Zamiast iść dzisiaj do pracy siedzę sobie w piżamce i was doczytuję. Mamy zwolnienie do końca przyszłego tygodnia.
Wczoraj odbierając Ulę usłyszałam, ze jakaś podejrzana jest. Była marudna, spać nie chciała. W domu zmierzyłyśmy temperaturę ale było 36,7 (dzisiaj 36,9). Za to ja dalej przeziębiona i kaszlę jak gruźlik więc po konsultacji z pediatrą postanowiłyśmy posiedzieć jeszcze trochę w domu. Ja się wykuruję a przy okazji poobserwuję czy u Uli coś się rozwinie.
Było o książkach- ja mam dwie do których wracam:
"Gwiezdny pył"- Neila Gaimana i "Ulica marzycieli"- Roberta McLiama Wilsona.
Pierwsza to fantastyka, nawet dobry film nakręcili. Druga to opowieść o grupce przyjaciół z Belfastu- książka, jak sam autor twierdzi traktuje o miłości.
Miłego dzionka życzę. Pogoda robi się ładna ale dalej zimno więc my profilaktycznie zostaniemy dzisiaj w domu.
KATASZA, zdrówka dla Ciebie i Uleńki!
Uwielbiałam "Ulicę Marzycieli", ale pożyczyłam koleżance i przepadłą. Fajnie opisywała Belfast i działalność IRA.
Kurde, przed ciążą też dużo czytałam, teraz jak tylko biorę książkę do ręki to usypiam, mimo, że bardzo mam ochotę się zresetować jakąś wciągającą książkę. W dzień nie mam szans.
u nas było -10 o 8:/ brrr
ksiązki.. uwielbiam, czytałam setki, tytułów pamiętam mało, autorów jeszcze mniej
Misiek twierdzi, że jestem zboczona na tym punkcie - nawet lektury licealne mi się podobały (poza "ogniem i mieczem")
Pieszczoszka - strasznie mi przykro Kochanie:* pewnie w większości Ci to wisi, ale czasem fajnie by było mieć tatusia, wiem coś o tym
twarda dziewczyna jesteś
Zanetaa, a jak "Ogniem i mieczem" czytałam z 5 razy - UWIELBIAM.
A ja polecam Ericha Segala m.in. "Absolwenci", "Lekarze". Super książki jak dla mnie.
Ja nie mam czasu jakoś pisać, praca, dom, mała a wieczorem padam, nadążę troszkę z czytaniem i tyle.
Ninka już śpi, dzisiaj i wczoraj dostała na noc kaszkę z butli, wczoraj wypiła 60ml, dzisiaj 90ml zobaczymy jak dziś będzie spała. Poza tym zaliczyła dziś pierwszego guza. Nic jej się nie stało, ma lekko czerwone czółko.
Kupiłam dziś sukienkę na sylwka, mała czarna z cyrkoniowym zamkiem z tyłu, bardzo ładna i wcisnęłam się w rozm. 36
A mój R. właśnie od kilku dni wyprowadza mnie z równowagi, wymyślił sobie, że chce na prezent bilet na mecz Barcelony na Camp Nou. To koszt ok 1000 zł, więc
Pieszczoszko, nie tylko nie myśli o budżecie domowym. Będzie mi teraz truł, ale jak ja chcę coś sobie kupić to jest gadanie. masakra.
Oj nie wiem co mam jeszcze napisać.
Aaa, dla
Mikołajków :*******