Hej Kochane!
Wszem i wobec ogłaszam, że tego kto powiedział, że ciąża to nie choroba, osobiście wykastruję! Jakoś nie mam wątpliwości, że to facet
Ja miałam po prostu masakryczną wczorajszą noc i dzisiejszy poranek. Wczoraj ok. 23 zaczął mnie strasznie boleć brzuch w dole, a później zaczął mi się napinać cały. Robił się twardy jak skała i nie puszczało to przez pół minuty dobre. Połozyliśmy się z mężem spać troszkę przestraszeni, ale nie chciałam żeby zawoził mnie na pogotowie. Wzięłam nospę i myślałam, że będzie dobrze. Coś w okolicach pierwszej w nocy wstałam do ubikacji i już myslałam, że tam zostanę i sama sobie odbiorę poród. Takich skurczy jeszcze nigdy nie miałam! Jakby ktoś mnie nożem od środka ciął. Nawet nie miałam siły żeby zawołać smacznie śpiącego sobie małżonka. Zanim się doczołgałam do sypialni wszystko minęło jak ręką odjął i ze zmęczenia zasnęłam. Obudziłam się o 8 i znowu to samo. Mąż w panice zadzwonił do mojej gin i ona kazała przyjechać jak najszybciej chyba, że pojawi się krwawienie to od razu do szpitala. Wzięłam nospę i wytrzymałam. Pojechałam do niej zaraz jak zaczynała przyjmować. W rezultacie mam juz założony krążek, który wczoraj przywiózł kurier. Okazało się, że szyjka znowu się skróciła. Nieznacznie, ale to tylko dwa dni od poprzedniej wizyty. Mam nakaz leżenia, luteine dowcipnie w podwójnej dawce, fenoterol i isoptin. Nie zdawałam sobie sprawy, że zwykły kaszel może siać takie spustoszenie
Odnośnie glukozy ja już robiłam to badanie w tamten piątek. Z tym, że ja miałam 50g. Myślałam, że będzie fatalnie wnosząc po waszych opisach, a było całkiem dobrze. Ja lubię słodkie właściwie. Ostatnie dwa łyki zrobiłam tak na siłę, ale nie było mi niedobrze ani słabo. Tylko mały przez tą godzinkę siedzenia fikał po pęcherzu jak szalony i chyba ze 3 razy byłam w ubikacji. Wyniki miałam następnego dnia. No i tutaj mam pytanie. Właściwie lekarka powiedziała, że nie mam się czym martwić, że jest ok, ale powiedzcie mi... jak to możliwe, że na czczo miałam wyższy poziom glukozy niż po wypiciu?
dziwne to troszku...
Chorowitkom życzę zdrówka!
Sylwia co się dzieje, że musisz do kardiologa?
I nie pamiętam już co komu...