Witam drogie Koleżanki,
już po weselu i poprawinach. Muszę powiedzieć, że pomimo mojej niechęci do pójścia tam było całkiem fajnie. Nie obyło się jednak bez kilku wpadek.
Już w domu szwagierka była strasznie nerwowa. Upinałam jej welon, a ona stale się martwiła, że jej zleci. Powiedziałam, że ma dobrze upięty, szarpnęłam kilka razy, żeby jej pokazać. Po chwili patrzę, a ona go sobie poprawia! Doskoczyłam do niej, żeby tego nie robiła, ale ona na to, że jej się zmarszczył i chciała go ułożyć.
Oczywiście na błogosławieństwie się poryczałam i jeszcze na szybko poprawiałam makijaż.
W kościele pan młody podniósł z tacy nie tą obrączkę. Ksiądz zwrócił mu uwagę, że wziął niewłaściwą, a ten tak się przejął, że z wrażenia ją upuścił i sam ją podniósł. Post factum powiedziałam mu, że podnieść powinien był ksiądz albo ministrant, a on na to, że z wrażenia o tym zapomniał.
Na szczęście nie musiałam jechać spod kościoła taksówką. Zabrałam się z fotografem:-)
Na sali było bardzo fajnie. ładnie udekorowane, jedzenie dobre i bardzo dużo go było. Mieli bardzo fajny zespół, żadnych wsiowych przyśpiewek, grali naprawdę dużo hiciorów. Córka szwagierki szalała z innymi dziećmi, przełaziła przez jakąś barierkę i podarła sukienkę. Szkoda, bo sukienka była naprawdę śliczna.
W pewnym momencie patrzę, a szwagierka płacze. Lecę do niej, żeby spytać, co się stało, a ona na to, że dzieciaki zrzucały kamyczki przez wentylację i nie dość, że zapchały komin, to jeszcze kamyczki strzaskały szybę w lodówce. Zaczęła się martwic, że będzie musiała za szybę zapłacić, ale ja jej powiedziałam, że od pilnowania dzieci są rodzice a nie ona, więc niech nawet się nie przejmuje.
Potem idę przez hol i patrzę, że babcia mojego M płacze. Myślałam, że z emocji, ale przyznała mi się, że spadła ze schodów i boli ją noga. Odprowadziłam ją do pokoju i poszłam po teściową, żeby ją pocieszyła.
Potem okazało się, że jeden z wujków, który miał zarezerwowany pokój oglądał sobie w tym pokoju mecz, opróżnił barek, po czym stwierdził, że nie zostaje i pojechał do domu. Ale za pokój trzeba zapłacić.
Jakby im było za mało "radości", to na sam koniec kuzyn pana młodego się upił i powiedział im parę wulgarnych i nieprzyjemnych słów. Pan młody wziął go za szmaty, wsadził w taksówkę i wysłał do domu.
Fotograf był strasznie niezorganizowany i na sesję pojechaliśmy dopiero o 18. Nie było słońca, duże zachmurzenie, obawiam się, że zdjęcia wyjdą niedoświetlone., bo lampy błyskowej też ni potrafił ustawić.
Na poprawiny przyszło kilka osób, które nie były zaproszone, więc szwagierka znowu zaczęła się martwić, ze nie ma tyle obiadów zamówionych i co ona ma teraz zrobić. Powiedziałam jej, że jedzenia jest tak dużo, że jak każdy dostanie pół porcji to starczy, a przecież jest jeszcze zimna płyta, więc kto głodny, to sobie doje. Oczywiście na poprawinach też kilka osób sobie pofolgowało z alkoholem i był problem zapakować ich do samochodów.
Żal mi mojej szwagierki. Odchodziła od ołtarza taka szczęśliwa, taka rozpromieniona, a znalazło się paru takich, którzy popsuli jej humor. Mimo tego było naprawdę fajnie, my zmyliśmy się z M po północy, Kubuś grzeczny jak marzenie, tylko nogi mnie teraz bolą.
Zytka - jak tam chrzciny? Mam nadzieję, że wszystko poszło wzorcowo:-)
Kropecka - cieszę sie, że urlop się udał. Byłam u pediatry z Kubusiem i jego wynikami. To nie jest wodniaczek. Potwierdziła słowa mojego M, że najprawdopodobniej było mi zimno. A zdjęcia super! i się nic nie martw, zaraz u Ciebie będę, zajmę się dziećmi, a Ty się pouczysz:-)
Gosia - ja też już wprowadziła zupkę. Wydaje mi się, że organizm dzidziolka musi po prostu przyzwyczaić się do trawienia czegoś "trudniejszego". A ile mu dajesz? Może dawaj mniej na początek?
ladna.ex.panna - gratuluję postępów:-)
Pozdrawiam