agisan Ty się zapytaj Ani w jakim szpitalu chce rodzić bo chyba tam "u nas"
no i wiecie co do szpitala i dzieciaczków to ja mam trochę inne zdanie niż większość z was... wybrałam szpital, w którym nie było odwiedzin na salach, tylko specjalne pomieszczenie, dzieciaczki były zabierane przez położne - ale to nie był przymus bo jak ktoś chciał to mógł mieć przy sobie. z reguły każdy miał przez większość czasu... jak koleżanka mi opowiadała, że po porodzie się to docenia bo np. nakarmisz maluszka i wymęczona porodem możesz np. się 2 godziny zdrzemnąć, a położna pilnuje maluszka to nie wierzyłam w to co slyszę hehe dla mnie to było nie do pomyślenia... tak samo jak fakt, że mąż nie wejdzie do mnie na sale... ale jak zobaczylam jak to wszystko wygląda to dziękowałam, że ktoś to tak wymyślił hehe
po pierwsze nie chciałabym w takim stanie żadnych odwiedzin na sali. bo wiadomo mój mąż by mi nie przeszkadzał, ale drugiej dziewczyny np. już tak. leżysz zakrwawiona, osłabiona, karmiąca, a tam wiecznie może się ktoś kręcić u drugiej osoby - o nie!!!! nie dla mnie to.
po drugie - ja nie spałam od 7 rana w piątek bo zaczęłam krwawić, a urodziłam przed 17 w sobotę i w tym czasie nie spałam już w ogóle bo od piątku wieczora miałam skurcze, które spać nie pozwoliły. potem 2 godziny jeszcze na porodówce z mężem, maluszkiem... później mnie odwieźli na salę, przynieśli małego... nacieszyłam się jak mogłam i doceniłam to, że po dwóch dniach bez snu położna czujnie się zajmie małym, a ja w końcu będę mogła zamknąć oczy i się przespać - chociażby po to, żeby potem móc się nacieszyć nim normalnie, a nie przez przemęczenie, które by tylko dolinowało, a nie cieszyło. zreszta położne mówiły, że jak tylko czujemy mega zmęczenie to je wołać po dzieciaczki, a my mamy spać bo w domu już za nas nikt wszystkiego co one mogą zrobić nie zrobi. super kobiety były.
no i ja też typ, że nie chcę żadnej dodatkowej pomocy i zlotych rad babci, cioci, wujka, siostry, szwagierki itd. to moje dziecko, ja chcę się nim zająć, a nie wysługiwać i robić jak inni każą. i wszyscy to od początku wiedzieli i mi się nie wtrącali. jak tydzień po porodzie miałam akcje, że biegalam po lekarzach to wiadomo - poprosiłam mamę, żeby z malym została, ale tak to ja go prawie nie odstępowałam po powrocie ze szpitala hehe
tutaj podobno sale są większe, ale są parawany, że każdy ma swoją prywatność. no i dziecko też można tak dać położnym. zobaczymy jak będzie bo mąż pewnie mnie odwiedzi, ale raczej będzie musiał być w domu z Mikołajem - to już nie jest luksus rodzenia co przy pierwszym bobiku i poświęcaniu czasu tylko jemu