasnowolniona, noż psia mać! Znając życie, będę się tak kulać jeszcze z miliard tygodni w tej ciąży, bo przecież nigdy nie mogę mieć z górki, tylko wiecznie pod górkę!
Na molo bym pojechała, na gorącą czekoladę gdzieś na plażę albo na Starówkę, to nie nie nie i nie. Ukręcę dziś łeb komuś!
Sembo, posprzątaj i u mnie... Ja nie wiem, jak można sobie takie tempo narzucić... Lubię mieć porządek, ale jeszcze mnie nie pogziło na tyle, żeby w zaawansowanej ciąży żaluzje czyścić, choć o pomstę do nieba wołają...