reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lutóweczki 2014

reklama
tak ja mialam plan taki byle jaki ale i tak pytali raz jeszcze czy na pewno. A i zgubili moja zgode na operacje podpisywalam juz jak mi dol zaczal dretwiec i na stole lezalam
Pisałam już w wątku o wizytach, ale napiszę i tutaj: jutro rodzimy, znaczy "cesarkujemy się"! Trzymajcie kciuki i myślcie ciepło. Wszelkie formy wsparcia w każdych ilościach mile widziane.

Nie wiem jak to będzie z netem w szpitalu, więc możliwe, że odezwę się dopiero po powrocie. No chyba, że ktoś ma chęć zostać łącznikiem.

Powodzenia daj znac jak już dojdziesz do siebie :-)
 
Ostatnia edycja:
A ja już od rana mam zepsuty humor dziś na dzień dobry usłyszałam że jak zacznie się poród w weekend to mój mąż na nim nie będzie bo on nie dojedzie z warszawy prosiłam żeby pojechał tam samochodem bo jak co to szybciej wróci a on na to że jedzie pociągiem bo i tak po co on mi jest potrzebny w szpitalu .
No ja nie wiem po co jest tam potrzebny chyba przecież sama sobie dam radę bo po co mąż przy porodzie prawda :':)':)':)'(
Teraz to niezależnie kiedy się zacznie i tak sama pojadę
 
Yenka no to trzymam lciuki za cc :-)
Grzechotka mojego też może nie przy porodzie, zobaczymy w praniu jak to wyjdzie, na razie nie myśle o tym że może go nie być przy mnie, mam nadzieje że mu się uda tym bardziej że on chce być przy porodzie
w nocy brzuch bolał i spać nie dawał do tego strasznie dokucza mi ból stóp przy chodzeniu też tak macie?
 
Witam porankowo ;-)

Tak sobie patrzę na łóżeczko, ubranka czekające na wyjście i mnie coś trafia :wściekła/y: U mnie ciągle cisza. Mega cisza. Wczoraj przez cały dzień nawet brzuch mi nie stwardniał , nie mówiąc już o czym innym. Jedyne co mnie "boli" to wieczorami trochę nogi, ale np. w grudniu było dużo gorzej.
Podobnie jak Wy, to ja już też nie mam co robić. Wczoraj umyłam jeszcze lodówkę, a na dziś mi już nie zostało kompletnie nic. Muszę zaliczyć ogromne zakupy spożywcze, żebym miała z czego piec placki i gotować jakieś wypasione obiadki, bo mnie też te tygodnie strasznie się ciągną.
M obiecał, że dziś wróći wcześniej - no zobaczymy :dry:
 
Hej a ja się dziś znowu wyspałam. to aż dziwne. Na siku tylko wstawałam i to tyle... dziwne rzeczy.

Mnie też nadal nic nie boli. Jedynie jak wstaje to mnie boli krocze i nogi ale to rozchodzę i po bólu.

Dowiedziałam się, że moja mama też rodziła po terminie, moje 2 siostry też rodziły po terminie więc podejrzewam, że u mnie też będzie podobnie. Nie podoba mi się to,
 
Witam :)
oj, pospałam dzisiaj :) tylko godzina walki z Mikim w nocy :D

Mama Stacha, ja nie miałam planu, to lekarze zaplanowali mi poród:-) ale to może i lepiej, bo jeszcze bym się wkurzała, że coś idzie niezgodnie z planem.

Dziewczyny, wytrzymajcie jeszcze trochę! to juz naprawdę końcóweczka, nawet nie końcówka;-)
Ja wiem, łatwo mi mówić, bo juz jestem po wszystkim, ale mi też było przecież ciężko, a dałam radę. Nogi puchną w ciąży, ale teraz po porodzie też :no: u mnie rano piękne szczupłe kostki, a wieczorem balony. Lekarz powiedział, że tak może być i miesiąc po porodzie. Do tego boli mnie brzuch - kiedy ściągam pokarm albo karmię jeszcze kurczy się macica, a tak ciągle boli mnie góra brzucha. Mam nadzieję, że to tylko narządy wracają na swoje miejsce, bo inaczej trzeba będzie do lekarza.
Do tego mam cholerne braki jakiejś witaminy, pęka mi skóra na palcach dloni i boli jak diabli. Nie chcę sama stosować niczego, żeby Mlodemu nie przedobrzyć, więc tylko ładuję tony kremu.
Pokarmu też od cholery, wczoraj sciągnęłam 4 x 120ml, więc jak na tydzien po porodzie to chyba sporo. Bratowa zalatwia mi elektryczny ściągacz pokarmu, bo sie wykończę.

