Witajcie,
bea - współczuję sąsiadów... kiedy mieszkałam jeszcze jako panna nad nami miałam sąsiadów (oni mieszkają tam nadal) z dwójką dzieci... te dzieci to ogień po prostu, mój pies jak ich widział, to mi wskakiwał na ręce, żebym nie pozwoliła jej dotknąć - wkładanie paluchów do oczu, targanie za uszy, ogon chociaż zwracałam uwagę. W końcu zabroniłam do niej dochodzić. Kiedy więc raz sąsiadka przyszła na chwilę z dzieciakami do moich rodziców, Ci próbowali gołymi rękami wyłowić mi ryby z akwarium - w tym momencie żałowałam, że nie hoduję tam piranii (do psa nie doszli, bo pogroziłam
). Po domu biegają, szaleją, grają w piłkę o 23, masakra. Pamiętam jeden wieczór, kiedy uczyłam się na egzamin, a oni słuchali muzyki tak głośno, ze myślałam, że oszaleję. Niedziela 7 rano a tam słychać dialog (czy raczej monolg) mamy do dziecka: Ty skur*****, ty ch***** debilu jeden Ty, jak to nie wiesz jak to napisać idioto! Jak Ci zaraz przyp******" itp. W ciagu dnia - powtórka po kilka razy takich samych epitetów. Oboje wykształceni, bogaci, obyci - broń Cię Boże żadna patologia! Z zewnątrz cudowna rodzinka, tylko dzieci wyhodowane jak zwierzątka (pomijam już fakt, że wiedziałam kiedy się poczęły, bo ta pani nie potrafi przeżywać orgazmów tak, żeby odgłos unosił się tylko w sypialni - krzyczała tak, że aż u mnie było słychać... żenujące to było). Aktualnie jest obrażona - otóż mój przedsiębiorczy braciszek... słuchał sobie w ciągu dnia, w sobotę ok. 14 muzyki. A, że był sam, słuchał jej dość głośno. I opisywana tu pani zeszła na dół, z "ryjem" jak to mawiają, że ma w tej chwili przyciszyć muzykę, ponieważ jej to przeszkadza itp. On wysłuchał, pokiwał głową, po czym jej odpowiedział: "A mnie przeszkadza, jak o 7 rano pier***** pani swoje dzieci, wyzywając je od najgorszych, przeszkadza mi jak o 23 grają piłką do kosza w domu, a ja usiłuję zasnąć, bo rano wstaję do szkoły i przeszkadza mi, jak w nocy budzą mnie jęki jak z filmu porno. I mogę wymieniać dalej, ale to chyba bez sensu. Jest dzień, nie jest bardzo głośno, nie przyciszę. Do widzenia."
pieszczoszka - mój też wstaje i sporo pracuje, jako informatyk więc musi być przytomny w pracy, bo inaczej nic nie zrobi, ale czasami jak ja wstaje 8 razy, żeby włożyć małemu smoka, to niestety - po 4 razach budzę Maćka i on wstaje, no nie ma szans, ja później muszę w domu poogarniać, ugotować, posprzątać, poprać i jeszcze być na pełnych obrotach przy dziecku, bo nie ma mi kto pomóc
Nikt nikomu nie obiecywał, że z takim maleństwem będzie łatwo, ale oboje jesteśmy jego rodzicami i mamy tego świadomość
aaa i zawsze się śmiejemy, kiedy mały się budzi w nocy, a ja tyrpię Maćka ze słowami ukradzionymi z "Króla Lwa" - "Kochanie, twój syn się zbudził. Do wschodu sońca to Twój syn"
Katasza - trzymajcie się wszyscy jakoś, przytulam
Olisiaa - &&& żeby to jednak nie była padaczka
Suzi - kochana &&& zaciśnięte, bardzo mocno!
Ja się trochę obawiam sąsiadów - tu zdarzyło się, że kiedy Krzyś płakał bo miał kolkę (o 19) sąsiad nam pukał po rurach... Na jego szczęście nie zszedł na dół
Bo sam kicha i kaszle jak gruźlik - jak o 6 rano kicha i chyrla, to potrafi mnie obudzić :/
Mniej więcej w połowie listopada przeprowadzamy się! Jestem przeszczęśliwa! Mam nadzieje, że nic nie przeszkodzi nam po drodze! Co prawda wynajmiemy od znajomego, 2 pokoje - ale sami! Bez trzaskania za drzwami w kuchni garami, kiedy Mały śpi, generalnie - sami, sami, sami
Noo, to miłego dzionka