hej
obudziła mnie kierowniczka bo w zwolnieniu lekarskim lekarz ominął jeden dzień
mi brakuje owoców,mam jeść 5 porcji dziennie,a tu tylko jabłka banany i mandarynki,już mi się przejadły
położna powiedziała że w 3 trymestrze trzeba cytrusy ograniczać
wiecie ,chyba przydałby się temat "sny"...ja dziś znowu miałam dziwadła...był piękny dzień,środek lata,usłyszałam że na narodowym jest "zamach" poszłam tam,na około było pełno ludzi,jak na jakimś koncercie,byli nawet śp.Kaczyńscy,Kwaśniewscy,dużo znanych osób,ja z brzuchem,którego potem jakbym nie miała,nigdzie nie mogłam się dodzwonić,wreszcie mój x przyprowadził mi córkę,stwierdziłam że nie jest tu bezpiecznie,(chociaż nić nie było widać ani nie wiadomo co się dzieje na stadionie,kim są zamachowcy i czego chcą) mówię do córki idziemy do domu,w tym momencie puścili jakąś pieśń narodową by pokazać wrogowi że jesteśmy silni,wszyscy podnieśli ręce do góry i zaczęli głośno śpiewać,ja też i nagle z nieba spadła jakaś olbrzymia ,jakby naczepa od tira,a z niej zaczął ulatniać się gaz,więc ja córkę 9 lat na ręce i w nogi,odwróciłam się i widzę że ludzie zamierają w bezruchu po czym upadają na ziemie.biegnę ile sił w nogach i nagle moje ruchy też spowalniają,widzę jak na jakiejś grze,mój czas się kończy 3,2,1,0 wtedy ostatkiem sił naciągam bluzkę na twarz i pociągam powietrze,czas wzrasta 5,6,7,8 biegnę ile sił,jestem już koło wedla,szukam schronienia ale wszystko pozamykane...budzę się
opowiadam mojemu R. On idzie do pracy a mi się śni kontynuacja...taka druga część snu jest jeszcze bardziej męcząca...dobiegam do domu,ale tutaj nikt nic nie wie,dzieciarnia bawi się na dworze ,więc moja córka chce zostać,krzyczę na nią z klatki,sąsiedzi zaczynają się ze mną kłócić,że jestem nienormalna,w domu z tego wysiłku,gazy,bezradności wypadają mi zęby,próbuje wkładać się na miejsce w te dziury,ale się nie trzymają,więc chowam je do chusteczki,ale nie mam już dziur...dalej nie pamiętam...
nie wiem co gorsze,spać i śnić takie sny,czy nie spać
ja dziś chyba lasagne zrobię:-)
obudziła mnie kierowniczka bo w zwolnieniu lekarskim lekarz ominął jeden dzień

mi brakuje owoców,mam jeść 5 porcji dziennie,a tu tylko jabłka banany i mandarynki,już mi się przejadły


wiecie ,chyba przydałby się temat "sny"...ja dziś znowu miałam dziwadła...był piękny dzień,środek lata,usłyszałam że na narodowym jest "zamach" poszłam tam,na około było pełno ludzi,jak na jakimś koncercie,byli nawet śp.Kaczyńscy,Kwaśniewscy,dużo znanych osób,ja z brzuchem,którego potem jakbym nie miała,nigdzie nie mogłam się dodzwonić,wreszcie mój x przyprowadził mi córkę,stwierdziłam że nie jest tu bezpiecznie,(chociaż nić nie było widać ani nie wiadomo co się dzieje na stadionie,kim są zamachowcy i czego chcą) mówię do córki idziemy do domu,w tym momencie puścili jakąś pieśń narodową by pokazać wrogowi że jesteśmy silni,wszyscy podnieśli ręce do góry i zaczęli głośno śpiewać,ja też i nagle z nieba spadła jakaś olbrzymia ,jakby naczepa od tira,a z niej zaczął ulatniać się gaz,więc ja córkę 9 lat na ręce i w nogi,odwróciłam się i widzę że ludzie zamierają w bezruchu po czym upadają na ziemie.biegnę ile sił w nogach i nagle moje ruchy też spowalniają,widzę jak na jakiejś grze,mój czas się kończy 3,2,1,0 wtedy ostatkiem sił naciągam bluzkę na twarz i pociągam powietrze,czas wzrasta 5,6,7,8 biegnę ile sił,jestem już koło wedla,szukam schronienia ale wszystko pozamykane...budzę się

opowiadam mojemu R. On idzie do pracy a mi się śni kontynuacja...taka druga część snu jest jeszcze bardziej męcząca...dobiegam do domu,ale tutaj nikt nic nie wie,dzieciarnia bawi się na dworze ,więc moja córka chce zostać,krzyczę na nią z klatki,sąsiedzi zaczynają się ze mną kłócić,że jestem nienormalna,w domu z tego wysiłku,gazy,bezradności wypadają mi zęby,próbuje wkładać się na miejsce w te dziury,ale się nie trzymają,więc chowam je do chusteczki,ale nie mam już dziur...dalej nie pamiętam...

nie wiem co gorsze,spać i śnić takie sny,czy nie spać

ja dziś chyba lasagne zrobię:-)