Witam po paru dniach nieobecności.
Oczywiście Was czytałam, ale jakoś nie miałam weny do pisania.
Musiałam napisać mężowi pracę na studia
W niedzielę mieliśmy rodziców na obiedzie, więc troszkę nam zeszło z czasem, wczoraj męczyłam tę pracę,a poza tym jakoś kiepsko się czuję.
Skacze mi to tętno i przez to chyba mam zawroty głowy, poza tym jak Pieszczoszka mam duszności i skrócony oddech, poruszam się jak słoń w składzie porcelany, po wstaniu z łóżka bolą mnie ręce, nogi i chyba tylko włosy mnie nie bolą. Dwie noce pod rząd miałam takie skurcze w łydki, że myślałam że umrę, jak tak boli poród to ja dziękuję, Ktoś mi powiedział, że jak chce się wytłumaczyć facetowi jak boli, kiedy się ma skurcze porodowe, trzeba mu powiedzieć, że boli jak skurcz łydki.
.
Mój się jakoś nie przejął. Zresztą cały czas toczymy batalię o ten poród, bo on nie chce być przy mnie, bo nie będzie wiedział jak mi pomóc, więc już mu powiedziałam, że nie musi, bo ja go nie chcę zmuszać, ale on twierdzi, że jak już mnie zawiezie to ja nie będę go chciała puścić i tak w kółko bez sensu dyskusja. Już stwierdziłam, że jakoś to przetrwam, w końcu nie ja pierwsza nie ostatnia, chociaż na pewno wolałabym być z kimś.
Dodatkowym zmartwieniem jest to ,że mała coś ostatnio jest mało aktywna. Wcześniej miała swoje ustalone pory dnia i wtedy szalała, teraz jest spokój, kopnie raz kiedyś i to dużo lżej niż wcześniej.
Dlatego też dzisiaj jedziemy na przyspieszoną wizytę do gina. Miałam jechać w czwartek, niby to żadna różnica, ale ja będę spokojniejsza jak już będę wiedziała, że wszystko jest w porządku. Nawet R. stwierdził, że jedziemy dziś i kropka.
Rano byłam na wynikach, po południu, jak będę już jechała do gina tylko je odbiorę.
Także proszę o trzymanie kciuków za nas !!!!:-)
No dobra starczy tego narzekania. Pogoda nie nastraja do pogodnego nastroju, bo leje, ale ile można się zamartwiać.
Dziś na obiad spaghetti, mniam, mniam!!!
Miłego dzionka wszystkim życzę!
Wizytującym dziś powodzenia, a za potrzebujące trzymam &&&!!!
Oczywiście Was czytałam, ale jakoś nie miałam weny do pisania.
Musiałam napisać mężowi pracę na studia

W niedzielę mieliśmy rodziców na obiedzie, więc troszkę nam zeszło z czasem, wczoraj męczyłam tę pracę,a poza tym jakoś kiepsko się czuję.
Skacze mi to tętno i przez to chyba mam zawroty głowy, poza tym jak Pieszczoszka mam duszności i skrócony oddech, poruszam się jak słoń w składzie porcelany, po wstaniu z łóżka bolą mnie ręce, nogi i chyba tylko włosy mnie nie bolą. Dwie noce pod rząd miałam takie skurcze w łydki, że myślałam że umrę, jak tak boli poród to ja dziękuję, Ktoś mi powiedział, że jak chce się wytłumaczyć facetowi jak boli, kiedy się ma skurcze porodowe, trzeba mu powiedzieć, że boli jak skurcz łydki.

Mój się jakoś nie przejął. Zresztą cały czas toczymy batalię o ten poród, bo on nie chce być przy mnie, bo nie będzie wiedział jak mi pomóc, więc już mu powiedziałam, że nie musi, bo ja go nie chcę zmuszać, ale on twierdzi, że jak już mnie zawiezie to ja nie będę go chciała puścić i tak w kółko bez sensu dyskusja. Już stwierdziłam, że jakoś to przetrwam, w końcu nie ja pierwsza nie ostatnia, chociaż na pewno wolałabym być z kimś.
Dodatkowym zmartwieniem jest to ,że mała coś ostatnio jest mało aktywna. Wcześniej miała swoje ustalone pory dnia i wtedy szalała, teraz jest spokój, kopnie raz kiedyś i to dużo lżej niż wcześniej.

Dlatego też dzisiaj jedziemy na przyspieszoną wizytę do gina. Miałam jechać w czwartek, niby to żadna różnica, ale ja będę spokojniejsza jak już będę wiedziała, że wszystko jest w porządku. Nawet R. stwierdził, że jedziemy dziś i kropka.
Rano byłam na wynikach, po południu, jak będę już jechała do gina tylko je odbiorę.
Także proszę o trzymanie kciuków za nas !!!!:-)
No dobra starczy tego narzekania. Pogoda nie nastraja do pogodnego nastroju, bo leje, ale ile można się zamartwiać.
Dziś na obiad spaghetti, mniam, mniam!!!
Miłego dzionka wszystkim życzę!
Wizytującym dziś powodzenia, a za potrzebujące trzymam &&&!!!