kiniusia
Mamusia Bartusia :)))
Cześć dziewczynki ,co tam u Was? Mi się już 9 dzień @ spóźnia,a nigdy nie miałam problemów z opóźnieniami (takimi!!!) czy hormonkami.
Wkleję wam moją wczorajszą przygodę,którą dość szczegółowo opisałam na staraczkach(przepraszam,ale nie mam siły już tyle drugi raz pisać),a więc:
To od początku:
Poszłam sama po awanturze,którą zrobiłam mojemu.Na dzień dobry w szpitalu zobaczyłam pełno "transparentów" z prześcieradeł z napisem POPIERAMY STRAJK OGÓLNOPOLSKI.Weszłam mimo wszystko i czekałam na Panią ochroniarz,aż mnie pokieruje gdzie mam iść (pół godziny).Następnie kazała mi iść na izbę do pielęgniarki,której wszystko opowiedziałam.
Kazała czekać,a sama próbowała się skontaktować z lekarzem dyżurującym.
Po kilkunastu minutach przyniosła mi pojemniczek na siusiu i kazała zrobić,żeby zrobić test ciążowy.Zrobiłam co mówiła i zrobiła.Wyszedł ujemny-chociaż go nie widziałam,ale trudno,czekałam na lekarza.Lekarz zapytał mnie się co i jak,ale jak chciałam mu opowiedzieć to zdążyłam tylko powiedzieć,że 8 dni nie mam @ i,że plamię od 2 dni.
Po czym szybko musiałam się rozebrać i usiąść na fotelu.
Stwierdził,że krwawienia nie ma,ale jest -jak to on określił "coś brunatnego"-wku..ił mnie jak nie wiem co.
Kazał się ubrać i sobie poszedł coś tam zanotować w papierach.Ubrałam się i doszłam do niego licząc na jakieś szczegóły,ale on tylko się zapytał kiedy mam wizytę u lekarza w przychodni,więc mu odpowiedziałam,że w czwartek.
Stwierdził,że mam poczekać do tego czasu,bo on na razie nie widzi sensu zatrzymania mnie w szpitalu skoro mam wizytę w przyszłym tygodniu.
Powiedział tylko,że u ginekologa w przychodni jak będę,to mam powiedzieć,że test na mocz wyszedł ujemny i,że tam mają mi zrobić test na krew i jeszcze raz zbadać,łącznie z usg to wszystkiego się dowiem,po czym.............................................. .................................................. .................................................. ..................................powiedział "do widzenia" i już go nie było.
Zdziwiło mnie to,że nie powiedział mi co z macicą,z szyjką,z czymkolwiek!!!
Jestem niezadowolona z tej wizyty.Mogłam jechać do CZMP to przynajmniej zbadaliby mnie jak trzeba i powiedzieli co i jak,a tak to już sama nie wiem co myśleć.
Najpierw test na mocz ujemny,później każe zrobić krew i usg jak już będę w czwartek u ginekologa,bo wg niego skoro mam wizytę to po co on ma mi to zrobić w szpitalu....wrrrr...
No nic do czwartku mimo wszystko mam jeszcze małą nadzieję,że ten test na mocz chusteczkowo wyszedł i tyle.
Także nadal mam nadzieję,że będę tą lutóweczką;-).
Buziam Was.
Wkleję wam moją wczorajszą przygodę,którą dość szczegółowo opisałam na staraczkach(przepraszam,ale nie mam siły już tyle drugi raz pisać),a więc:
To od początku:
Poszłam sama po awanturze,którą zrobiłam mojemu.Na dzień dobry w szpitalu zobaczyłam pełno "transparentów" z prześcieradeł z napisem POPIERAMY STRAJK OGÓLNOPOLSKI.Weszłam mimo wszystko i czekałam na Panią ochroniarz,aż mnie pokieruje gdzie mam iść (pół godziny).Następnie kazała mi iść na izbę do pielęgniarki,której wszystko opowiedziałam.
Kazała czekać,a sama próbowała się skontaktować z lekarzem dyżurującym.
Po kilkunastu minutach przyniosła mi pojemniczek na siusiu i kazała zrobić,żeby zrobić test ciążowy.Zrobiłam co mówiła i zrobiła.Wyszedł ujemny-chociaż go nie widziałam,ale trudno,czekałam na lekarza.Lekarz zapytał mnie się co i jak,ale jak chciałam mu opowiedzieć to zdążyłam tylko powiedzieć,że 8 dni nie mam @ i,że plamię od 2 dni.
Po czym szybko musiałam się rozebrać i usiąść na fotelu.
Stwierdził,że krwawienia nie ma,ale jest -jak to on określił "coś brunatnego"-wku..ił mnie jak nie wiem co.
Kazał się ubrać i sobie poszedł coś tam zanotować w papierach.Ubrałam się i doszłam do niego licząc na jakieś szczegóły,ale on tylko się zapytał kiedy mam wizytę u lekarza w przychodni,więc mu odpowiedziałam,że w czwartek.
Stwierdził,że mam poczekać do tego czasu,bo on na razie nie widzi sensu zatrzymania mnie w szpitalu skoro mam wizytę w przyszłym tygodniu.
Powiedział tylko,że u ginekologa w przychodni jak będę,to mam powiedzieć,że test na mocz wyszedł ujemny i,że tam mają mi zrobić test na krew i jeszcze raz zbadać,łącznie z usg to wszystkiego się dowiem,po czym.............................................. .................................................. .................................................. ..................................powiedział "do widzenia" i już go nie było.
Zdziwiło mnie to,że nie powiedział mi co z macicą,z szyjką,z czymkolwiek!!!
Jestem niezadowolona z tej wizyty.Mogłam jechać do CZMP to przynajmniej zbadaliby mnie jak trzeba i powiedzieli co i jak,a tak to już sama nie wiem co myśleć.
Najpierw test na mocz ujemny,później każe zrobić krew i usg jak już będę w czwartek u ginekologa,bo wg niego skoro mam wizytę to po co on ma mi to zrobić w szpitalu....wrrrr...
No nic do czwartku mimo wszystko mam jeszcze małą nadzieję,że ten test na mocz chusteczkowo wyszedł i tyle.
Także nadal mam nadzieję,że będę tą lutóweczką;-).
Buziam Was.