Witam
oj, pospałam dzisiaj
tylko godzina walki z Mikim w nocy
Mama Stacha, ja nie miałam planu, to lekarze zaplanowali mi poród:-) ale to może i lepiej, bo jeszcze bym się wkurzała, że coś idzie niezgodnie z planem.
Dziewczyny, wytrzymajcie jeszcze trochę! to juz naprawdę końcóweczka, nawet nie końcówka;-)
Ja wiem, łatwo mi mówić, bo juz jestem po wszystkim, ale mi też było przecież ciężko, a dałam radę. Nogi puchną w ciąży, ale teraz po porodzie też
u mnie rano piękne szczupłe kostki, a wieczorem balony. Lekarz powiedział, że tak może być i miesiąc po porodzie. Do tego boli mnie brzuch - kiedy ściągam pokarm albo karmię jeszcze kurczy się macica, a tak ciągle boli mnie góra brzucha. Mam nadzieję, że to tylko narządy wracają na swoje miejsce, bo inaczej trzeba będzie do lekarza.
Do tego mam cholerne braki jakiejś witaminy, pęka mi skóra na palcach dloni i boli jak diabli. Nie chcę sama stosować niczego, żeby Mlodemu nie przedobrzyć, więc tylko ładuję tony kremu.
Pokarmu też od cholery, wczoraj sciągnęłam 4 x 120ml, więc jak na tydzien po porodzie to chyba sporo. Bratowa zalatwia mi elektryczny ściągacz pokarmu, bo sie wykończę.
Myg, mnie też krocze pobolewa i piecze. Muszę mężona wysłać do drogerii po Białego Jelenia albo inne szare mydło.
Mikołaj śpi, Maja w szkole, ręczniki się gotują, chałupka ogarnięta. Zaraz zupkę jakąś nastawię, na drugie mam mamine gołąbki. Jeszcze muszę nastawić pranie Mikołaja i poprasować.
Ale teraz kawka i Wy :-)
Wiecie...wczoraj dopiero podziękowałam mężowi za to, że był ze mną :-) to sie nazywa refleks :-)
Mężuś zakochany w synku
ale jest jedna mała różnica w podejściu do dzieci - Mai śpiewał lub nucił na każdym kroku Barkę, a Mikołajowi Deszcze niespokojne
Maja oczywiście też zakochana w młodszym braciszku, choć zazdrość też widać. Niestety. Ale walczymy i z tym