tak,
fiore, tez zauwazylam, ze dziewczyny teraz tak zdyscyplinowanie odpowiadaja kazdej

Mysle, ze po poczatkowym zapale jednak wszystko znow bedzie po staremu


&& za Twoje wyniki!
U mnie jakos weny brak. Oliver zaliczyl dzis pierwsza swoja biegunke, niezle nas nastraszyl, zagladamy co i rusz do pieluchy
Annte - moj R to jednak inny typ niz Twoj, bo jak mu nawtykam i jeszcze to okrasze lzami to on sie przejmuje, pociesza mnie i sie stara (przynajmniej jakis czas). U nas problemem jest komunikacja. Kiedy on sie ze mna nie zgadza po prostu milczy po czym robi po swojemu, o czym ja sie dowiaduje po fakcie przypadkiem. Wiem, skad mu sie to wzielo - jego rodzina to analfabeci komunikacyjni (rozmawiaja wylacznie o pogodzie), ciezko mu sie przestawic, choc tyle lat go ucze

Ale zaakceptowac takiego stanu rzeczy nie moge, bo bez komunikacji zyc sie razem nie da (widze jak to "funkcjonuje" u tesciow po 40 latach i jest to dla mnie horror w czystym wydaniu

)
A wracajac do Was. Odnosze wlasnie wrazenie, ze do Twojego R. wcale nie dociera (albo to ignoruje celowo), ze Ty sie czujesz coraz bardziej nieszczesliwa. Jezeli Wasze malzenstwo ma funkcjonowac musi byc wola po obu stronach. Ale to na pewno wiesz. A powiedzialas mu, ze wyjezdzasz na te kilka dni? Ja na Twoim miejscu bylabym perfidna i nie powiedziala. Moze bardziej by zrozumial, ze macie kryzys i dostal motywacji do ratowania Waszego malzenstwa. A tak to po prostu pomysli, ze Ty sie swietnie bawisz i sam sobie bez Ciebie... odpocznie (zamiast sie stesknic i przestraszyc). Trzymam mocne
&&&& zeby Wam sie udalo, bo z Twoich opisow sytuacja niestety wyglada powaznie. I tak jak dziewczyny pisza: dziecko nie potrzebuje farsy, rodzicow grajacych szczesliwa rodzine, ktorej nie ma. One szybko wyczuwaja falsz. Nie warto byc razem dla dziecka na sile, bo zamiast uszczesliwic dziecko, unieszczesliwi sie wszystkich czlonkow rodziny.
Buziaczki dla kolejnych polroczniaczkow -
Amelki i Mikolajka ***