Katasza - jasne powiedzenie co leży na sercu było by fajne gdybym już tego nie zrobiła - tego samego dnia teściowa była u nas i sobie pogadałyśmy. z jej odpowiedzi wynika, że mimo iż Misiek nie zawinił to ma przeprosić starszego ojca i błagać o litość (żadne z nas nie zamierza tego robić - ojciec posunął się za daleko, a i tak Misiek nie wie skąd się wziął mój siniak na ręce).
jak można wybielać skurczybyka (łagodnie mówiąc), bo jest starszy i jest ojcem? nie musi ponieść konsekwencji swojego zachowania? czego go to nauczy skoro "starszemu wolno"?
wykrzyczałabym mu to prosto w twarz, ale skończyłoby się jako poprzednie dwa razy - wielką awanturą i stwierdzeniem, że jestem wariatką - może dostałam furii i niemal toczyłam pianę z ust, ale są bezczelni zaprzeczając prosto w oczy (np teściowa zarzuciła mi kiedyś, że "to ja dopuściłam do tego, że zaszłam w ciążę" z Bartim. uwierzcie szał mnie ogarnął - myślę uzasadniony, zwłaszcza, że chwilę później jak powiedziałam to Miśkowi zaprzeczyła i zarzuciła mi kłamstwo, na koniec przytulając mnie przepraszała, bo "jesteśmy rodziną i wszystko mi wybacza, bo tak wypada", co doprowadziło mnie już do amoku). tak, więc nie zamierzam szargać sobie nerwów i pokazywać Bartkowi więcej ekscesów (akcję dziadek vs. tata widział i długo mi zajęło tłumaczenie co się stało).
na poważnie zastanawiam się nad zerwaniem kontaktów, choć są to niemal jedyni dziadkowie moich dzieci. ja patrzę na to bez burzy emocji "miłość i nienawiść", ale Misiek przechodzi ciężkie chwile, zwłaszcza, że do tej pory byli idealną rodziną (poza incydentem z kuzynem, który nawiasem mówiąc napisał do Miśka na nk z chęcią pogodzenia się i "budowania rodziny w jedności" - taaa, budował ją nazywając nasze dziecko bękartem, bijąc wujka, który nas obronił (o niczym długooo nie wiedzieliśmy) i w końcu bijąc Miśka, bo wydawało mu się w amoku alkoholowym, że to jego biologiczny ojciec, który jest gorszy niż najgorszy człowiek, jakiego jesteście w stanie sobie wyobrazić. do tego zaprzeczenie wszystkiemu i pogląd (wraz z dziadkami, rodzicami teścia), że cały wieczór panieńsko - kawalerski, na którym sie to zdarzyło był zaplanowany w celu pobicia tegoż kuzyna, bo w rezultacie dostał od Miśka parę razy - a co? miał stać i dać się lać?)
telenowela co?
Flaurka - cieszę się, że się udało. co do chorowania Huberta - Ty chorujesz, więc w mleku dajesz mu swoje przeciwciała na tą chorobę, więc się nie zarazi
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
a co do Amelii - może zobaczyła, że jednak tata nadal ją kocha, a brat to fajna sprawa? i będę sceptyczna - jeszcze nie raz będą się kłócić i lać, do tego dojdzie "pomaganie" mamusi.
nie wyspałam się mimo, że do Hani wstawałam tylko parę razy. Idiotka oglądałam wczoraj przed spaniem "true blood" i jak zawsze po filmach z postaciami fikcyjnymi (mam tu na myśli paranormalnymi) odreagowywałam w nocy. każde jęknięcie Hani odbierałam jako jęk ofiary pogryzionej przez wampira, a mlaskanie jako picie krwi (a Hanusia cycała paluszki i troszkę to trwało zanim sobie uprzytomniłam, że to ona i w ogóle się wybudziłam), karmienie o 1 spędziłam na nasłuchiwaniu dźwięków domu i linczowanie się w myślach za głupotę. skąd mi się to bierze o cholery?