Myg, mnie też krocze pobolewa i piecze. Muszę mężona wysłać do drogerii po Białego Jelenia albo inne szare mydło.

Mikołaj śpi, Maja w szkole, ręczniki się gotują, chałupka ogarnięta. Zaraz zupkę jakąś nastawię, na drugie mam mamine gołąbki. Jeszcze muszę nastawić pranie Mikołaja i poprasować.
Ale teraz kawka i Wy :-)

Wiecie...wczoraj dopiero podziękowałam mężowi za to, że był ze mną :-) to sie nazywa refleks :-)
Mężuś zakochany w synku :) ale jest jedna mała różnica w podejściu do dzieci - Mai śpiewał lub nucił na każdym kroku Barkę, a Mikołajowi Deszcze niespokojne :-D:-D:-D:-D:-D
Maja oczywiście też zakochana w młodszym braciszku, choć zazdrość też widać. Niestety. Ale walczymy i z tym
 
Yenka, mam nadzieję, że juz jesteś po i wszystko poszło zgodnie z planem :)

Grzechotka, mój też nie wiadomo czy będzie, bo cały czas twierdzi, że on nie da rady..a ja to mam dać radę?;)

Magdzik20, a jaki to jest ból? Bo mi dziś w nocy strasznie się spinał brzuch i na dole mnie bolał coś jak na okres chyba...

Joasia_1986, ja też już nie wiem co mam sprzątać. Dlatego dobrze, że słonko wyszło to wyjde na długi spacer....a wczoraj trochę uzupełniłam zapasy w lodówce, bo mój apetyt sprawia, że ciągle robi się pusta lodówka oczywiście :/

Edda89 mnie też to krocze boli, dziś myślałam, że nie wstanę do toalety w nocy...ja juz jestem po terminie i niestety nie wiem czy moja mama rodziła o czasie czy też po terminie. Wiem, że teraz się ona denerwuje, że ja jeszcze nie urodziłam, a mi się jej stres udziela....:/

Selerowa, ale teraz już przynajmniej wszystko zaczyna się normować. Kiedy my będziemy na twoim etapie :D Super, że masz ten pokarm. Niemówiąc nic o Mikołaju jaki jest słodziutki. Mai na pewno minie ta zazdrość. U mojego brata było podobnie, mimo że córka o wiele starsza niż Twoja Maja (6 klasa podstawówki w tej chwili), a prawie przez rok ciężko jej było się przełamać...a teraz jest już super (mała brata ma 14 miesięcy).
 
Magdzik jakby był tak że on nie może ale chce to bym pretensji nie miała ale on może ale nie chce bo cytuje " po co ja jestem ci tam potrzebny" jest mi strasznie przykro że nie chce być ze mną i tu nie chodzi żeby być przy samym porodzie ale nawet za drzwiami żeby wspierać przed żeby zatroszczyć sie po :-( a ja będę sama bo dla niego ważniejsze jest 60 zł taka jest różnica między pojechaniem do warszawy samochodem ( i wtedy może w ciagu 2 h jakby co wrócić i zdążyć ) a pociągiem ( i tu juz tak szybko nie wróci ) tak sam zdecydował że jedzie pociągiem bo nie musi wracać na poród bo nie uważa żeby był mi potrzebny i nie musi sie śpieszyć
 
reklama
grzechotka nie dziwie Ci się, że Ci przykro. Wiesz, tu nawet nie chodzi o to, żeby był za drzwiami, ale przecież o to żeby wspierał Cie duchowo, żeby zrobił jakieś zimne okłady, masaż, pomoc pod prysznicem, zawołanie położnych. Więc moim zdaniem do tego będzie Ci potrzebny. Może użyj takich argumentów. Albo poprostu najzwyczajniej w świecie się boi i głupio mu to przyznać. Więc jak tak bardzo nie chce, to może nie ma sensu go targać. Mój mąż pracuje w delegacji 180 km ode mnie. I specjalnie jeździ swoim samochodem tam, że gdybym zaczęła rodzić to przyjedzie w przeciągu 2óch godzin. Chce być przy porodzie i mnie wspierać, ale gdyby bardzo nie chciał i się bał to dostałby ochrzan, ale nie targalabym go tam i wzięła siostre ;)
 
Do góry