Munie - ja też dawałam D w płynie jak Daissy. Maciek w październiku rodzony, więc pediatra mówiłą, żeby przez zimę dawać, bo mało słońca jest, a od późnej, cieplejszej wiosny już przestać. Przestaliśmy wcześniej, bo młody przeszedł na mleko mod, a tam cały komplet witamin jest. Co do smoczków, to tez mówiłam nie, dopóki nie spędziłąm nocy z cyckiem w paszczy młodego, który reagował rykiem na każde jego wypadniecie, a nie pił mleka tylko ciamkał jak smoka właśnie. Rano pognałam M do apteki po smoka
![język :-p :-p](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/p.gif)
odstawił się sam jak miał rok i parę miesięcy. Tak w ogóle jak czytam Twoje posty, mam nadzieję, że się nie obrazisz, bo nie mam nic złego na mysli, raczej sentyment, to czuję jakbym czytała siebie sprzed Maćka (no może poza wiedzą farmaceutyczną)
![tak :tak: :tak:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/yes2.gif)
Czytałam wszystko co możliwe o ciąży i porodzie i wychowaniu dziecka, w teorii byłam mistrzem. Trochę to u mnie wynikało z paniki, bo zero doświadczenia z dziećmi ani nikogo w moim otoczeniu, kto mógłby mi pomóc. Więc cZytałam, uczyłam się, obserwowałam kolezanki. Miałam swoje poglądy,może nie byłam eko mamą, ale mamą świadomą, chciałam dla młodego jak najlepiej. Poród sn, nawet byłam w domu narodzin, bo czytałam i zastanawiałam się nad porodem domowym, bo to podobno mniejszy szok dla dziecka i lepiej dla mamy. Oczywiście bałam się o karmienie piersią, chciałam za wszelką cenę to robić, bo to przecież dla dobra dziecka, zero smoczków, dziecko śpiące w swoim pokoju, basen od 3 mies życia, zajęcia rozwojowe itp, itd. No i okazało się, że własciwie nic z tych planów nie wypaliło. Poród był prawie sn, bo wywoływany i gdyby nie zzo to nie wiem jak bym przeżyła te moje bóle krzyżowe. Mleka miałam tyle co kot napłakał, młody głodny i wkurzony przy cycu, o smoczku pisałam, spanie w swoim łóżeczku nie wypaliło przez okres karmienia, bo po prostu nie miałam siły, a tak to młody ssał a ja spałam. Później spał w swoim łóżeczku i pokoju sam zasypiał, ale jakiś czas temu mu przeszło. Zajęcia dodatkowe nie wypaliły, bo musiałam wrócić do pracy po macierzyńskim, a w weekendy kończyłam drugi kierunek studiów. Jedyne co mi się udało, to nigdy nie usypiałam młodego na rękach, choc mojemu M się zdarzało. No i mając gdzieś tam z tyłu głowy zajęcia z rozwojówki i psychologii emocji, dbałam o jego rozwój emocjonalny, nigdy nie zaniedbywałam jego uczuć, nie dawałam mu się wypłakać i zawsze reagowałam oraz traktowałam młodego z szacunkiem.
A przed jego narodzinami miałam takie idealistyczne podejście do macierzyństwa, jak Ty. Nie mówię, że to się u Ciebie zmieni, bo nie musi, u mnie po prostu nie przetrwało weryfikacji z moją rzeczywistością. I proszę nie obrażaj się o ten post, bo ja tak z sympatii
![tak :tak: :tak:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/yes2.gif)
widze siebie w Tobie
![Rofl2 :rofl2: :rofl2:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/rofl.gif)
No to się rozpisałam...