Hurrraaa doczytałam wreszcie
My z Adą dalej w szpitalu. Niestety przez to, że tak marnie jadła dostała żółtaczki i teraz pod wielkim znakiem zapytania stoi nasze wyjście do domy.
My dalej mamy problemy z przystawianiem. sama nie dam rady a jak położna na siłę małą na cyca nasadzi to tak boli, że gwiazdy widzę. Brodawki całe pożarte. dodatkowo jak wcześniej pokarmu brak tak teraz nawał mam i chyba jakiś stan zapalny zaczyna mi się robić w piersi.
Wczoraj pediatra kazała małą dokarmiać sztucznie a dzisiaj mąż ma mi przywieść laktator i będę odciągać ile się da i podawać Aduli z butelki. Trudno widocznie nie każdy jest stworzony do naturalnego karmienia
dzien dobry
Natalia Ty sie nie przejmuj ani żółtaczką ani tym karmieniem. U mnie przy Ani i teraz z blizniakami zostawalismy dluzej w szpitalu, bo moje dzieciaki ciężko przechodza żółtaczke (marny spadek bilirubiny). Musialam nawet sparzac moje mleko do 70st., bo niepodgrzane podnosilo poziom bilirubiny.
A z karmieniem tez butelkowo. Juz pisalam, ze mam za duze brodawki, dzieci za male buzie i pozostawal laktator i butla. Od urodzenia i z Ania i teraz. Napewno wygodniej jest karmic cycem, ale nie zawsze to sie udaje niestety. Walczcie i probujcie, a moze akurat Ada zalapie jak to z tym cyckiem jest i bedzie dobrze.
A jak u niej cukry i oddychanie?