Pieszczoszka - Bartiś jechał na huugies i były wtedy super, teraz? koszmar! nie ma znaczenia sztywność, bo ja zawsze rozkładam pampka i miętole żeby był miększy, zapięcia też da się "obejść", ale to przeciekanie! normalnie prawie każdy przemoczony i ja nie wiem jakim sposobem! myślałam, że źle zakładam i kombinowałam, ale jak dziewczyny napisały, że im też przemakają to wszystko się wyjaśniło. dodatkowo teraz to nasze odparzenie/uczulenie spowodowane jest właśnie nimi! mimo moich próśb i zakazów teściowa uparcie je kupuje, bo sa na promocji.. prawie cała paczka stoi i nic nie zapowiada, że ją kiedyś zużyjemy. teraz kupuję pampers - w tesco są po 42zł, więc jak dla mnie za najlepsze pampersy to tanio.
Nutela też się płaczek zrobiła, ale jak próbuje coś wymusić, albo jak coś jej się nie podoba, ja już dobrze wiem kiedy płacz jest "prawdziwy". przy usypianiu też protestuje, ale to raczej jak Hubert Flaurki - łeeeeee i cisza - sprawdza, czy przyjdę
Fiore - współczuję wczorajszego dnia, u nas chociaż one są względne. oby ten był lepszy
A! u nas Hania płacze z Bartim myśląc, że mu się coś stało, a Bartek to już przegina z tym ryczeniem.. np "tata mnie dotyka" - w nocy przez sen.. ehh
zaraz zajrzę na ząbki, a nóż pomogę
annte - nie narzekaj na późniejsze spanie - to nawet dobrze, bo niedługo wiosna, dni staną się dłuższe, dłużej będziecie na świeżym powietrzu i chyba nie zamierzasz zamykac się w domu o 19, bo Ninia będzie wtedy już spała? to tak na pocieszenie, Hania zasypia właśnie koło 19 i ja będę ją przestawiać na późniejsze spanie.
wczoraj zaliczyliśmy pierwszy wypadek i to dość poważny.. piekłam szarlotkę, robiłam pranie i jeszcze ręcznie prałam nowe ubranka Hani - tatuś kupił, Nutela jak zwykle biegała po domu, poszłam wieszać pranie, patrzę a tu całe panele mokre - źle wycisnęłam pranie i kapało z grzejnika, już dość długo, więc strasznie mokro było (jak ja to zrobiłam?), więc wzięłam się szybko za wycieranie, a tu zaraz wrzask, więc lecę, a tam Hania przy zmywarce, obok piekarnika.. oparzyła sobie rączkę, jak się okazało nie bardzo, ale na początku panika mi się włączyła - chłodzenie wodą, dałam jej przecier pomidorowy z lodówki do zabawy, posmarowałam maścią na oparzenia i dalej ją szczypało, więc popłakiwała, Misiek wsadził ją do wózka i uśpił, jak się obudziła była po wszystkim, ale nerwów nas to kosztowało.. jak się dostała do piekarnika? obstawiłam go krzesłami i ścierkami na krzesłach a i tak coś wykombinowała. nie można jej spuścić z oka, pewnie gdyby nie to "zalanie" to nic by się nie stało, a tak to się rozstroiłam.. wstrętna matka!